2017-02-27

0.4

[w poprzednim rozdziale]
Wystukując pin zamykający, zaprosił mnie do drzwi i dzwoniąc natarczywie dzwonkiem, opierał się o futrynę.
- Przepraszam cię, że tak długo to trwa. - powiedział i wyjął komórkę, próbując do kogoś się dodzwonić. - Otwórz mi drzwi, zapomniałem kluczy. - rozłączył się i ścisnął komórkę w dłoni. - Ej, Soohe, stało się coś? Strasznie pobladłaś. - złapał mnie za ramię.
- Wszystko w porządku. - odpowiedziałam i wciągnęłam kilkukrotnie powietrze.
- Nie masz się czego bać. - potarł moje ramię. - Nie zrobimy Ci krzywdy.
- My? - zawtórowałam mu z przerażeniem. W tym samym czasie drzwi do domu otworzyły się, a mój przestraszony wzrok skierował się na osobę w futrynie.
* * *
Zdziwienie jakie widziałam na jego twarzy było ogromne. Chłopak jednak odsunął się, wpuszczając nas do środka i sam odszedł do jednego z pomieszczeń. Odprowadziłam chłopaka wzrokiem i nie mogąc uwierzyć, że nie odezwał się słowem, wpatrywałam się w miejsce, gdzie zniknął.
- Wszystko dobrze? - zapytał ponownie Jeongguk, łapiąc mnie za ramię. Najwidoczniej zauważył, że zaintrygował mnie szaro włosy.
- Tak. - odpowiedziałam i odłożyłam buty na półkę przed wejściem na korytarz, po czym otrzymałam za duże kapcie. Spoglądając na stos przeróżnych butów i kapci, przeniosłam wzrok z powrotem na bruneta.
- Zapraszam. - powiedział i wskazał ręką, korytarz, namawiając mnie do wejścia dalej. Zrobiłam kilka niepewnych kroków do przodu, a Jeongguk zdążył omówić mi już kilka pomieszczeń w domu. Byłam zaskoczona, że mieszka w takim wielkim domu z jedną osobą. Zatrzymałam się na moment i oparłam o ścianę.
- Kim on jest? - spytałam. Jeongguk zmrużył oczy, po czym uśmiechnął się szeroko.
- Ten szaro włosy, który zwrócił twoją uwagę? - zaśmiał się. - To...
- Jestem Kim Namjoon. - chłopak wyszedł zza ściany niczym cień, przyprawiając mnie o zawrót głowy. - Możemy porozmawiać? - skierował głowę w moją stronę. Jego surowy wzrok przyprawił mnie o dreszcze.
- T-tak. - powiedziałam cicho.
- Na osobności Jungkook. - skierował się do bruneta. Chłopak odszedł, a ja z Namjoonem weszłam do pomieszczenia, które okazało się kuchnią.
- Dlaczego wtedy uciekłeś? - spytałam nim zdążył się do mnie odwrócić.
- Nie chciałem narażać cię na jakiekolwiek nieprzyjemności, po tym jak pomogłaś mi spławić tego chłopaka. - odpowiedział.
- Wybiegłam z domu i szukałam cię w pobliżu. Myślałam, że ten chłopak wrócił i gdzieś Cię zabrał.
- Nie trzeba było. - odparł. - Dziękuję Ci za pomoc, ale teraz mam inne sprawy na głowie.
- Poczekaj chwileczkę. - powiedziałam, zastępując mu drogę. - Cieszę się, że nic ci się nie stało i znalazłam coś... - chwyciłam jego nadgarstek i wyjmując pierścionek z kieszeni, wsunęłam mu go w dłoń. - ...leżało na schodach. Zatrzymałam go, bo nie wiedziałam czy po niego nie wrócisz. Proszę.
Chłopak włożył pierścionek na palec i mimowolnie objął mnie ramionami.
- Dziękuję. - westchnął, odciągając się ode mnie. - Szukałem go od czasu tego wieczora.
- Więc to z Tobą Jeongguk rozmawiał przez telefon. - powiedziałam.
- Tak. - spojrzał na korytarz. - Chyba muszę go przeprosić.
Skruszony Namjoon, przeszedł do salonu i zaczepił Jungkooka.
- Najmocniej cię przepraszam. - powiedział, wyciągając o niego rękę.
- Nic się nie stało hyung. - odpowiedział Jeongguk.
- Zrobię nam coś do picia, wtedy porozmawiamy. - przyznał Namjoon, po czym zniknął w korytarzu.
- Usiądź proszę. - powiedział brunet. Rozglądając się za najwygodniejszym miejscem, wybrałam fotel obok kanapy, na której siedział chłopak. Chcąc zapytać się bruneta o buty w korytarzu, zamilkłam, bo moje pytanie wyprzedził dzwonek do drzwi.
- Hyung, otwórz! - krzyknął Jeongguk. Dzwonek zadzwonił jeszcze kilka razy, aż zza moich pleców rozległo się pukanie w szybę. Odwracając głowę w stronę dźwięku, Jeongguk ruszył z kanapy i otworzył drzwi na patio.
Zacisnęłam dłonie w pięści, orientując się, że moje knykcie zbielały. Kiedy garstka roześmianych chłopaków wlała się do salonu, oparłam głowę o dłonie i czując, że brakuje mi powietrza, próbowałam się uspokoić. Jeden z nich uklęknął przy mnie i podał mi butelkę wody.
- Napij się, nie wyglądasz za dobrze. - powiedział, dotykając wnętrzem dłoni mojego rozgrzanego policzka. Pod wpływem kontaktu z jego zimną skórą, wzdrygnęłam, a chłopak odruchowo zabrał rękę. - Jestem Jung Hoseok, a Ty? - zapytał. Podniosłam wzrok. Chłopak w niebieskiej koszuli, spoglądał na mnie spod czarnej, opadającej na oczy grzywki i obdarowywał mnie delikatnym uśmiechem.
- Hoseok, daj jej spokój. - odpowiedział Namjoon, który zjawił się w pokoju, odsuwając chłopaka ode mnie.
- Wszystko w porządku? - zapytał odpowiednio cicho. Kiwnęłam twierdząco głową i spojrzałam na małe zbiorowisko.
- To jest Soohe. - wskazał na mnie Jeongguk. - Soohe, a to Kim Seokjin, Park Jimin, Min Yoongi i Kim Taehyung. - pokazał kolejno.
- Cześć! - powiedzieli chórem i w momencie rozeszli się do swoich zajęć, tylko Hoseok zajął miejsce obok mnie i co jakiś czas spoglądał na mnie z zainteresowaniem. Gdy tylko Jungkook wyszedł i zostawił nas samych, Hoseok oparł łokcie na kolanach i wesoło się uśmiechnął.
- Poznaliście się w szkole? - spytał po chwili.
- Tak. - przytaknęłam, upijając łyk ciepłej herbaty. - Chodzę z Jeonggukiem do jednej klasy.
- Nikt od dawna tak na niego nie mówił. - powiedział Yoongi, schodząc po schodach i dołączając do Hoseoka, który zmierzył go wzrokiem. - Jeon nigdy o Tobie nie wspominał.
- Poznaliśmy się wczoraj. - odpowiedziałam.
- Musisz być wyjątkowa, skoro już drugiego dnia zaprosił cię do nas. - powiedział zaciekawiony Jin, dołączając do rozmowy.
- Nie jestem. - odpowiedziałam, zdobywając się na uśmiech.
- Soohe, opowiedz nam coś o sobie. - powiedział Taehyung, który dołączył do towarzystwa. Czułam się nieswojo, mimo tego kontynuowałam rozmowę.
- Urodziłam się w Seulu, skończyłam szkołę w Norwegi...
- Mieszkałaś w Europie? - przerwał Taehyung.
- Tak, skończyłam tam szkołę średnią i pomyślałam, że zacznę naukę tutaj. - kontynuowałam.
- W takim razie czym się interesujesz? - zapytał Jin
- Czytam dużo książek, literatury, słucham muzyki, lubię czasem porysować, interesuję się technologią i bronią. - odpowiedziałam.
- Suga, już po czwartej, włącz wiadomości. - powiedział Jimin, który z butelką wody wcisnął się pomiędzy chłopaków.
- Już czwarta? - spojrzałam na wyświetlacz telefonu. - Muszę już iść. - wstałam z fotela i bez słowa wyszłam ze salonu. W korytarzu złapał mnie Jungkook.
- Coś się stało? - zapytał - Chłopcy byli niemili?
- Nie, wszystko w porządku. - powiedziałam - Muszę wracać do domu.
- Nie zostaniesz troszkę dłużej?
- Nie mogę. - odpowiedziałam, wciągając trampki na nogi i zakładając plecak na ramiona.
- Poczekaj proszę. - położył rękę na moim ramieniu, zniknął na chwilę w kuchni, po czym wrócił i wręczył mi niewielką, papierową torbę. Położył mi ją na rękach i uśmiechnął szeroko. - Otwórz to w domu, a jutro powiesz mi czy Ci się podobało, dobrze?
- Dobrze. - przytaknęłam z uśmiechem.
- Odprowadzę Cię. - powiedział i zakładając kurtkę, wyszliśmy z dobrze chronionej dzielnicy. Wsiadając do metra i przejeżdżając kilka przecznic, dotarliśmy w końcu do mojego domu.
- Trzymaj się Soohe, dobranoc. - przytulił mnie na krótki moment, po czym pomachał na pożegnanie.
- Dobranoc Jeongguk. - odmachałam i schowałam się w domu. Zamknęłam drzwi na klucz, wpisałam pin i usiadłam w kuchni przy marmurowym blacie. Otworzyłam torbę i uśmiechnięta wyjęłam z niej pięknie zapakowany ramyeon z przyczepionym liścikiem "Smacznego" i mochi {chapssaltteok - ciasteczka ryżowe}. Zjadłam ramyeon, wyrzuciłam pudełeczko do śmieci i biorąc połowę mochi, pochłonęłam je szybciej niż myślałam. Zakrywając resztę, włożyłam ją do lodówki i wbiegłam na górę. Po szybkim prysznicu i sprawdzeniu mediów społecznościowych, położyłam się do łóżka. Nie sądziłam, że ten dzień będzie pełny emocji.

2017-02-27

0.3

[w poprzednim rozdziale]
- Zaczekaj. - powiedział nagle. Odwróciłam głowę w jego stronę. - Może wybierzemy się jutro rano razem do szkoły? - zaproponował
- Jestem za.
- To widzimy się przed siódmą. - uśmiechnął się. - Dobranoc.
- Dobranoc. - odpowiedziałam i ściskając ramiączka od plecaka w dłoniach, weszłam do domu. Zdejmując buty w korytarzu, wślizgnęłam się cicho do pokoju i biorąc szybki prysznic, przygotowałam się do pójścia spać. Położyłam głowę na poduszkę, nastawiłam budzik i po kilku minutach w ciszy, zasnęłam.
* * *
Słysząc dzwonek mojej komórki, odebrałam ją i przyłożyłam do ucha.
- Soohe, na litość boską, dzwonię do Ciebie siódmy raz. - powiedziała zmartwiona mama. - Gosposia nie przyjdzie przez najbliższy miesiąc, bo trafiła do szpitala. Ja wyjeżdżam na to cholerne zebranie do Stanów. - westchnęła. - Nie wiem ile mnie nie będzie. - czułam jak jej zdenerwowanie i smutek rośnie. Zapewne teraz przecierała oczy i marszczyła czoło. - Zajmij się wszystkim dziecko, proszę.
- Dobrze mamo, poradzę sobie. - odpowiedziałam lekko zaspana.
- Jeśli chcesz, wynajmij kogoś, weź kartę i wyjedź gdzieś z przyjaciółmi. - powiedziała - Zrekompensuj sobie to, dobrze?
- Dobrze mamo. - posmutniałam. - Nie stresuj się. Miłego lotu, kocham cię.
- Też cię kocham córciu. - rozłączyła się. Słysząc z dołu, nieprzerwany dzwonek do drzwi, zbiegłam po schodach i wściekła złapałam za klamkę.
- Czego do cholery? - spytałam wściekła, otwierając drzwi i spoglądając na osobę na schodach. Chłopak spojrzał na mnie z niedowierzaniem i schował ręce w kieszenie bluzy.
- Cześć Soohe. - powiedział, próbując powstrzymać śmiech.
- Cześć Jeongguk. - odpowiedziałam zażenowana, czując jak gorący rumieniec, wkrada się na moją twarz. - Przepraszam cię...
- Nic nie szkodzi. - przerwał, wodząc wzrokiem po moim ciele i uśmiechając się szeroko. - Zaspałaś, prawda?
- Tak. - przytaknęłam. - Wejdź, proszę. - rozchyliłam drzwi, robiąc miejsce dla chłopaka, który niepewnie wszedł do środka.
- Spóźnimy się na zajęcia. - powiedział, rozglądając się po korytarzu.
- Jestem tego świadoma. - westchnęłam - Ah, nie mogę zebrać myśli.
- Na początek się ubierz. - zaśmiał się chłopak. - Później pomyślimy co dalej. Skoro i tak spóźnimy się na uczelnię, możemy odpuścić sobie jeden dzień.
Uśmiechnęłam się i zaprowadziłam chłopaka do kuchni.
- Jeśli chcesz coś do picia, tam jest herbata i kawa. - wskazałam na szafki obok kuchenki. - A w lodówce są soki i woda. - uśmiechnęłam się widząc kręcącego głową chłopaka. - Czuj się jak u siebie, zaraz wracam.
Czym prędzej wbiegłam na górę i przymykając drzwi, wyczesałam pośpiesznie włosy. Wciągając na siebie jeansy z przetarciami na kolanach, szarą bluzę i czarne vansy. Przekładając plecak przez ramiona, chwyciłam komórkę i złapałam za klamkę drzwi pokojowych. Spojrzałam w głąb pokoju, wpatrując się przez moment w przewieszone przez oparcie fotela spodnie. Cofnęłam się i zabierając pierścionek z kieszeni, przełożyłam go do dzisiejszych jeansów. Zbiegłam cicho na dół i z uśmiechem weszłam do kuchni. Chłopak spokojnie siedział przy blacie i spoglądał przez okno.
- Przebrałeś się? - zdziwiłam się, widząc po chwili jego czarny sweterek i czarne spodnie.
- Tak. - przytaknął z uśmiechem. - To jak, idziemy na uczelnię, czy jednak damy sobie dziś spokój?
- Pozostawiam decyzję Tobie. - przyznałam. Chłopak minął mnie w korytarzu i ustał przy drzwiach.
- Więc mam dla Ciebie niespodziankę, chodźmy. - przyznał i otworzył drzwi, przepuszczając mnie pierwszą. Zamknęłam dom i ruszyłam za chłopakiem do centrum miasta. Przechodząc kolejno obok wszystkich knajpek z jedzeniem, postanowiliśmy wejść i zjeść coś pożywnego, żeby móc udać się do parku na słodkie bubble tea. Usiedliśmy w końcu na kocu pod jednym z drzew i wyciągnęliśmy nogi.
- Jaki piękny dzień. - przyznałam, upijając łyk herbaty i wdychając głośno powietrze.
- Coś się stało Soohe? - zapytał po chwili Jeongguk. Zmierzyłam go wzrokiem i oparłam głowę o pień drzewa, nadal się w niego wpatrując.
- Wiesz Jeongguk, moja mama wyjechała na "czas nieokreślony" - zrobiłam cudzysłów w powietrzu, ku mojemu zdziwieniu, chłopak chciał wiedzieć więcej. - Zostałam sama. - westchnęłam.
- Nie bądź smutna. - objął mnie ramieniem. - Masz mnie, a ja mam świetne pomysły. - zaśmiał się.
- Cieszę się. - zawtórowałam mu śmiechem.
- I właśnie na jeden wpadłem. - powiedział, zabierając rękę i podnosząc się szybko z koca. W jego oczach widziałam morze ekscytacji.
- Niespodzianka? - spytałam, wiedząc jaka będzie odpowiedź chłopaka.
- Tak. - przytaknął. - Chodźmy Soohe. - wyciągnął do mnie rękę i podniósł z koca. Schował go do plecaka, ponownie złapał moją dłoń i uśmiechnął się szeroko. - To na wszelki wypadek. Nie chcę żebyś się zgubiła.
W pewien sposób mi to schlebiało, a jego uśmiechy były uspokajające, z drugiej strony jednak czułam dystans do chłopaka, przecież nie znaliśmy się za dobrze. Mimo tego odwzajemniłam uśmiech chłopaka i idąc obok niego, popijałam słodką, jagodową bubble tea, nim nie dotarliśmy do jednego z najbogatszych dystryktów. Przełknęłam ostatni łyk i rozejrzałam się dookoła.
- Co my tutaj robimy? - zapytałam zaskoczona i lekko poddenerwowana.
- Zaraz Ci pokażę. - powiedział i przeszedł przez jedną z czarnych bram, zapraszając mnie do środka. Wystukując pin zamykający, zaprosił mnie do drzwi i dzwoniąc natarczywie dzwonkiem, opierał się o futrynę.
- Przepraszam cię, że tak długo to trwa. - powiedział i wyjął komórkę, próbując do kogoś się dodzwonić. - Otwórz mi drzwi, zapomniałem kluczy. - rozłączył się i ścisnął komórkę w dłoni. - Ej, Soohe, stało się coś? Strasznie pobladłaś. - złapał mnie za ramię.
- Wszystko w porządku. - odpowiedziałam i wciągnęłam kilkukrotnie powietrze.
- Nie masz się czego bać. - potarł moje ramię. - Nie zrobimy Ci krzywdy.
- My? - zawtórowałam mu z przerażeniem. W tym samym czasie drzwi do domu otworzyły się, a mój przestraszony wzrok skierował się na osobę w futrynie.

2017-02-26

0.2

[w poprzednim rozdziale]
- Z chęcią wybiorę się z Tobą na obiad po zajęciach. - odpowiedziałam. Chłopak obdarował mnie kolejnym uśmiechem.
- Bardzo się cieszę. - powiedział - Do zobaczenia.
- Do zobaczenia. - ścisnęłam mocniej książki i wyszłam z klasy, kierując się na kolejne zajęcia.
* * *
Ciesząc się z zakończonych po piętnastej zajęć, wyszłam zadowolona ze szkoły i skierowałam się w umówione miejsce. Widząc jak brązowowłosy przestępuje z nogi na nogę, rozmawiając z kimś przez telefon, ustałam niedaleko, nie chcąc przeszkadzać. Mimowolnie podsłuchałam rozmowę chłopaka:
[Jeon] Zaginął? - westchnął. - Poszukaj dokładnie i przestań obwiniać wszystkich dookoła. - zatrzymał się. - Jestem najmłodszy z was wszystkich, a muszę myśleć o wszystkim? - najwidoczniej chłopak się zdenerwował - Gratuluję. - odwrócił się w moją stronę, po chwili machając wolną ręką i zachęcając mnie do podejścia bliżej. - Pogadamy jak wrócę, pa. - rozłączył się i schował telefon do kieszeni.
- Głodna ? - zapytał z uśmiechem.
- Pewnie. - przytaknęłam mu i nim się obejrzałam, siedzieliśmy razem w knajpie i jedliśmy bibimbap.
- Nigdy wcześniej nie widziałem Cię na uczelni. - powiedział Jeongguk - Jesteś nowa?
- Tak. - odpowiedziałam, upijając łyk ciepłej herbaty. - Dołączyłam dopiero teraz gdyż nie mogłam wcześniej zdecydować się na kierunek.
- Widziałem, książkę z literaturą kiedy wpadłem na Ciebie w szkole. - powiedział.
- Tak, interesuję się tym od niedawna. Przebywając i ucząc się w Europie, zajmowałam się tylko rozwojem muzycznym. Później zaczęłam mnóstwo czytać.
- Ukończyłaś szkołę w Europie? - zdziwił się. - Jestem pod wrażeniem.
- To nic trudnego, wystarczyło dobrze się uczyć i znać język. - odpowiedziałam - Jestem wdzięczna mojej mamie, że w między czasie uczyła mnie koreańskiego.
- Też jestem za to wdzięczny. - uśmiechnął się i dokończył swój napój. - Było pyszne.
- Zdecydowanie. - przytaknęłam - Dziękuję Ci, że zabrałeś mnie na ten obiad.
- Nie ma za co. - odpowiedział. - Chciałem miło spędzić czas.
- I jak, udało się? - zachichotałam.
- Jak najbardziej. - odpowiedział, wtórując mi swoim delikatnym śmiechem. - Pójdę zapłacić. - podniósł się z krzesełka.
- Zaczekaj. - zatrzymałam go, łapiąc za jego dłoń. Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony, po czym opadł na krzesełko, a ja speszona zabrałam swoją dłoń. - Nie płać za mnie. - powiedziałam - Podzielmy się na połowę, dobrze?
- Chciałem wynagrodzić Ci jakoś ten upadek w klasie. - powiedział, wykładając pieniądze z portfela.
- Nie musisz. - przyznałam. - W sumie, dobrze się stało, że na siebie wpadliśmy. - zaśmiałam się.
- Tak?
- Odkąd tu jestem, nie mam przyjaciół, praktycznie nigdzie nie wychodzę. C-chciałam poznać kogoś z kim mogłabym się zaprzyjaźnić. - przyznałam niechętnie.
- Ej, Soohe. - położył mi rękę na ramieniu. - Jesteś fajną dziewczyną i z chęcią poznam cię lepiej. - uśmiechnął się. - Zapłaćmy i wychodźmy, bo powoli się ściemnia. Nie chcę żebyś wracała późno do domu.
- Dziękuję Jeongguk. - odparłam i układając pieniądze pod rachunkiem, zabrałam plecak z krzesełka i wyszłam z chłopakiem z lokalu. Przechadzając się wolno przez park, obserwowaliśmy otoczenie, wymieniając przy tym opinie na różne tematy.
- Mamy wiele wspólnego. - powiedział w końcu brązowowłosy, idąc chodnikiem.
- Rozmawiamy kilka godzin, a mam wrażenie, jakbyśmy znali się od dziecka. - zachichotałam, stając przy furtce. - Tutaj mieszkam - wskazałam głową na budynek.
- Na prawdę? - zdziwił się. - Mieszkam tylko cztery prowincje stąd.
- Może jednak odwiozę Cię samochodem? - spytałam - Jest późno i nie wiadomo kto może czaić się za rogiem.
- Nie trzeba. - szeroko się uśmiechnął. - To niedaleko.
- To uważaj na siebie i do zobaczenia jutro w szkole. - przyznałam, łapiąc za furtkę, z chęcią pójścia do domu.
- Zaczekaj. - powiedział nagle. Odwróciłam głowę w jego stronę. - Może wybierzemy się jutro rano razem do szkoły? - zaproponował
- Jestem za.
- To widzimy się przed siódmą. - uśmiechnął się. - Dobranoc.
- Dobranoc. - odpowiedziałam i ściskając ramiączka od plecaka w dłoniach, weszłam do domu. Zdejmując buty w korytarzu, wślizgnęłam się cicho do pokoju i biorąc szybki prysznic, przygotowałam się do pójścia spać. Położyłam głowę na poduszkę, nastawiłam budzik i po kilku minutach w ciszy, zasnęłam.

2017-02-26

0.1

Wciągnęłam trampki, przejrzałam się w lustrze i wzięłam głęboki oddech.
W końcu nie będzie tak źle Soohe. - pomyślałam i zacisnęłam zęby. Zbiegłam po schodach, kierując się w stronę wyjścia. Rozweselona gosposia powitała mnie jednak w progu kuchni i podając mi ładnie zapakowane śniadanie, wciągnęłam mnie do środka.
- Mam nadzieję, że panienka będzie miała dobry dzień. - powiedziała z uśmiechem. Odkąd pamiętałam miała nienaganne maniery.
- Dziękuję Ci. - zawtórowałam, spoglądając kątem oka, na śpieszącą się mamę.
- Nie chcę być ciekawska, ale znalazłam rano apteczkę przy wejściu, nie wie może panienka co tam robiła? - zapytała gosposia, zwracając uwagę mojej, nad wyraz spokojnej mamy.
- Apteczka? - zdziwiłam się. - Ah tak, szukałam wczoraj plasterków na otarcia. - skłamałam i włożyłam śniadanie do plecaka.
- Wrócę dziś bardzo późno. - przyznała mama, upijając łyk gorącej kawy. - Klienci pchają się drzwiami i oknami, a my nadal mamy mało personelu. - westchnęła, po czym pocałowała mnie w czoło i zniknęła za drzwiami wyjściowymi. Nie czekając na dalsze pytania gosposi, wyszłam z domu, kierując się na pobliską stację metra. Wsiadając do jednego z wagonów, oplotłam rękę wokół jednej z rur do trzymania i włożyłam do uszu słuchawki. Przewijając kolejno piosenki, wysiadłam na czwartym przystanku, jednocześnie spoglądając na godzinę, która wyświetlała się na jednym z telebimów. Nie mając czasu, pośpiesznie przeszłam przez park i wielką bramę prowadzącą do jednego z największych, i najbardziej prestiżowych uniwersytetów w Korei. Schowałam słuchawki do plecaka i wchodząc na pierwszą lekcję, zajęłam miejsce przy oknie. Widząc tłoczących się uczniów, nadal nie wierzyłam, że jednak tu jestem. Od dziecka jeździłam po świecie, aż w końcu z tatą i mamą, zamieszkaliśmy na stałe w Szwecji. Dzieciństwo pamiętam jak piasek przeciekający przez palce, lecz ostatnie miesiące po moich 17 urodzinach, zapamiętałam za dobrze. Rodzice rozwiedli się, mama wyprowadziła do swojego kraju, a ja zostałam z ojcem. Nie miałam jej a złe, że chce rozwijać się zawodowo, w końcu była młoda, piękna i zachłanna, aż do teraz. Tata nadal zarządzał firmą, a ja zaczęłam latać do Korei. Najpierw na dłuższe przerwy świąteczne, później na wakacje. Dzień po zakończeniu roku szkolnego, spakowałam wszystkie rzeczy i na prośbę mamy wróciłam na stałe do Korei. Minął rok, firma matki prosperowała, pomimo ciągłego braku wykwalifikowanych ludzi do pracy, a ja próbując znaleźć pracę, trafiłam na ten uniwersytet. Odrywając myśli od przeszłości, wlepiłam wzrok w futrynę i przyglądałam się kolejno wchodzącym, dopóki nie zabrzmiał dzwonek oznajmiający początek zajęć. Koncentrując się na zaczętej lekcji, dopiero po jakimś czasie zorientowałam się, że moje myśli jednak krążą wokół czegoś innego. Sięgając ręką do kieszeni, wyjęłam pierścionek na ławkę i przewracając go w palcach, zaczęłam wracać do wczorajszych wydarzeń. Co ja sobie myślałam? - pokręciłam nieznacznie głową. - Przecież mogło mi się coś stać. - otrząsnęłam się, zaciskając dłonie w pięści i chowając pierścionek z powrotem do kieszeni spodni. Kolejny dzwonek oznajmił zakończenie lekcji, w tym czasie spojrzałam na zegarek i chwyciłam książki. Podniosłam się i chcąc wyjść z ławki, poczułam jak ktoś wpada na moje plecy. Upadając na kolana, upuściłam książki i zatrzymując cały swój ciężar na rękach, zacisnęłam mocno szczękę.
- Najmocniej cię przepraszam. - usłyszałam, po czym spojrzałam wściekła w górę. Brązowowłosy chłopak ukucnął przede mną ze skruszoną miną i wyciągając do mnie rękę, pomagając mi się podnieść. - Ah, jeszcze książki. - powiedział pod nosem, po czym przyglądając się jednej z okładek, zmierzył mnie wzrokiem. - Czytasz literaturę? - zapytał zdziwiony.
- Tak, owszem. - odpowiedział, otrzepując jedną dłonią spodnie i sprawdzając czy pierścionek nadal znajduje się w mojej kieszeni.
- Przepraszam Cię jeszcze raz. - powiedział i przeczesał dłonią włosy. - Mam na imię Jeongguk. - wyciągnął dłoń w moją stronę.
- Nic się nie stało. Jestem Soohe. - uścisnęłam jego szczupłą dłoń i odwzajemniłam uśmiech.
- Jest mi strasznie głupio przez tą sytuację. Miała byś może ochotę zjeść ze mną obiad? - zapytał.
- Z chęcią wybiorę się z Tobą na obiad po zajęciach. - odpowiedziałam. Chłopak obdarował mnie kolejnym uśmiechem.
- Bardzo się cieszę. - powiedział - Do zobaczenia.
- Do zobaczenia. - ścisnęłam mocniej książki i wyszłam z klasy, kierując się na kolejne zajęcia.

2017-02-26

Prolog

Siadając na kanapie, wyjrzałam przez okno. Światło latarni, które padało na opustoszałą ulicę w jakiś sposób mnie uspokajało. Wsłuchując się w wiatr, który wydawał się przybierać na sile, wytężyłam wzrok. Co to? - pomyślałam i przysuwając się bliżej szyby, zmrużyłam oczy. Widząc dwójkę szamocących się osób, zabrałam z szuflady gaz pieprzowy i zbiegłam szybko na dół. Wybiegłam przez drzwi wyjściowe i zacisnęłam dłoń na mojej broni. Słysząc za sobą jedynie głuchy trzask, czym prędzej skierowałam się w stronę bójki.
- Ej, co jest! - krzyknęłam na dwójkę, będąc coraz bliżej. Podbiegłam do nieznajomych i odpychając jednego do tyłu, spojrzałam na napastnika, który zerwał się do ucieczki. Trzymając drugiego mocniej niż myślałam, odwróciłam głowę w jego stronę.
- Nic Ci nie jest? - zapytałam, widząc, że z jego dolnej wargi i łuku brwiowego cieknie krew.
- Nie. - powiedział chłopak, spoglądając na mnie i przecierając brudną dłonią rozcięcie.
- Dostaniesz zakażenia. - odruchowo puściłam gaz i złapałam go za nadgarstek. Chłopak zmarszczył czoło i oddalił dłoń od swojej twarzy. Czując się nieswojo, puściłam jego nadgarstek i kurtkę, po czym chwyciłam z powrotem moją broń z ziemi.
- Jasna cholera. - przeklął cicho chłopak, sprawdzając wszystkie kieszenie. - Przepraszam cię, ale miałabyś może telefon? - skierował pytanie do mnie. Zmierzyłam go wzrokiem.
- Chciałbyś zadzwonić? - spytałam.
- Tak. - przytaknął.
- Chodź ze mną. - powiedziałam i skierowałam się do domu, po chwili będąc przed drzwiami. - Wejdź, a ja przyniosę komórkę.
- Zostanę tutaj. - powiedział, siadając na schodach i przecierając napuchnięte usta. Zabierając komórkę ze salonu i apteczkę z kuchni, wybiegłam na korytarz.
- Opatrzę Ci te rozcięcia. - krzyknęłam, spoglądając na schody. Szybko orientując się, że chłopaka już nie ma. Apteczka wypadła mi z rąk, a ja wybiegłam na zewnątrz. Wyjrzałam na ulicę, która nadal świeciła pustkami i machnęłam nieznacznie ramionami. Wchodząc po schodkach do domu, schyliłam się i podniosłam z ziemi cienki, srebrny pierścionek z wypustkami. Spoglądając za siebie, schowałam go do kieszeni i nie zaprzątając sobie tym głowy, czym prędzej udałam się spać.