2017-03-29

2.2

* * *
[w poprzednim rozdziale]
- Przepraszam. - powtarzałam w jego ramiona. - Przepraszam was. - otoczyłam go jedną ręką, przyciągając do nas Jimina. Chłopcy zamknęli mnie w szczelnym uścisku.
- Nie przepraszaj. - Yoongi położył jedną dłoń na moich włosach i zaczął je delikatnie głaskać.
- Najważniejsze, że jesteś już z nami. - dokończył za niego Jimin.
- Dobrze, że jesteście nieco wcześniej. - usłyszałam za plecami głos Taehyunga. - Niedługo mamy lot.
- Lot? - zdziwił się Yoongi, popuszczając uścisk i stając swobodnie.
- Jimin o niczym Ci nie powiedział? - spytałam, spoglądając na chłopaka.
- Nie. - zaprzeczył chłopak.
- Wracamy do Seulu. - powiedziałam.
* * *
- Żartujesz, prawda? - spytał Yoongi widocznie zaskoczony ta wiadomością. - Myślałem, że będziesz zapierać się nogami i rękoma żeby zostać tutaj.
- Zbyt szybko mnie przekonałeś. - przyznałam z uśmiechem, powodując u innych tą samą reakcję.
- Jestem w tym na prawdę dobry. - powiedział Yoongi, prężąc się i uśmiechając.
- Muszę zadzwonić do hyunga i powiedzieć mu, że dziś wracamy. - przyznał Jimin.
- Nie. - powstrzymałam go. - Nie chcę żeby ktokolwiek wiedział o tym, że wracam. To ma być niespodzianka.
- Skoro taka jest twoja wola. - odpowiedział chłopak i schował telefon do kieszeni.
- Mamy jeszcze trochę czasu do odlotu. - wtrącił się Taehyung, łapiąc mnie za dłoń. - Idźmy do odprawy i w strefie zjemy coś pożywnego. - wskazał palcem na bramki.
Kiwnęliśmy zgodnie głowami i stając w kolejce do bramek, milczeliśmy.

*Taehyung*
Rozglądając się nerwowo po twarzach otaczających nas ludzi, przysunąłem Soohe bliżej siebie. Dziewczyna wiedząc, że to dla jej bezpieczeństwa, nie protestowała.
- Po raz kolejny czeka mnie lądowanie. - westchnął Yoongi i przesunął się na przód. Spojrzałem na niego z uśmiechem.
- Tak bardzo się boisz hyung? - zagadałem, próbując się odstresować. Yoongi przewrócił oczyma i zmarszczył czoło.
- To jest stresujące. - przyznał, odwracając się plecami, dając nam jednocześnie znak zakończonej rozmowy.
- Masz może coś do picia? - zapytała nagle Soohe.
Popatrzyłem po chłopakach.
- Nie. - przyznałem.
- Pójdę coś kupić, strasznie boli mnie gardło.
- Pójdę z tobą. - przyznałem.
- Nie trzeba, automaty są zaraz obok łazienek, wrócę jak najszybciej. - powiedziała.
- Tylko się pośpiesz, bo przed nami jest tylko kilka osób. - pouczyłem ją.
- Dobrze. - kiwnęła głową i skierowała się w stronę łazienek.

*Soohe*
Przeszłam przez pół sali i wychodząc zza róg, zobaczyłam drzwi do łazienek. Ustałam przy automacie z napojami i wrzuciłam kilka monet. Wybierając numer napoju, rozejrzałam się dookoła dla pewności. Automat wydał znajomy dźwięk, a ja schyliłam się po butelkę wody, która wpadła do kieszeni maszyny. Uśmiechając się pod nosem, odkręciłam korek i upijając kilka łyków, odchyliłam głowę w tył.
- Witaj. - usłyszałam za plecami, jednocześnie czując dłoń na moich ustach i ciało osobnika, które z całej siły dociska mnie do automatu. Woda, którą trzymałam w dłoni, wypadła na podłogę, rozlewając się, a chłopak przewrócił mnie przodem do siebie. - Byłem pewien, że zdechłaś w tej wannie. - wyszeptał, przejeżdżając nosem po mojej szyi. - Nie doceniłem jednak twoich przyjaciół. O ile mogę ich tak nazwać. - uśmiechnął się, składając pocałunek na mojej szyi. Czułam jak moje ciało zaczyna się trząść, a ja nie mogę opanować emocji. Uniosłam nogę na tyle ile pozwalał mi napastnik i próbując uderzyć chłopaka, nadepnęłam na jego stopę. Chłopak niewzruszony, docisnął mocniej dłoń. - Nie będziemy się tak bawić moja droga. - spoważniał, szukając czegoś w kieszeni wolną ręką. Słysząc charakterystyczne kliknięcie, które po chwili rozpłynęło się w powietrzy, moje serce zabiło szybciej. Teraz albo nigdy. - pomyślałam.

*Taehyung*
- Wejdź przede mnie, proszę. - skierowałem się do Jimina, który z zadowoleniem przeszedł za Yoongiego. - Idę po Soohe. - zezłościłem się, ruszając w stronę automatów. Gdy tylko dziewczyna wybiegała zza rogu, stanąłem niepewnie na nogach. Widząc podążającego za nią chłopaka, rzuciłem się biegiem w jej stronę.
- Uciekaj! - krzyknęła, wpadając w moje ramiona, o mało nie upadając na podłogę. Chwyciłem ją za nadgarstek i ciągnąc w stronę bramek, popchnąłem na Yoongiego, sam stając na drodze napastnika. Napiąłem mięśnie i zacisnąłem dłonie w pięści, czekając aż nieznajomy do mnie dobiegnie. Trwało to może kilka sekund. Dwójka ochroniarzy rzuciła się na oszalałego bruneta i wytrącając mu nóż z dłoni, przygniotła go do ziemi.

*Yoongi*
Skryłem Soohe za sobą i po chwili popchnąłem ją w stronę bramek.
- Idź. - rozkazałem jej. Brunetka stanęła przy widocznych dalej krzesełkach i opadła bezwładnie na jedno z nich.
- Jimin, do środka. - chwyciłem jego kurtkę i pchając go w stronę bramek, upewniłem się, że jest obok Soohe. Skierowałem się do Taehyunga, który w milczeniu wpatrywał się w aresztowanie nieznajomego.
- Chodź, nie ma na co patrzeć. - pociągnąłem go za ramię. Chłopak ani drgnął. - Soohe cię potrzebuje. - stanąłem przed nim, kierując wzrok na dziewczynę. Taehyung spojrzał w jej stronę i czym prędzej przeszedł na drugą stronę.

*Soohe*
- Wszystko dobrze, aresztowali go. - powtarzał Jimin, pocierając nerwowo moje kolano.
- Soohe, chodźmy. - odezwał się Yoongi, który stał obok Taehyunga. - Czas wracać do domu.
[...]
Wszystko odbywało się w milczeniu i bez emocji. Od odprawy, poprzez odlot i przylot do Seulu.
Na miejscu minęła godzina druga, kiedy wsiedliśmy do busa i przejechaliśmy pół miasta, wysiadając w końcu przed dormą chłopaków. Przeszłam przez bramkę i podążając do drzwi, otworzyłam je kluczem od Yoongiego. Weszłam do środka, próbując zachować ciszę, zdjęłam buty i chcąc czym prędzej położyć się w delikatnej pościeli, stanęłam przed wejściem do salonu. Obraz z włączonego telewizora rozświetlał cały pokój. Jakim cudem wcześniej tego nie zauważyłam? - pomyślałam przez chwilę.
- Kto tam? - usłyszałam nagle. Złapałam powietrze i weszłam do środka, spoglądając na osobę w fotelu. Chłopak na początku zszokowany, spojrzał na mnie zaspanymi oczyma i mrugając co jakiś czas, przecierał powieki.
- Hej. - powiedziałam cicho łamiącym się głosem, słysząc co jakiś czas w uszach mocne uderzenie serca. Brunet otulając się kocem, wstał i podszedł powoli w moją stronę, stając na przeciwko mnie.
- To na prawdę Ty? - zapytał, dotykając dłonią mojego policzka. Kiwnęłam twierdząco głową i przygryzając wargę, próbowałam powstrzymać łzy. Brunet wyciągnął ramiona w moją stronę, a koc który spoczywał na jego ramionach, zsunął się na podłogę. - Tęskniłem. - powiedział, wtulając się we mnie.
- Ja też.

2017-03-28

2.1

[w poprzednim rozdziale]
- Co się stało? - zapytałam, oczekując prostej i szybkiej odpowiedzi. Chłopak ledwo łapał powietrze, więc podeszłam do niego i złapałam go za ramiona, patrząc mu prosto w oczy. Widziałam, że coś go dręczy.
- Musimy stąd zniknąć jak najszybciej. - powiedział po chwili Taehyung. Jego twarz pobladła, a on otoczył mnie ramionami.
- Ale co się dzieje? - podniosłam głos, oczekując od niego wyjaśnień.
- Widziałem dziś chłopaka z tatuażem na dłoni...
- I to cię tak przestraszyło? - przerwałam mu, przewracając oczami. Chłopak złapał moją koszulkę i zagiął kołnierz, odsłaniając bliźniącą się ranę.
- Z takim samym znakiem. - dokończył.
* * *
- Co takiego? - zamarłam, czując jak moje serce przyśpiesza.
- Znikajmy stąd. - powiedział z powagą.
- Ale jak on...
- Nie wiem. - przerwał mi chłopak. - Teraz najważniejsze jest twoje bezpieczeństwo.
- Uciekaj. - przyznałam, odsuwając się od chłopaka.
- Co? - zdziwił się.
- Nie pozwolę żeby ktokolwiek cię skrzywdził, więc uciekaj. - wycedziłam przez zaciśnięte zęby, próbując powstrzymać łzy.
- To ja na to nie pozwolę. - złapał moją dłoń, nachylając się nad moją twarzą i całując delikatnie moje wargi. - Nie zostawię cię.
- Ale Taehyung, jeśli on nas znajdzie, zabije.
- Nie znajdzie nas. - przyznał chłopak, ciągnąc mnie do pokoju. - Zabieraj najważniejsze rzeczy i spadamy.
Zabrałam plecak i wkładając do niego potrzebne rzeczy, wybiegłam z Taehyungiem na ulicę. Zamówiliśmy taksówkę, wsiedliśmy do środka i byliśmy już w drodze na lotnisko. Zdarzyłam powiadomić Kwona o moich planach, a sama, śpiesząc się do kasy biletowej, złapałam oddech dopiero w poczekalni.
- Następny lot jest dopiero za pięć godzin. - przyznał Taehyung, siadając obok mnie i dając mi bilet, który kupił.
- Poczekamy tutaj. - wyciągnęłam nogi i oparłam głowę na jego ramieniu. Chłopak otoczył mnie ramieniem, delikatnie mierzwiąc włosy.
- Yoongi i Jimin mieli tu przylecieć. - powiedział wystarczająco cicho.
- Mam nadzieję, że się nie miniemy. - przyznałam. - Chciałbym ich w końcu zobaczyć.
- Zobaczysz, wszyscy tęsknią.
- Napisze do Jimina i upewnię się kiedy wylądują. - wyjęłam telefon, wysyłając konkretne wiadomości do chłopaka. - Będą za dwie godziny.
- Dokupię bilety i przyniosę coś o jedzenia. - wstał i spojrzał na mnie. - Nigdzie nie odchodź.
Kiwnęłam twierdząco głową i próbując odgonić myśli o czyhającym na nas psychopacie, wpatrywałam się mijających mnie ludzi.

*Hoseok*
Rozsiadając się na kanapie, włączyłem telewizję i próbując skupić się na powtórce wieczornych wiadomości, podkręciłem głośność.
- Sam jesteś hyung? - zapytał Jeongguk, który dosiadł się do mnie i położył rękę wzdłuż wezgłowia.
- Tak. - odparłem i spojrzałem na chłopaka, mierząc go wzorkiem. - Chciałeś o czymś porozmawiać?
- Chciałem. - przytaknął i przyciszył wiadomości. - Widzę, że gnębi cię sytuacja z Nayoung.
- Nie wtrącaj się. - powiedziałem poddenerwowany.
- Słuchaj, od samego początku widziałem, że Soohe wpadła Ci w oko. - tym razem wyłączył telewizor. - Dlaczego więc robisz coś takiego hyung?
- Nic nie łączy mnie ani z jedną, ani z drugą. - powiedziałem. - Mam za to wrażenie, że to Tobie Soohe wpadła w oko.
Jeongguk zmierzył mnie wzrokiem i przewrócił oczami.
- Mam ją gdzieś. - odparł.
- Jeszcze jakiś czas temu, wściekałeś się, że pocałowała Taehyunga. - zatrzymałem się, powodując u niego wyraz niezadowolenia na twarzy.
- Przestańcie o niej mówić, kiedy nie ma jej w waszym gronie. - pouczył nas Seokjin, który usiadł na fotelu. - Hoseok, to prawda, że Eunji nie wie o Soohe?
- Dlaczego wszyscy musicie o to pytać? - spytałem poddenerwowany. - To sprawa pomiędzy mną i Eunji.
- Chciałem się tylko upewnić i ostrzec cię przed tym co robisz. - przyznał starszy ode mnie brunet.
- Niech hyung się o mnie nie martwi i sam zastosuje się do zasad, których wszystkim udziela. - powiedziałem zły i wstając z kanapy, opuściłem pomieszczenie.

*Yoongi*
- Soohe odbierze nas z lotniska. - powiedział Jimin, szturchając mnie w ramię.
- Cieszę się. - przyznałem bez mrugnięcia okiem.
- Czuję, że coś jest nie tak hyung. - przyznał szeptem.
- Wiesz Jimin, przez te kilka dni, które spędziliśmy razem z Soohe, zdążyłem się do niej przywiązać. I pomimo tego, że nie okazuję zbyt często jakichkolwiek emocji, jestem zły na siebie, kiedy zdaję sobie sprawę z tego, że mogła nie zauważyć tego jak bardzo ją polubiłem.
Jimin z niedowierzaniem patrzył w moją stronę.
- Moim zdaniem Soohe doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że ją lubisz. - przyznał po chwili zastanowienia.
- Tak myślisz? - zapytałem.
- Jestem pewien. - przytaknął. - Zawsze stawałeś w jej obronie hyung, więc nie zadręczaj się myślami o tym, że mogłoby być inaczej.
- Masz rację. - zapiąłem pas i odruchowo złapałem Jimina za ramię, chcąc mieć to lądowanie za sobą.

*Soohe*
Przytuliłam się do Taehyunga i spoglądając co jakiś czas na cyfrowy zegar, czułam jak mocniej spinam mięśnie.
- Nie denerwuj się tak. - przyznał chłopak. - Zaraz będą lądować, spójrz. - wskazał głową na tablicę przylotów.
- Chodźmy już do wyjścia, nie mogę doczekać się tego, aż w końcu ich zobaczę. - przyznałam z podekscytowania i strachu. Taehyung złapał mnie za rękę i idąc powoli w stronę wyjścia z sali przylotów, stanęliśmy kawałek dalej. Po chwili drzwi otworzyły się i pierwsi pasażerowie lotu z Seulu zaczęli wypełniać lotnisko. Szukając nerwowo wzrokiem chodźmy kosmyka włosów moich przyjaciół, ściskałam kurczowo dłoń Taehyunga, domyślając się, że towarzyszył mu przy tym ból. Gdy tylko zobaczyłam kruczoczarne włosy Yoongiego, a wraz z nim Jimina, moje serce przyśpieszyło. Nie czekając aż nasze spojrzenia spotkają się w poszukiwaniu, podbiegłam do nich i rzuciłam się na szyję Yoongiego.
- Przepraszam. - powtarzałam w jego ramiona. - Przepraszam was. - otoczyłam go jedną ręką, przyciągając do nas Jimina. Chłopcy zamknęli mnie w szczelnym uścisku.
- Nie przepraszaj. - Yoongi położył jedną dłoń na moich włosach i zaczął je delikatnie głaskać.
- Najważniejsze, że jesteś już z nami. - dokończył za niego Jimin.
- Dobrze, że jesteście nieco wcześniej. - usłyszałam za plecami głos Taehyunga. - Niedługo mamy lot.
- Lot? - zdziwił się Yoongi, popuszczając uścisk i stając swobodnie.
- Jimin o niczym Ci nie powiedział? - spytałam, spoglądając na chłopaka.
- Nie. - zaprzeczył chłopak.
- Wracamy do Seulu. - powiedziałam.

2017-03-27

2.0

*Yoongi*
Usiadłem obok Jimina i próbując nie myśleć o tym, że za kilka godzin będę musiał stanąć twarzą w twarz z Soohe, próbowałem się odprężyć. Widząc moje poddenerwowanie, Jimin w końcu złapał moje ramię i spojrzał na mnie spod grzywki, która w nieładzie spadała mu na czoło
- Nie stresuj się tak, to widać. - przyznał ze spokojem.
- Nie wiem jak mam się opanować. - odpowiedziałem, poprawiając koszulkę.
- Tak bardzo stresujesz się spotkaniem z Soohe? - kąciki jego ust uniosły się w lekkim uśmiechu.
- Najbardziej boję się tego, że ona na prawdę nie będzie chciała do nas wrócić.
- Uda nam się ja przekonać, zobaczysz. - powiedział chłopak.
- Widziałeś nadzieję w oczach Seokjina, kiedy wychodziliśmy? - spytałem, mimo tego, że nie oczekiwałem odpowiedzi.
- Jungkook przez ostatnie dni też zachowywał się spokojniej. - przyznał Jimin, spoglądając co jakiś czas na widok za oknem i moją twarz, na której malował się niepokój.
- Hoseok i Namjoon zajęli się kolejnymi piosenkami. - powiedziałem - No i zostaliśmy my.
- Nie jestem zadowolony z tego, że odeszła. - westchnął brunet, opierając głowę o fotel i mrużąc oczy, spojrzał na mnie. - Ty też się przejąłeś.
Przewróciłem oczyma i odwróciłem wzrok, nie chcąc pokazywać chłopakowi tego, że zależało mi na obecności dziewczyny.
- Nie musisz udawać, wszyscy za nią tęsknimy. - powiedział szeptem i wrócił do wcześniej zaczętej lektury. Ignorując chłopaka, odwróciłem wzrok w stronę okna i zamknąłem oczy.

*Taehyung*
Krążyłem po mieście, czując, że z każdym krokiem do przodu gubię orientację. Wchodząc w tłum nieznajomych, potrąciłem kilka osób i idąc przed siebie, stanąłem w końcu przy jednej z uliczek. Spoglądając na witrynę sklepową, wytężyłem wzrok i próbując określić odbicie, obejrzałem się za siebie. Przebiegłem na drugą stronę ulicy i próbując wyciągnąć rękę w stronę znajomej osoby, natknąłem się tylko na powietrze. Na początku poczułem wielką niechęć, która zmieniła się w złość i strach. Wyjąłem telefon i z przerażeniem odkryłem kilkanaście nieodebranych połączeń oraz wiadomości od Soohe. Ścisnąłem telefon w dłoni i złoszcząc się na siebie, wybrałem jej numer. Po chwili odebrała.
- Gdzie jesteś? - spytała z nutką poddenerwowania w głosie.
- Schowaj się do domu. - rozkazałem jej.
- Co się dzieje? - brzmiała niespokojnie.
- Spróbuję znaleźć drogę powrotną do twojego domu, a Ty tymczasem usiądź w domu i nigdzie nie wychodź, rozumiesz?
- Zgubiłeś się?
- Dam radę, posłuchaj mnie. Musze kończyć. - rozłączyłem się, mając nadzieję, że dziewczyna posłusznie wykona to o co ją prosiłem, wystukałem na klawiaturze jej adres i zawróciłem w stronę jej domu.

*Soohe*
Moje ręce opadły wzdłuż tułowia, a ja usiadłam na stołku w kuchni. Parząc sobie świeżą herbatę, odłożyła telefon na blat i spojrzałam przez okno.
- Tak nie może być. - powiedziałam pod nosem. - Cholerny Taehyung. - zaklęłam i wylałam herbatę do zlewu. Westchnęłam z rozgoryczenia i weszłam do korytarza. Cisza, którą lubiłam, zaczęła mi ciążyć, a ja pierwszy raz poczułam strach, wywołany samotnością. Podniosłam telefon do ucha i czekałam na odpowiedź.
- Hej Soohe, stało się coś? - zapytał Meyrem.
- Chciałabym cie przeprosić za wczorajszy wieczór. - przyznałam
- Nic się nie stało, na prawdę. - roześmiał się. - Trochę nas poniosło.
- Trochę. - zawtórowałam mu. - Ale nie tylko w tej sprawie dzwonię.
- Tak?
- Jestem sama w domu i zdziwi cię to co powiem, ale zaczynam się denerwować. - przygryzłam wargę, podchodząc do drzwi wyjściowych.
- A gdzie twój przyjaciel? - zapytał ze zdziwieniem.
- Posprzeczaliśmy się. - przyznałam. - Powiedz mi co robisz, może przestanę wszystko wyolbrzymiać.
- Aktualnie przeglądam rozliczenia finansowe twojego ojca. - przyznał. - Nie wiedziałem, że miał takie problemy z pieniędzmi. Mało brakowało, a zostalibyście bankrutami.
- Co takiego? - zdziwiłam się, nie móc przypomnieć sobie sytuacji, w której ojciec wspominałby o tak ważnej rzeczy.
- Dziwne, że nic o tym nie wiesz, tym bardziej, że czterdzieści procent udziałów posiadasz właśnie ty.
- O czym Ty mówisz?
- Jesteś współwłaścicielem firmy. - przyznał. - Przepisanie nastąpiło kilka miesięcy temu. - zatrzymał się na chwilę. - A może to miała być niespodzianka na twoje, zbliżające się urodziny, a ja wszystko popsułem.
- Nie martw się, będę udawać zaskoczoną. - zapewniłam go, przeglądając się w lustrze, zawieszonym na korytarzu.
- Czasem mówię za dużo. - powiedział. - Jak się czujesz, już lepiej?
- Tak. - uśmiechnęłam się pod nosem, nie wiedząc kiedy opuścił mnie strach.
- Jeśli nie będziesz miała nic przeciwko, popracuje trochę, dobrze?
- Pewnie, już Ci nie przeszkadzam. - odrzekłam. - Miłej pracy.
- Trzymaj się Soohe i dzwoń w razie konieczności. Pa. - rozłączył się, a ja zniecierpliwiona, spojrzałam przez okno w kuchni. Widząc jak Taehyung wchodzi na dojazd i pośpiesznie wbiega do domu, zamykając przy tym drzwi, wyszłam mu na przeciw.
- Co się stało? - zapytałam, oczekując prostej i szybkiej odpowiedzi. Chłopak ledwo łapał powietrze, więc podeszłam do niego i złapałam go za ramiona, patrząc mu prosto w oczy. Widziałam, że coś go dręczy.
- Musimy stąd zniknąć jak najszybciej. - powiedział po chwili Taehyung. Jego twarz pobladła, a on otoczył mnie ramionami.
- Ale co się dzieje? - podniosłam głos, oczekując od niego wyjaśnień.
- Widziałem dziś chłopaka z tatuażem na dłoni...
- I to cię tak przestraszyło? - przerwałam mu, przewracając oczami. Chłopak złapał moją koszulkę i zagiął kołnierz, odsłaniając bliźniącą się ranę.
- Z takim samym znakiem. - dokończył.

2017-03-25

1.9

[w poprzednim rozdziale]
- A zespół? - zapytał Jungkook.
- Nie wiem jak dla Ciebie, ale dla mnie Soohe jest ważniejsza. - powiedziałem i podnosząc się z kanapy, zawtórowałem Yoongiemu i poszedłem spakować kilka najpotrzebniejszych rzeczy, mając nadzieję, że Taehyung zdąży przekonać ją do powrotu.
* * *
*Hoseok*
Siedząc na łóżku, wyjąłem telefon i wybierając numer brunetki, czekałem kilka sygnałów.
- Hej słoneczko. - powiedziała po drugiej stronie.
- Hej. - przyznałem. - Co słychać?
- Wszystko dobrze, a u Ciebie? - zapytała - Kiedy się spotkamy?
- Jeszcze tego nie wiem. - przyznałem. - Sprawy się pokomplikowały.
- Pokomplikowały?
- Nic ważnego, na prawdę. - powiedziałem, na odczepnego i przeczesałem włosy dłonią. - Ubieraj się ciepło, dobrze?
- Oczywiście. - przytaknęła dziewczyna. - Ty też o siebie dbaj, kocham cię. Pa.
- Pa. - rozłączyłem się i odłożyłem telefon na pościel obok.
- Źle robisz hyung. - przyznał Jeongguk, które nagle pojawił się w moim pokoju.
- Podsłuchiwałeś? - spytałem poddenerwowany.
- Byłem tu przez cały czas. - przeszedł przez środek pokoju, siadając na fotelu. - Powinieneś powiedzieć jej prawdę.
- Nie wtrącaj się, dobrze? - pogroziłem mu spojrzeniem.
- Dobrze Ci radzę hyung. - powiedział obojętnie i skierował się do wyjścia. - Będziesz żałował, że nie powiedziałeś jej tego wcześniej.

*Jimin*
Zamawiałem bilety na pierwszy, możliwy lot, kiedy zadzwonił mój telefon. Soohe? - zdziwiłem się i odebrałem, mając cichą nadzieję, że porozmawiam z dziewczyną.
- Soohe?
- To ja. - powiedział Taehyung. - Soohe odpoczywa u siebie.
- Dlaczego nie powiedziałeś, że tam jedziesz? - zapytałem zły.
- Gdyby coś mi się stało, Seokjin miał dostać wiadomość.
- Jesteś niepoważny. - powiedziałem. - Też chciałem ją zobaczyć, wszyscy chcieliśmy.
- Posłuchaj hyung, chciałem przekonać ją do powrotu. - westchnął - Jej tata sam mnie do tego namówił, ale sprawa jest skomplikowana.
- Przyjedziemy, zamówiłem już bilety. - powiedziałem.
- Nie róbcie tego, ja jutro wracam.
- Z Soohe? - zdziwiłem się. - Jeszcze przed chwilą...
- Bez niej.
- Tak łatwo sobie odpuścisz? - wstałem z fotela, zabierając z łóżka spakowaną torbę i idąc do drzwi.
- Nie mam wyboru. - jego głos się załamał. - Ona nie chce do nas wrócić.
- Nie uwierzę w to, dopóki nie powie mi tego prosto w twarz. - powiedziałem zły, schodząc po schodach w towarzystwie Yoongiego. - Muszę kończyć, pa. - rozłączyłem się i schowałem telefon do kieszeni.
- Nie poddamy się tak łatwo. - powiedział Yoongi. Spojrzałem na niego z nadzieją, a chłopak delikatnie uniósł kąciki ust.
- Uważacie na siebie i sprowadźcie tu Soohe. - powiedział przy drzwiach Seokjin.
- Nie obawiaj się hyung, nie wrócimy tu bez niej. - przyznał Yoongi i razem ze mną skierował się do busa, który zawiózł nas na lotnisko.

*Soohe*
Rozginając kartkę, którą zostawił mi Meyrem, dokładnie przeczytałam to co napisał.
"Widziałem, jak dziś rano byłaś speszona moją obecnością. Domyśliłem się, że nic nie pamiętasz z poprzedniego wieczora, ale o nic nie musisz się martwić, do niczego między nami nie doszło. Wiem, że mnie nie kochasz, więc nie chciałem robić czegoś wbrew tobie. Mam nadzieję, że utrzymamy ze sobą kontakt. Pozwól sobie na zapomnienie o przeszłości i wróć do ludzi, którzy cię kochają."
Zgniotłam kartkę i wyrzuciłam ją do kosza, czując jak wielki głaz, kruszy się na maleńkie kawałeczki, powodując uczucie ulgi. Dotknęłam swojej piersi i uśmiechając się pod nosem, odwróciłam w stronę drzwi. Wyszłam z pokoju i kierując się do salonu, gdzie przebywał Taehyung, stanęłam w futrynie. Otwierając usta, żeby powiedzieć chłopakowi o tym co napisał mi Meyrem, zatrzymałam się, widząc, że rozmawia przez telefon. Podchodząc po cichu do niego, wyciągnęłam rękę w stronę jego pleców.
- Nie mam wyboru. - powiedział z powagą. - Ona nie chce do nas wrócić.
Cofnęłam rękę i odchodząc powoli do tyłu, zwróciłam uwagę chłopaka, który odwrócił się i spojrzał na mnie w milczeniu. Odłożył po chwili telefon i podszedł bliżej mnie.
- Wszystko słyszałaś? - spytał, łapiąc mnie za ramiona.
- To nie tak, że nie chcę wrócić. - przyznałam. - Boję się o was.
- Posłuchaj mnie. - spojrzał mi w oczy. - Brat Nayeon zapewnił nam ochronę. Nikt nie skrzywdzi ani nas, ani Ciebie.
- On jest zdolny do wszystkiego.
- Nie wiem dlaczego nie dasz się przekonać. - powiedział zły i odszedł ode mnie. - Wszyscy cię potrzebują, bez względu na to czy ten psychopata zagraża naszemu życiu.
- Powtarzałam Ci to wiele razy. - westchnęłam. - Nie wybaczę sobie jak komuś coś się stanie.
- Też wielokrotnie uświadamiałem cię w tym, że nie chcę cię stracić. - wściekł się. - Mam dość tego, że jesteś tutaj, rozumiesz? Wmawiasz sobie, że jesteśmy w niebezpieczeństwie, raniąc przy tym siebie i nas.
- Taehyung, uspokój się. - próbowałam go powstrzymać.
- Skończyłem z dobrym Taehyungiem. - wysyczał. - Jeśli nie potrafisz zrozumieć tego, że cię kocham, zostań tu i nie wracaj. - minął mnie i wyszedł z domu, trzaskając drzwiami.
Usiadłam na kanapie i próbując poukładać natłok myśli, włączyłam telewizor.
Czytają nagłówek jednej z nadchodzących wiadomości, chwyciłam za telefon.
"...strzały rozległy się na lotnisku w Paryżu. Napastnik po kilku minutach został obezwładniony i zastrzelony przez wojsko patrolujące lotnisko. Z danych, podanych przez policję, wynika, że postrzelonych zostało 9 osób, w tym kobieta w ciąży." 
Trzęsącymi się rękoma wybrałam numer ojca. Sygnał urwał się, a ja podjęłam kilka kolejnych prób nawiązania kontaktu. W końcu po piętnastu minutach, odebrał tata.
- Nic wam się nie stało, co z Shinhye? - zaczęłam nerwowo. - W Paryżu był zamach.
- Nic nam nie jest, zdążyliśmy wylądować kilka minut temu. - przyznał ze spokojem.
- Dlaczego tak późno?
- Nocowaliśmy w hotelu, bo lotnisko pomyliło naszą rezerwację.
- Przestraszyłam się, bo mówili o postrzelonej kobiecie w ciąży. - wzięłam głęboki wdech. - Dobrze, że nic wam nie jest.
- Nie martw się o nas słonko i wypoczywaj. - powiedział. - Jeśli będziesz chciała wyjechać, daj znak Kwonowi, on się wszystkim zajmie.
- Dobrze tato, pa.
- Pa. - rozłączył się, a ja odetchnęłam z ulgą. Wyłączając telewizor, przeszłam przez korytarz i zakładając trampki, wyszłam przez drzwi wejściowe. Wdychając świeże powietrze, wyszłam na podjazd i rozglądając się dookoła, w poszukiwaniu chłopaka, ruszyłam przed siebie. Pisząc do niego wiadomość, czekałam aż chłopak odpisze. Bez skutku. Taehyung ignorował moje połączenia i wiadomości, dając mi w końcu do zrozumienia, że się pomyliłam. Wyłączyłam okienko wiadomości i spojrzałam z zaskoczeniem na tapetę. Co ja najlepszego zrobiłam. - zacisnęłam szczęki i wybierając numer osoby, za którą tęskniłam najbardziej, przetarłam czoło.
- Chciałabym cię przeprosić. - powiedziałam, nie dając dojść jej do słowa. - Uświadomiłam sobie w końcu jaką krzywdę wam zrobiłam. - przełknęłam głośno ślinę. - Wybaczysz mi? - zagryzłam wargę.
- Zrobiłam to już dawno. - powiedziała przygaszonym głosem. - Chciałabym żebyś wróciła.
- Wrócę. - zapewniłam ją. - Tylko proszę, nie mów o tym nikomu.
- Będę na Ciebie czekać. - powiedziała. - Uważaj na siebie i wróć jak najprędzej.
- Ty też Nayeon. - powtórzyłam po dziewczynie. - Dbaj o chłopców. Do zobaczenia. - rozłączyłyśmy się, a ja wróciłam na posesję mojego taty. Siadając na schodach, włączyłam galerię i przeglądając zdjęcia, czułam jak z każdym uśmiechem chłopaków pęka mi serce.

2017-03-25

1.8

*Soohe*
Otworzyłam oczy i czują rozrywający ból głowy, przymrużyłam je na moment. Przeciągając się powoli, ziewnęłam i przekręcając głowę na bok, zamarłam. Czując niepokój, który wkradł mi się do serca, odsunęłam się trochę i zbliżając palce do pleców chłopaka, przejechałam delikatnie po jego skórze. Chłopak poruszył się, nie budząc. Zastanawiając się co konkretnie wydarzyło się tej nocy, spojrzałam na swoje ubranie. Biała koszula chłopaka z plamą po winie, spływała w dół mojego ciała. Odkrywając kołdrę i próbując jak najszybciej wyjść z pokoju, związałam włosy i zbiegłam na dół, siadając przy blacie w kuchni. Łapiąc się za głowę, próbowałam powstrzymać łzy bezsilności. Zaszlochałam i popijając tabletkę przeciwbólową, odstawiłam szklankę do zlewu. Spoglądając na zegarek, który wskazywał godzinę jedenastą, przeszłam do korytarza i siadając na podłodze, próbowałam za wszelką cenę przypomnieć sobie co takiego stało się kilka godzin wcześniej. Wracając myślami, do ostatniej chwili, którą pamiętam, podciągnęłam nogi pod siebie i oparłam brodę o kolana. Przespałaś się z nim Soohe. - pomyślałam i potarłam twarz. Słysząc dźwięk otwieranych drzwi, spojrzałam w ich stronę. Meyrem stanął w drzwiach mojego pokoju, spoglądając na mnie spod grzywki, która spadała mu na czoło. Widząc jak chłopak podchodzi coraz bliżej, podniosłam się speszona i słysząc dzwonek do drzwi, nacisnęłam za klamkę, pociągając je do siebie.

*Taehyung*
Stanąłem niepewnie przed drzwiami i gdy tylko zdążyły się przede mną otworzyć, spanikowałem. Na początku zwróciłem uwagę na rumieniec dziewczyny i poczochrane włosy, dopiero później przeszedłem wzrokiem do jej ubrania. Biała koszula z wielką, czerwoną plamą, a za nią, wysoki, czarnowłosy chłopak. Próbując coś powiedzieć i połączyć wszystkie fakty w całość, cofnąłem się na podjazd i widząc zmieszanie Soohe, schowałem ręce w kieszenie kurtki.
- Przepraszam. - powiedziałem, odwróciłem się i ruszyłem biegiem przed siebie.

*Soohe*
- Taehyung, zaczekaj! - krzyknęłam, wybiegając za nim i doganiając go dopiero za rogiem. Chłopak stał oparty o ścianę, ze spuszczoną głową. - Nie uciekaj, proszę. - powiedziałam lekko zdyszana i przestępując z nogi na nogę, dotknęłam jego ramienia.
- Niepotrzebnie przyjeżdżałem. - przyznał, odsuwając się ode mnie. Nadal nie patrzył mi w oczy.
- Tęskniłam za tobą. - przyznałam, czując, że moje serce nie zwalnia tempa, a oczy powoli zachodzą łzami. Taehyung podniósł głowę i łapiąc moją dłoń, przez chwilę się w nią wpatrzył.
- Nie mogłem doczekać się tej chwili. - przyznał cicho. - Tylko wyobrażałem sobie ją całkiem inaczej. - z wyczuciem splótł nasze palce.
- Chodźmy do domu, porozmawiamy. - zachęciłam go.
- Przyjechałem oddać Ci telefon. - przyznał. - Twój tata mnie o to prosił. - spojrzał mi w oczy, nadal trzymając moją dłoń.
- Zostań, proszę.
- Nie mogę. - przyznał szybko.
- Zrób to dla mnie. - powiedziałam bez zastanowienia.
- Zostanę tylko dziś, jutro muszę już wracać. - powiedział i nie puszczając mojej dłoni, przysunął się do mnie. - Też tęskniłem. - objął mnie ramieniem i pocałował w głowę, chowając twarz w koszuli, którą miałam na sobie. - Chodźmy, nie chcę żebyś zachorowała. - odsunął się i pociągnął mnie w stronę mojego domu.
Gdy tylko weszliśmy do środka, zabrałam chłopaka do salonu i posadziłam go na fotelu.
- Zaczekaj tutaj proszę, zaraz wrócę. - przyznałam, znikając na kilka minut.

*Meyrem*
Ubrałem wczorajsze spodnie i widząc jak Soohe wraca do pokoju, przeszedłem do salonu. Brązowowłosy siedział na fotelu, mierząc mnie wzrokiem.
- Ty jesteś tym chłopakiem, z którym się całowała? - spytałem od razu, wywołując na twarzy bruneta niezadowolenie.
- Powiedz mi lepiej kim ty jesteś i dlaczego mieszasz się w sprawy prywatne? - zapytał z nutą wrogości w głosie.
- Nie bądź zazdrosnym szczeniakiem i lepiej mnie posłuchaj. - powiedziałem ostro. - Dziewczyna ma wyrzuty sumienia. Nie chciał zostać w Seulu, a wiesz jaki miała powód? - nie pozwoliłem mu na odpowiedź, szybko kontynuując. - Bała się o was, a wasze bezpieczeństwo było ważniejsze niż ona sama. Płakała każdej nocy, wpatrując się w wasze zdjęcia. - poprawiłem włosy dłonią. - Byłem przy niej, pocieszałem i próbowałem namówić ją do tego, co wam się nie udało. Więc lepiej dbaj o nią i nie próbuj jej po raz kolejny skrzywdzić, bo będziesz miał do czynienia ze mną. - zagroziłem.
- Meyrem, proszę. - Soohe weszła do salonu, przerywając naszą rozmowę. W ręku trzymała moją koszulę. - Odkupię ją.
- Nie trzeba. - przyznałem, schylając się niżej i obejmując dziewczynę jakby nigdy nic. - Zostawiłem Ci coś w pierwszej szufladzie komody. - powiedziałem cicho do jej ucha. - Pa. - obdarowałem ją uśmiechem. - Pa Taehyung. - posłałem mu obojętne spojrzenie i skierowałem się do wyjścia.

*Soohe*
Usiadłam obok chłopaka i poprawiłam kaptur od bluzy.
- Kim on jest? - zapytał poddenerwowanym głosem Taehyung.
- To mój przyjaciel z dzieciństwa. - przyznałam, próbując przysunąć się do chłopaka, który zachowywał dystans.
- Przespałaś się z nim? - zapytał, spoglądając mi prosto w oczy. Spuściłam wzrok, próbując uniknąć palącego spojrzenia chłopaka.
- Nie wiem. - powiedziałam cicho.
- Jak to nie wiesz? - spytał.
- Wypiłam wczoraj dosyć dużo i ostatnie co pamiętam, to, że oblałam go winem. - powiedziałam. - Ja na prawdę nie mogę przypomnieć sobie niczego.
- Dobrze, nie przejmuj się tym. - powiedział spokojnie, pomimo tego, czułam pomiędzy nami napięcie. Wziął mnie za rękę i pociągając do siebie, sadzając na kolanach. - Jak się czujesz?
- Wydaje mi się, że jest dość dobrze. - przyznałam.
- Odpoczywasz? - spytał
- Co z tego, że odpoczywam, skoro tęsknię za wami każdego dnia? - oparłam się o jego ramię, którym mnie objął.
- Więc wróć.
- Nie wrócę. - przyznałam poważnie. - Nie będę kolejny raz narażać was na niebezpieczeństwo. - podniosłam się i stanęłam na środku pokoju, zaczynając po chwili nerwowo chodzić.
- Wszyscy za tobą tęsknią. - przyznał chłopak, podchodząc do mnie. - Nayeon spędza wieczory z Jiminem, wypłakując mu się w rękaw i udając, że nic jej nie jest. Jungkook pomimo tego, że tak bardzo się wściekał, też tęskni. - przerwał. - Ja tęsknię. - położył czoło na mojej głowie. Czułam jak otacza mnie ramionami, szukając ciepła, które mu zabrałam.
- Nie mogę wrócić. - powtórzyłam. - Jeśli to zrobię, kolejny raz sprowadzę na was kłopoty. A jeśli ten psychopata zaczai się na któregoś z was i zrobi krzywdę? Nie daj boże, żeby coś stało się Nayeon. Przecież sobie nigdy tego nie daruję.
- Przykro mi to mówić, ale jedyną osobą, która nas zraniła jesteś ty Soohe. - powiedział.
- Jestem tego świadoma. - westchnęłam. - Najgorszą myślą jest to, że pozwoliłam wam cierpieć. - przerwałam i próbując powstrzymać łzy, wcisnęłam twarz w kurtkę Taehyunga. - Wolałabym żebyście nigdy na mnie nie wpadli i byli teraz szczęśliwi.
- Nie mów tak. - podniósł głos. - Zabraniam Ci. - odsunął mnie od siebie na długość ramion i otarł łzy z płonących od smutku policzków. - Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu i nie chcę cię stracić. - ucałował delikatnie kąciki moich ust. - Więc proszę, wróć do mnie. - uśmiechnął się, po czym
podarował mi ognisty pocałunek. Jego zimne, malinowe usta i perfumy, które dopiero poczułam, potęgowały uczucie, którym obdarowywał mnie w danej chwili. Czując, że chłopak chce się oderwać, przytrzymałam go ustami i zdejmując kurtkę z jego ramion, rzuciłam ją na kanapę.
- Przepraszam, że tak cię potraktowałam. - przerwałam pocałunek, wtulając się w niego. Dzwonek mojego telefonu rozbrzmiał na ławie. Patrząc na połączenie przychodzące, odebrałam telefon i nie wiedząc co powiedzieć, przez kilka sekund milczałam.
- Taehyung, gdzie Ty jesteś? - zapytał po drugiej stronie Jimin.
- Jimin, to na prawdę Ty?
- Soohe? - jego głos na chwilę się złamał. - Jest tam Taehyung?
- Stoi obok mnie. - powiedziałam. - Chciałbyś z nim porozmawiać?
- Powiedz mu, żeby odezwał się, jak tylko będzie miał wolną chwilę. - przyznał chłopak.
- Dobrze.
- Miło było cię usłyszeć. - usłyszałam ciche westchnienie. - Trzymajcie się.
- Pa Jimin. - odpowiedziałam i rozłączyłam się, odkładając telefon z powrotem na stolik.
- Nic im nie mówiłeś, prawda? - skierowałam pytanie do chłopaka, który pokiwał twierdząco głową i ponownie skrył mnie w swoich ramionach.

*Jimin*
Wyszedłem w milczeniu z pokoju i kierując się do salonu, usiadłem w fotelu. Cała grupa obdarzyła mnie spojrzeniami.
- Wszystko dobrze, blado wyglądasz? - spytał lider.
- Dzwoniłem do Taehyunga. - przyznałem, spoglądając na każdego po kolei.
- Odebrał? - zaciekawił się Hoseok.
- Nie on... - zatrzymałem się. - ...Soohe.
- Co? - Jungkook podniósł głos, nie robiąc na nikim wrażenia.
- Jednak tam pojechał. - powiedział cicho Jin, prowokując tym samym spojrzenia w jego stronę.
- Wiedziałeś o tym hyung? - spytałem zaskoczony wyznaniem Seokjina.
- Prosił, żeby nikomu o tym nie wspominać. - powiedział najstarszy. - Nie sądziłem jednak, że będzie skłonny tak pojechać.
- Jesteście głupcami. - powiedział poddenerwowany Yoongi. - Zamiast pędzić za dziewczyną, siedzicie tutaj i nic nie robicie.
- Yoongi ma rację. - przytaknąłem mu.
- A zespół? - zapytał Jungkook.
- Nie wiem jak dla Ciebie, ale dla mnie Soohe jest ważniejsza. - powiedziałem i podnosząc się z kanapy, zawtórowałem Yoongiemu i poszedłem spakować kilka najpotrzebniejszych rzeczy, mając nadzieję, że Taehyung zdąży przekonać ją do powrotu.

2017-03-22

1.7

* * *
Dobiegała godzina dwudziesta. Położyłam butelkę wina z barku na stole i układając rybę na talerzach, położyłam je obok reszty zastawy. Mając jeszcze kilka minut, pobiegłam na górę i wciągając na siebie różową, lekko rozkloszowaną sukienkę, związałam włosy w kucyk po czym wróciłam na dół. Widząc światła odbijające się w oknie, podeszłam do drzwi i z uśmiechem przywitałam chłopaka.
- To dla Ciebie, proszę. - wręczył mi bukiecik i kolejną butelkę wina.
- Dobrze się składa. - powiedziałam, zapraszając go do kuchni. - Mamy ten sam gust. - wskazałam na butelkę, która stała na stole. Meyrem uśmiechnął się i po chwili zasiedliśmy do kolacji, która minęła nam bez słowa. Zabierając brudne talerze, wstawiłam je do zmywarki i wróciłam na miejsce.
- Stało się coś? - spytałam z troską.
- Wszystko w porządku. - przyznał, przewieszając marynarkę przez oparcie krzesła.
- Jesteś zmęczony?
- Tylko troszeczkę. - pokiwał twierdząco głową. - Napijmy się. - podniósł kieliszek z winem w górę.
- Za co? - spytałam, uśmiechając się.
- Za nasz wieczór? - mrugnął.
- Za nasz wieczór. - stuknęliśmy się kieliszkami i upiliśmy trochę wina. - Cieszę się, że spędzamy ze sobą tyle czasu, mogę za... - zawahałam się.

*Meyrem*
- Zapomnieć? - spytałem. Dziewczyna niechętnie kiwnęła głową i upiła większy łyk z kieliszka przed sobą.
- Próbuję. - powtórzyła.
- Nie rób na siłę czegoś, czego nie jesteś pewna. - przyznałem, widząc jak Soohe się męczy.
- Dlatego chcę spędzić z tobą czas. - spojrzała na mnie. Przez chwilę miałem wrażenie, że szuka pocieszenia, za chwilę jednak jej wzrok nabrał wesołego wyrazu. - Dobrze, że jesteś i wspierasz mnie mocniej, niż mogłabym sobie wymarzyć.
- Dla mnie zawsze będziesz tą malutką Soohe, którą znam z piaskownicy. - uśmiechnąłem się. - Pomimo tego, że tak wyrosłaś i tego, że jesteś jeszcze piękniejsza.
- Lubisz widzieć jak się rumienię, prawda? - zachichotała, przykładając dłonie do zarumienionych policzków. - Trochę tu gorąco, nie uważasz?
- Może chcesz przejść do salonu? - spytałem, wstając od stołu.
- Weźmy wino i chodźmy lepiej do mojego pokoju. - uśmiechnęła się, biorąc kieliszki i wskazując wzrokiem na butelki, ruszała do pokoju.

*Jeongguk*
Dojadając pieczywo, usiadłem obok Hoseoka i spojrzałem przez jego ramię.
- Z kim rozmawiasz hyung? - spytałem zaciekawiony. Chłopak zmierzył mnie wzrokiem i schował telefon do kieszeni.
- Z nikim ważnym. - odpowiedział lekko speszony.
- Nie wierzę Ci. - przyznałem, próbując jednak za wszelką cenę wyciągnąć coś od chłopaka.
- Jungkook, nie masz co robić? - zapytał.
- Widział ktoś Taehyunga? - spytał Namjoon, zaglądając do salonu.
- Nie. - przyznałem cicho.
- Jestem pewny, że znów gdzieś wyszedł. - odezwał się Hoseok.
- Znów? - zdziwiłem się.
- Znalazłem liścik na lodówce. - przyznał Jimin, wręczając Namjoonowi kartkę i stając obok chłopaka.
- "Nie szukajcie mnie, bo nie znajdziecie. Wrócę cały i zdrowy". - przeczytał głośno szaro-włosy.
- Poeta. - burknąłem pod nosem.
- Co się z nim ostatnio dzieje. - pokręcił z niedowierzaniem głową Namjoon i kierując ostry wzrok w moją stronę, zmarszczył czoło.
- Będę próbował się do niego dodzwonić, może ode mnie odbierze. - powiedział Jimin, wchodząc na górę.
- Ja idę go poszukać. - powiedział lider. - Maknae, ubieraj się, idziesz ze mną.

*Soohe*
Włączyłam telewizję i spoglądając co jakiś czas na Meyrem, nalałam sobie kolejną lampkę wina.
- Skończyłaś już drugą butelkę. Jesteś pijana Soohe. - zwrócił mi uwagę.
- Muszę odreagować. - przyznałam, upijając słodkiej cieczy z kieliszka.
- Soohe, może na prawdę już wystarczy. - zaproponował, próbując zabrać kieliszek z moich dłoni.
- Jeszcze nie. - przyznałam, pociągając lekko kieliszek w swoją stronę i wytrącając go ze swoich rąk. Wino spłynęło na białą koszulę Meyrem i brudząc jednocześnie jego spodnie, rozlało się na podłogę.
- Jasny gwint. - powiedział pod nosem, odstawiając swój kieliszek na szafkę.
- Bardzo cię przepraszam. - powiedziałam, wybiegając do łazienki, wracając po chwili z ręcznikiem. Próbując wytrzeć wino, które zabarwiło materiał, rzuciłam ręcznik na podłogę i podniosłam kieliszek. - Rozbieraj się.

*Meyrem*
Spojrzałem na nią zdziwiony.
- Czym dłużej zwlekasz, tym trudniej będzie to doprać. - dodała i podchodząc do mnie, zaczęła rozpinać moją koszulę. Stojąc nieruchomo i czując, że nie mogę powstrzymać emocji, które się we mnie wzbierają, złapałem ją za ramiona, i przysunąłem usta do jej ucha.
- Przestań. - wyszeptałem, mrużąc oczy.
- Chcę tylko żebyś...
- Chcesz jednego. - przesunąłem dłonie na jej biodra, podciągając jej sukienkę do góry i zrzucając ją na podłogę.
- Robisz to z miłości? - jej usta przez chwilę dotknęły moich, potęgując moje podniecenie.
Ujmując jej policzki w dłonie, zatopiłem się w jej delikatne wargi i podnosząc ją do góry, pomogłem opleść jej nogi dookoła moich bioder.
- Chcesz tego? - spytałem, odsuwając się na chwilę od jej twarzy. Dziewczyna bez słowa przytaknęła głową, pozwalając mi tym samym na to, na co czekałem od dawna.

*Namjoon*
- Co jest pomiędzy Tobą w Taehyungiem? - spytałem wprost, przechodząc z najmłodszym przez ulicę.
- Nic hyung. - odparł obojętnie.
- Nie kłam Jungkook. - powiedziałem. - Przecież widzę jak oboje się zachowujecie.
- Namjoon hyung, wszystko jest dobrze, mogę cię o tym zapewnić. - odpowiedział, wkładając dłonie do kieszeni kurtki.

*Jeongguk*
- To przez sytuację z Soohe, prawda? - drążył chłopak, powodując u mnie coraz większe podirytowanie.
- Jeśli powiem wszystko co czuję, da mi hyung spokój? - zapytałem.
- Dam. - przytaknął głową.
- Jestem wściekły na V hyunga. To ja wcześniej ją poznałem i gdyby nie ja, do tej pory nie wiedziałby, że ona istnieje. - westchnąłem. - To niby nie było coś wielkiego, ale kiedy zobaczyłem jak całuje się z Soohe w pokoju, coś we mnie pękło. - zatrzymałem się, zaciskając szczęki.
- Po pierwsze Jungkook, Soohe nie jest rzeczą i nie masz do niej prawa własności. - powiedział poważnie.
- Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, tylko nadal nie mogę zrozumieć dlaczego Taehyung stał się dla niej tak ważny.
- Zaprzyjaźnili się, co w tym złego?
- Nic. - przyznałem, przyśpieszając kroku.
- Zakochałeś się w niej?
- Nie. - pokiwałem przecząco głową.
- Więc dlaczego jesteś tak chorobliwie zazdrosny?
Zatrzymałem się i spoglądając na twarz Namjoona, odwróciłem od niego wzrok.
- Bo to ja powinienem być na miejscu Taehyunga.

2017-03-16

1.6

[dwa tygodnie później]

*Namjoon*
Siedziałem na sali, czekając na Taehyunga, który od kilku dni, zasypiał przy najbliższej okazji i spóźniał się na każdy trening. Kiedy w końcu wszedł do sali, rzucił butelkę w kąt i stanął obok mnie.
- Możemy zaczynać? - zapytał. Wpatrując się w lustrzane odbicie chłopaka, zauważyłem, że po raz kolejny ma worki pod oczami.
- Tak. - przytaknąłem i włączyłem muzykę, koncentrując się na próbie. Po dwóch godzinach, zrobiliśmy rozciąganie i nasz trening dobiegł końca. Chłopak bez słowa napił się wody i chciał opuścić salę. - Zaczekaj. - zatrzymałem go, łapiąc za przedramię i jednocześnie zmuszając do spojrzenia mi w oczy.
- Stało się coś hyung? - zapytał.
- Co się z Tobą dzieje Taehyung? - puściłem jego rękę. - Jesteś nieobecny od kilku dni, spóźniasz się na próby i treningi, chodzisz zmęczony.
- Wszystko jest ok. - skłamał.
- Hoseok widział jak wyszedłeś późno w nocy z dormy i wróciłeś dopiero nad ranem.
- Dlaczego nie zajmie się sobą? - zapytał najwyraźniej poddenerwowany.
- Martwi się o Ciebie. Z resztą nie tylko on. - przyznałem. - Jeśli dzieje się coś niedobrego, powiedz mi o tym teraz.
- Niech hyung zajmie się sobą. - syknął, odkręcając się i wychodząc z sali. Opuściłem ręce wzdłuż ciała i ściskając w jednej z dłoni butelkę, zabrałem bluzę z krzesła i poszedłem za chłopakiem. Nim zdążyłem po raz kolejny go zatrzymać, Taehyung zamknął się w pokoju, trzaskając mi drzwiami przed nosem. Nie chcąc jeszcze bardziej denerwować chłopaka, wróciłem do swojego pokoju i zabierając ze sobą czyste ubrania, poszedłem pod prysznic.

*Soohe*
Usiadłam za biurkiem i wyjmując swój nowy telefon, wystukałam SMSa do Meyrem. Ciesząc się z
jego odpowiedzi, oparłam głowę na dłoniach i spojrzałam przez okno. Dzień rzeczywiście wydawał się być piękny, tak jak mówił chłopak. Wzięłam pomelo z pojemnika na owoce i obierając skórę, zjadłam trochę z wnętrza.
Do kuchni wszedł uśmiechnięty tata, witając mnie pocałunkiem w czoło. Najwyraźniej nie tylko mi towarzyszył dziś dobry humor. Gdy tylko usiadł naprzeciwko mnie z kawą, zmarszczył czoło ze zdziwienia.
- Masz nowy telefon?
- Tamten gdzieś zgubiłam. - skłamałam.
- A zdążyłaś zablokować kartę? - spytał, upijając łyk kawy.
- Zupełnie o tym zapomniałam. - przyznałam, próbując udawać przejętą. - Zadzwonię do nich jak najszybciej.
- Nie przejmuj się tym tak, zrobię to za Ciebie. - odrzekł.
- Dziękuję. - przyznałam z ulgą. - Idę dziś z Meyrem na kolację wieczorem.
- Randka? - spytał z uśmiechem. - Meyrem to bardzo odpowiedzialny, ambitny człowiek.
- Wiem tato. - przyznałam mu rację. - Jednak to nie randka.
- Dobrze córciu, chcę twojego szczęścia, pamiętaj. - wypił kawę do końca i wstał od blatu. - Bawcie się dobrze.

*Taehyung*
Siedziałem w fotelu i ściskając telefon Soohe, przeglądałem zdjęcia dziewczyny. Minęły tylko dwa tygodnie, a ja z każdym, zakończonym dniem, tęskniłem za nią coraz bardziej. Przewijając kolejno galerię dziewczyny, natrafiłem na wspólne zdjęcie. Zaciskając wargi, przysunąłem telefon bliżej twarzy. Jimin, Nayeon, Ja i Soohe. Wyglądaliśmy na szczęśliwych. - pomyślałem. Dlaczego wszystko skończyło się szybciej niż zaczęło? Mając żal do siebie, zablokowałem telefon i położyłam go sobie na kolanach. Miałem nadzieję, że w końcu zobaczę Soohe i jej uśmiech, Tak bardzo za nią tęskniłem.

*Jiyoung*
Usiadłem za biurkiem i biorąc w dłoń telefon, spojrzałem na godzinę. Myśląc o tym co powiedziała mi Soohe, skrzywiłem się. Wiem, że kłamiesz córciu. - pomyślałem i wybrałem numer starego telefonu Soohe. Po kilku sygnałach, po drugiej stronie odezwał się młody mężczyzna.
- Słucham? - zapytał niepewnie.
- Witam, jestem Um Jiyoung. Jestem ojcem Soohe. - przedstawiłem się bez pośpiechu,
- Kim Taehyung. - odpowiedział chłopak.
- Posłuchaj mnie Taehyung, nie wiem kim jesteś i dlaczego masz telefon mojej córki, ale liczę, że ty wyjaśnisz mi, co takiego stało się w Seulu. - odparłem spokojnie.
- Soohe zapomniała go zabrać ode mnie, kiedy wyjeżdżała.
- Wiem, że obydwoje kłamiecie. - zarzuciłem mu ze spokojem. - Co na prawdę się wydarzyło?
- Myślę, że powinien pan porozmawiać z Soohe na ten temat. - westchnął. - Ze mną nie utrzymuje kontaktu. Martwiłem się o nią, ale teraz wiem, że jest u pana bezpieczna.
- Zawsze była tu bezpieczna. - przyznałem. - Niekoniecznie jest szczęśliwa chłopcze.
- Chciałbym ją zobaczyć. - powiedział.

*Taehyung*
- Jesteście parą? - zapytał. - Soohe nie wspominała, że poznała kogoś w Korei.
- Jesteśmy przyjaciółmi. - odpowiedziałem z bólem serca.
- Dobrze Taehyung, mam do Ciebie prośbę. Pomożesz mi?
- Tak. - przytaknąłem, wysłuchując kolejno tego, co chciał przekazać mi tata Soohe,
- Mam nadzieję, że mogę na Ciebie liczyć Taehyung.
- Oczywiście proszę pana.
- Dziękuję. - powiedział z troską. - Do widzenia.
- Do widzenia.
Rozłączyłem się i odłożyłem komórkę na blat biurka. Poprawiając włosy, założyłem kaptur na głowę i wyszedłem z domu.

*Soohe*
Zabierając aparat ze sobą, wyszłam na zewnątrz i pstrykając kilka zdjęć losowych budynków, i krajobrazów, usiałam w końcu na ławce przed rozciągającym się w oddali parkiem.
Oddychając spokojnie, wyciągnęłam nogi przed siebie i z uśmiechem wciągnęłam do płuc świeże powietrze. Słysząc dzwonek telefonu, wyjęłam go, odebrałam i przystawiłam do ucha.
- Wszystko załatwiłem córciu, nie musisz się już niczym przejmować. - przyznał z ulgą tata.
- Dziękuję Ci. - odpowiedziałam - Jesteś w pracy?
- Tak. - przytaknął. - Gdzie wybieracie się z Meyrem na tą kolację?
- Jeszcze nie wiem, a dlaczego pytasz? - zdziwiłam się.
- Pomyślałem, że zabiorę Shinhye na kilka dni do Paryża. - przyznał.
- Czy latanie w czasie ciąży, nie będzie dla niej niebezpieczne? - spytałam z troską.
- Z tego co mi wiadomo, konsultowała się z lekarzem i nie mamy żadnych przeciwwskazań. - odpowiedział.
- Dobrze, cieszę się. - przytaknęłam. - Pomimo tego nadal nie rozumiem co do waszego wyjazdu ma moja kolacja z Meyrem.
- Zostawię wam wolny dom. - powiedział bez wahania.
- Tato, przecież cię o to nie prosiłam. - pokręciłam głową.
- Wiem o tym. - przyznał. - Spędzicie więcej czasu razem, może gdzieś pojedziecie.
- Nie próbuj nas swatać. - powiedziałam poddenerwowana. - Jesteśmy dorośli, prawda?
- Wiem o tym córcia. Dlatego zostawiam dom pod twoją opieką.
- Dobrze, tylko proszę, nie rób tego więcej, bo stawiasz mnie w nieco niekomfortowej sytuacji.
- Zapamiętam. - zaśmiał się. - Wróć więc proszę do domu, żeby Shinhye nie zaczęła się martwić.
- Dobrze tato. - odpowiedziałam. - Udanego weekendu.
- Wzajemnie. - rozłączył się, a ja kręcąc głową z niedowierzaniem, wstałam z ławki i wróciłam do domu.
Zastając Shinhye, targającą walizkę na korytarzu, podbiegłam do niej i pomogłam wstawić ją do auta na zewnątrz.
- Dziękuję Ci dziecko. - powiedziała z uśmiechem. - Wyjeżdżamy z tatą na kilka dni.
- Mam nadzieję, że nic się wam nie stanie i będziecie dbali o siebie nawzajem. - uśmiechnęłam się do niej.
- Też mam taką nadzieję. - przytaknęła. - Wszystko masz na blacie w kuchni. - przytrzymała się mojego ramienia. - Bawcie się dobrze i dzwońcie jeśli coś się stanie.
- Dobrze. - przyznałam. - Miłej podróży.
- Dziękuję. - odpowiedziała Shinhye z uśmiechem i wsiadła do samochodu, który prawdopodobnie miał zawieść ją na lotnisko.

2017-03-15

1.5

[w poprzednim rozdziale]
- Nie chcę cię okłamywać. - przyznała, szukając otwieracza w jednej z trzech szuflad. Znajdując go w końcu, otworzyła butelkę i upiła trochę zawartości.
- Więc nie kłam. - powiedziałem wprost.
- To nie jest takie proste. - przyznała.
- Jest jeszcze prostsze niż Ci się wydaje. - oddała mi butelkę, więc upiłem łyk i zatrzymałem butelkę w dłoni. - Nigdy cię nie oceniałem i nie mam zamiaru tego robić. Musiałabyś się postarać, żebym nigdy nie udzielił Ci pomocy, więc mów, co takiego się stało.
Soohe westchnęła i odginając niechętnie część dekoltu, odkryła przede mną swoją tajemnicę.
* * *
Przysunąłem się bliżej i przyglądając się ranie na jej prawej piersi, przyłożyłem butelkę do ust i przechyliłem ją, biorąc kilka łyków. Dziewczyna zakryła się z powrotem i wpatrzyła we mnie mętnym wzrokiem.
- Kto Ci to zrobił? - spytałem, próbując powstrzymać żal i złość, które wzbierały we mnie niczym wzburzone morze. Ostatnim razem takie emocje towarzyszyły mi w dniu wyjazdu Soohe.
- To długa historia. - przyznała, pocierając ręce. Zawsze tak robiła, gdy czuła się niepewnie i nerwowo.
- Mamy czas. - podałem jej butelkę, a sam złapałem jej wolną dłoń, próbując wesprzeć dziewczynę.
- Zaczęło się od rozdzielenia bójki w wieczór przed pierwszym dniem szkoły. Poznałam wtedy Namjoona i tego szaleńca, który zrobił mi to, co z reszta już widziałeś. - upiła łyk z butelki, odstawiając ją na etażerkę. - Pierwszego dnia w szkole poznałam Jeongguka, zaprzyjaźniliśmy się i już drugiego dnia okazało się, że Namjoon i kilku innych chłopaków mieszkają razem z nim. Następnego dnia poznałam moją sąsiadkę, Nayeon. Wiesz czego się wtedy dowiedziałam? - spytała, nie czekając na moją odpowiedź. - Ktoś całą noc kręcił się przed moim domem, próbował się nawet włamać. Chciałam to zlekceważyć, ale strach, który poczułam, podpowiedział mi, że mam jak najszybciej opowiedzieć o tym osobie, której zaufałam. Szłam do domu Jeongguka i wtedy po raz pierwszy mnie zaatakował. - zatrzymała się, ściskając mocno moją dłoń.
- Jeśli nie czujesz się...
- Nie. - przerwała, nie dając mi dokończyć. - Przyparł mnie do drzewa. Nie pamiętam co dokładnie mówił, ale groził mi śmiercią. Wtedy jeszcze nie myślałam, że kolejne spotkanie z tym chłopakiem, sprawi, że prawie mu się to uda. Byłam sama w domu, położyłam się spać i wtedy mnie zaskoczył. Nie wiem kiedy zdążył skrępować mi ręce i nogi, ale obudził mnie jego ciężar. - przełknęła głośno. - Zabawił się ze mną i chłopakiem, który chciał sprawić mi niespodziankę. Kiedy przeniósł mnie do łazienki, wsadził we wannę i rozkręcił wodę, "naznaczył" mnie i wyszedł.
- Soohe, nie opowiadaj dalej. - zatrzymałem ją.
- Muszę to z siebie zrzucić. - zaczęła się trząść. - Czułam, że wtedy umrę. Pomodliłam się. Pamiętasz modlitwę, którą powtarzaliśmy przed snem? - w jej oczach szkliły się łzy. - Wtedy woda sięgnęła ponad mój nos. Próbowałam się uspokoić, zwolnić tętno, ale w pewnym momencie poczułam jak moje nogi wiotczeją i poddałam się losowi. - wytarłem łzę, która spływała po jej policzku. - Kiedy odzyskałam przytomność, zobaczyłam Seokjina, który zaczął przyciskać mnie do siebie. Usłyszałam bicie jego serca i zrozumiałam, że jednak ktoś zdążył mnie uratować. - uśmiechnęła się przez łzy, kierując wzrok na mnie. - Pamiętam jak zobaczyłam Taehyunga, który płakał. - zaczęła bawić się czarnym rzemykiem na nadgarstku. - Był taki smutny. - zaszlochała.
- Zakochałaś się Soohe. - przyznałem, widząc jak dziewczyna reaguje na wspomnianego przez nią chłopaka, Taehyunga.
- To nie tak Meyrem. - zaprzeczyła. - Czułam się winna tego, że naraziłam go... - zawahała się - ...ich na niebezpieczeństwo i smutek. Między innymi dlatego wyjechałam.
- Dobrze postąpiłaś. - powiedziałem. - Odpoczniecie, przemyślicie wszystko jeszcze raz. Minie trochę czasu nim zdobędziecie się na rozmowę, ale wszystko wróci do normy.
- Ja tam nie wrócę. - przyznała dziewczyna.
- A co z twoimi przyjaciółmi? - spytałem zaskoczony. - Soohe, jest coś jeszcze o czym chcesz mi powiedzieć?
- Nie, po prostu nie spojrzę im więcej w oczy, po tym co się stało. - pokiwała przecząco głową. - Jeśli wrócę, niebezpieczeństwo, które im przy mnie grozi, wróci razem ze mną.
- Nie możesz tak mówić, zabraniam Ci. - dotknąłem jej policzka. - Wszystko się ułoży, ale wszyscy potrzebujecie czasu.

*Soohe*
Meyrem uśmiechnął się, próbując rozładować atmosferę i wyciągnął do mnie ramiona. Przysunęłam się do niego, wtuliłam w jego koszulę i powoli uspokajałam.
- Będzie dobrze. - powtórzył.
- Musi być, prawda? - spytałam, nie oczekując odpowiedzi. Odsunęłam się od niego na pewną odległość i spojrzałam mu w oczy.
- Nie smuć się więcej słońce. - uśmiechnął się, łapiąc mnie za ramiona. - Dokończmy wino i zabieram cię na wycieczkę.
- Mam nadzieję, że nie samochodem. - przyznałam z troską.
- Przejdziemy się. - kolejny raz się uśmiechnął.
- Więc chodźmy. - złapałam jego dłoń i wciągając na ramiona różową bluzę na suwak, zapięłam ją i stanęłam przy drzwiach.
- Więc chodźmy. - uśmiechnął się i pociągnął mnie w stronę wyjścia.
Po godzinie dotarliśmy w miejsce, które odwiedzałam w dzieciństwie z chłopakiem. Usiedliśmy na ławce i wspominając stare czasy, trzymaliśmy się za ręce.
- Brakowało mi tego. - westchnęłam.
- Tego? - zdziwił się.
- Tego. - pokiwałam twierdząco głową. - Bo wiesz Meyrem, na ogół jesteś poważny. - przyznałam z uśmiechem.
- Ja zawsze jestem wyluzowany Soohe. - przerwał mi, rozsiadając się na ławce i patrząc na mnie z uśmiechem, puścił mi oczko.
- Nie dałeś mi dokończyć. - powiedziałam. - Jesteś najlepszy. Zawsze mnie pocieszasz, jesteś obok. Kiedy musisz być poważny, jesteś taki, ale kiedy przychodzi czas, w którym możesz się rozluźnić, potrafisz zrobić to bardzo szybko.
- Pleciesz bez sensu. - zaśmiał się. Skrzywiłam się i po chwili zawtórowałam chłopakowi.
- Masz rację. Chciałam Ci tylko podziękować za to wszystko co dziś dla mnie zrobiłeś.
- Nie masz za co. - odpowiedział, poprawiając się. - Zawsze lubiłem spędzać z tobą mnóstwo czasu.
- Z wzajemnością. - przyznałam uśmiechając się i opierając głowę na jego ramieniu, wpatrzyłam się w nocne niebo. - Jesteś wspaniały.

2017-03-14

1.4

[w poprzednim rozdziale]
Wychodząc odświeżona i spokojna, przeszłam przez pokój i ubrałam piżamy. Spoglądając na zegarek, wyszłam na korytarz i czym prędzej przez niego przebiegając, skryłam się w kuchni. Biorąc z lodówki kilka świeżych owoców i butelkę wody, wróciłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i odpalając jedną z komedii na telewizorze, zjadłam wszystkie owoce. Zapijając je wodą, położyłam głowę na poduszce i nie wiedzieć kiedy, zasnęłam.
* * *
* * *
Budząc się dopiero nad ranem, przeciągnęłam się i słysząc rozmowy na korytarzu, ciekawa uchyliłam drzwi. Spoglądając przez szparę, która powstała pomiędzy drzwiami a futryną, spostrzegłam znaną mi osobę.
- Meyrem? - krzyknęłam pod nosem, zwracając ich uwagę na korytarzu. Spalona, wyszłam zza drzwi z uśmiechem i widząc radosnego chłopaka, zaśmiałam się.
- Dawno cię nie widziałem. - podszedł do mnie.
- To tylko rok. - przyznałam. - Tak dużo się nie zmieniłam, prawda?
- Jesteś jeszcze piękniejsza niż cię zapamiętałem. - odpowiedział, szeroko się uśmiechając.
- Nie możesz powstrzymać się od komplementów, prawda? - zapytałam, wiedząc, że chłopak nie daje za wygraną.
- Za dobrze się znamy, żebyś tego nie wiedziała. - mrugnął do mnie. - Co cię tutaj sprowadza?
- Stęskniłam się za tobą. - uśmiechnęłam się.
- A prawdziwy powód? - chłopak spoważniał i idąc ze mną do mojego pokoju, usiadł na kanapie w rogu.
- Życie mi się pokomplikowało w Korei. - powiedziałam
- Miłość? - spytał z lekkim zawahaniem w głosie.
- Znamy się od dziecka i myślisz, że jeśli bym się zakochała to nie dowiedziałbyś się o tym pierwszy? - spytałam.
- Więc co?
- Nauka. - przyznałam. - To wszystko mnie tam przytłoczyło.
- Pamiętasz, jak mówiłem, żebyś dała sobie więcej czasu?
- Pamiętam. - przyznałam. - I żałuję, że cię nie posłuchałam.
- Więc co chcesz teraz robić? - spytał
- Sama nie wiem.
- Mam dla Ciebie propozycję,
- Nie do odrzucenia jak mniemam? - uśmiechnęłam się, powodując u chłopaka tą samą reakcję.
- Kolacja, wino? - spytał
- Czy ty mnie podrywasz? - zachichotałam.
- A nawet jeśli? - uniósł jedną brew.
- Meyrem, nie wygłupiaj się. - zaprotestowałam.
- Dobrze. - przyznał, a uśmiech nie schodził mu z twarzy. - To jak z tą kolacją.
- Zgadzam się. - pokiwałam twierdząco głową.
- Tak czy inaczej, nawet jeśli byś się nie zgodziła, kolacja przyszłaby do Ciebie,
- Jak zawsze nieprzewidywalny. - przyznałam i odprowadzając chłopaka do drzwi wyjściowych, na pożegnacie obdarowałam go uśmiechem. Wracając do pokoju, naciągnęłam na siebie ubrania i próbując zjeść śniadanie, połowę wyrzuciłam do śmietnika. Czując, że zaczynam wypoczywać, ubrałam buty i wyszłam na zewnątrz

*Seokjin*
Usiadłem w fotelu i włączając telewizor w salonie, zacząłem oglądać powtórkę wiadomości. W głowie mając wydarzenia, które wydarzyły się kilka godzin temu, westchnąłem i oparłem głowę na dłoni. Gdy tylko dołączyła do mnie Jungkook i Namjoon, poprawiłem się i ściszyłem telewizor.
- Myślicie, że nic jej nie jest? - spytałem, spoglądając na chłopaków.
- Czemu tak bardzo cię to interesuje hyung? - burknął Jeon.
- Bo ty się nią nie przejmujesz? - zarzuciłem brunetowi.
- Czemu miałbym przejmować się kimś, kto nie umie docenić naszej pomocy? - spytał, przewracając oczami.
- Jesteś jej najlepszym przyjacielem. - usłyszałem głos Taehyunga za plecami. - Zachwycałeś się Soohe, dopóki zwracała na Ciebie uwagę.
- Próbujesz wmówić mi to, że była dla mnie ważna Taehyung? - Jungkook podniósł głos.
- Zaufała Ci. - Taehyung obrócił się i podążył do wyjścia.
- Taehyung ma rację. - odezwał się Namjoon. - Nie wiem co Tobą kieruje.
- Dajcie mi święty spokój. - fuknął chłopak i zawijając się na pięcie, wszedł do swojego pokoju, trzaskając drzwiami.
- Jest zazdrosny o Taehyunga. - przyznałem.
- Jeśli teraz miota nim złość i zazdrość, później będzie tylko gorzej. - powiedział Namjoon.
- Co masz na myśli? - poprawiłem się na sofie, wyłączając telewizor.
- Będzie żałował każdego słowa i sam będzie chciał odzyskać kontakt z Soohe. - odpowiedział. - W końcu to do niego dotrze.

*Soohe*
Usiadłam na ławce i wciągając w płuca świeże, poranne powietrze, przetarłam oczy. Wiedząc, że za jakiś czas będę musiała odezwać się do Nayeon, oparłam głowę na jednym z ramion i głośno westchnęłam. Rozpamiętując to jak zachowali się chłopcy, wróciłam myślami do Jeongguka.
Czując wzbierający we mnie żal, przełknęłam kluchę, która stanęła mi w gardle i po raz kolejny zaczerpnęłam powietrza. To wszystko nie powinno się wydarzyć. - pomyślałam. - Gdybym wtedy nie wkroczyła pomiędzy Namjoona i tego psychopatę, nikomu nie groziłoby niebezpieczeństwo. Z jednej strony, pomogłam Namjoonowi, jednocześnie naraziłam całą siódemkę na koszmar.
Chowając twarz w dłonie, podniosłam się z ławki i wracając powolnie do domu, zatoczyłam krąg, myśląc o Tae, który poświęcił dla mnie cześć siebie.
- Spieprzyłaś im życie. - powiedziałam pod nosem, biorąc całą odpowiedzialność na siebie. - Na ich miejscu, nigdy bym sobie nie wybaczyła. - nacisnęłam klamkę od drzwi wejściowych i przeszłam do pokoju.

*Meyrem*
Nadchodził wieczór, zabrałem więc butelkę wina z lodówki i zakładając na ramiona marynarkę, wyszedłem z domu. Wsiadając do swojego mercedesa, przejechałem kilkanaście przecznic i po kilkudziesięciu minutach znalazłem się niedaleko domu Soohe. Gdy tylko wszedłem do środka, z radością przywitała mnie Shinhye.
- Witaj Meyrem. - powiedziała z uśmiechem. - Jak dziś było w pracy?
- Dobrze. - przyznałem. - Ciąża Ci służy, wyglądasz kwitnąco.
- Dziękuję Ci bardzo. - odpowiedziała z rumieńcem na twarzy. - Kwon jest dumny z takiego pracownika jak Ty. Cieszę się, że przyjąłeś tą posadę jak najprędzej.
- Zaszczyt leży po mojej stronie. - odparłem.
- Czekasz na Soohe? - spytała z zaciekawieniem.
- Tak. - odparłem.
- Nie będę wam przeszkadzać. - uśmiechnęła się po raz kolejny. - Bawcie się dobrze. - trzymając się za brzuch, weszła po schodach i zniknęła w jednym z pokoi.
Przeszedłem do końca korytarza i pukając do drzwi, czekałem na odpowiedź.
- Proszę.
Nacisnąłem klamkę i powoli wszedłem do pomieszczenia. Soohe siedziała na łóżku z przygnębioną miną.
- Zapomniałaś o naszej kolacji? - spytałem, myśląc, że dziewczynie wypadło to z głowy.
- Chciałam do Ciebie zadzwonić i wszystko dowołać. - spojrzała na mnie. - Ale pomimo tego, że źle się czuję, bardzo chciałam się z Tobą zobaczyć, porozmawiać.
- Wiedziałem, że coś cię trapi. - przyznałem, siadając na łóżku, przed nią i wręczając jej butelkę wina. - Od naszej porannej rozmowy, zastanawiałem się tylko, co takiego stało się w Korei, że nagle postanowiłaś tu wrócić.
- Nie chcę cię okłamywać. - przyznała, szukając otwieracza w jednej z trzech szuflad. Znajdując go w końcu, otworzyła butelkę i upiła trochę zawartości.
- Więc nie kłam. - powiedziałem wprost.
- To nie jest takie proste. - przyznała.
- Jest jeszcze prostsze niż Ci się wydaje. - oddała mi butelkę, więc upiłem łyk i zatrzymałem butelkę w dłoni. - Nigdy cię nie oceniałem i nie mam zamiaru tego robić. Musiałabyś się postarać, żebym nigdy nie udzielił Ci pomocy, więc mów, co takiego się stało.
Soohe westchnęła i odginając niechętnie część dekoltu, odkryła przede mną swoją tajemnicę.

2017-03-13

1.3

[w poprzednim rozdziale]
- Jeśli jesteśmy dla Ciebie "niczym takim", jedź i nie wracaj. - rozwścieczony Taehyung odwrócił się do nas plecami i wszedł na górę, w ślad za nim ruszył Hoseok i Namjoon. Nayeon bez słowa wyszła z dormy z Jiminem, a Seokjin i Yoongi stali obok mnie i wpatrywali się we mnie pełni rozgoryczenia.
- Dziękuję wam za wszystko. - powiedziałam, ściskając ich dłonie. - Nie chcę was narażać na niebezpieczeństwo. - odwróciłam się.
- Zostań. - powiedział Seokjin, chwytając mnie za dłoń.
- Nie mogę. - przyznałam. - Przepraszam.
* * *
Wracając do zalanego domu, wbiegłam na górę i klękając na podłodze, zaczęłam zbierać szkła z potłuczonych ramek. Podnosząc jedno ze zdjęć, odwróciłam je i wpatrując się w uśmiech mojego ojca, rozpłakałam się. Zaczynając obwiniać go za to co się stało.
- Gdybyś nie zostawił mamy, wszystko by było inne. - powiedziałam cicho, przygryzając dolną wargę i pociągając nosem. Czując jak wielka klucha staje mi w gardle, załkałam i sprzątając dalej, wyrzuciłam wszystko do kosza, kładąc zdjęcia na biurku. Wyjęłam walizkę ze szafy i wrzucając do niej wszystko w nieładzie, w końcu ją zamknęłam. Nie wiedząc czy dobrze robię, podeszłam do telefonu stacjonarnego i wybrałam numer mamy.
- Stało się coś słoneczko? - zapytała
- Mamo, chciałabym wyjechać na trochę do taty. - przyznałam
- Dlaczego? - była wyraźnie zaskoczona. 
- W domu był wyciek, pękła rura od wody i zalało wszystko. - powiedziałam - Nie wiem co mam robić.
- Tobie nic się nie stało? - zapytała z troską.
- Nie. - przytaknęłam. - Musze jechać na trochę do taty i porozmawiać z nim o całej sytuacji.
- Myślisz, że to dobry pomysł?
- Muszę spróbować. - przyznałam. - Może mu w czymś pomogę.
- Dobrze, nie przejmuj się powodzią, zamówię na jutro ekipę sprzątającą, a przy okazji wymienię meble. - słyszałam jak na jej twarzy pojawia się uśmiech. - Zamówiłaś bilety?
- Nie. - powiedziałam. - Między innymi dlatego dzwonię, zrobiłabyś to teraz?
- Zamówię Ci je na za dwie godziny, dobrze? - spytała
- Tak, dziękuję mamo.
- Trzymaj się córciu i weź kartę z sejfu. - powiedziała. - Na pewno Ci się przyda, nie oszczędzaj.
- Dobrze. Miłej pracy mamo. - powiedziałam.
- Dziękuję córciu. Uważaj na siebie. Kocham cię.
- Ja ciebie też. - odrzekłam i rozłączyłam się. Czując ulgę, wróciłam po walizkę i zrzucając kurtkę, wyrzuciłam resztę ubrań do kosza. Podeszłam do lustra w łazience i oglądając ranę powstałą na mojej piersi, poruszyłam ramionami z obojętności i zawinęłam się w bandaż. Ubrałam czyste ubrania i wiążąc włosy w kucyk, zeszłam na dół. Zabierając kartę mamy, wyszłam z domu i kierując się do metra, wybrałam się na lotnisko.
Przechodząc przez szklane drzwi i kierując się do kasy za zamiarem odebrania biletu, przeszłam do poczekalni. Biorąc nowo zakupiony telefon, włożyłam do niego kartę i wpisując numer taty, próbowałam się z nim połączyć. Po trzecim razie, ktoś po drugiej stronie odebrał.
- Um Jiyoung, słucham? - głos ojca nie zmienił swojej barwy odkąd ostatni raz usłyszałam go przez telefon.
- Cześć tato. - powiedziałam.
- Soohe, to Ty? - zdziwił się. - Co się stało?
- Mogę przyjechać do Ciebie na kilka dni? - spytałam.
- Oczywiście. - odpowiedział - Kiedy będziesz?
- Mam lot za godzinę. - przyznałam. - Będę bardziej pod wieczór.
- Wyślę po Ciebie Kwona. - powiedział.
- Nie kłopocz go, przyjadę taksówką.
- Skoro tak będziesz czuła się lepiej. - przytaknął. - Czekam z niecierpliwością. Uważaj na siebie. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia.

*Nayeon*
- Jimin, ja nie pozwolę jej odjechać bez wytłumaczenia. - powiedziałam zła, zaciskając dłonie w kieszeniach.
- Widziałaś co zrobiła. - przyznał. - Chcesz jeździć po lotniskach w całej Korei i jej szukać?
- Jeśli nie będzie jej w Seul-incheon, to mam jakieś inne wyjście? - spytałam go. Jimin zamilkł, po czym wysiadł ze mną i popędził do jedynego lotniska w Seulu. Gdy tylko przekroczyliśmy jedno z wejść, ustaliśmy przez tablicą odlotów. Wpatrując się z przejęciem, zastawiałam się, gdzie dziewczyna może polecieć.
- Szwecja. - powiedział chłopak. - Odlatuje za 40 minut, pośpieszmy się. - złapał mnie za rękę i czym prędzej pociągnął w stronę bramek. Próbując wypatrzeć dziewczynę, przepychaliśmy się przez gromadę ludzi i ustaliśmy przed taśmą.
- Tam jest nasza przyjaciółka, proszę nas przepuścić. - tłumaczył Jimin, tęgiemu ochroniarzowi.
- Nie mogę was wpuścić. - powtarzał
- Proszę mnie przepuścić. - próbując na siłę, przedostać się przez bramki, ochroniarz zastąpił mi drogę.

*Soohe*
Odwróciłam się i widząc szamoczącą się Nayeon z ochroniarzem, skierowałam się w ich stronę.
- Nayeon, Jimin, co wy tutaj robicie? - zdziwiłam się.
- Nie skończyłam z tobą rozmawiać. - powiedziała ostro Nayeon.
- Czy to ta pani? - spytał ochroniarz
- Tak. - przytaknął Jimin, po czym facet odszedł bez słowa, kontynuując obchód.
- Czemu jesteś taka nieodpowiedzialna? - zapytała dziewczyna z wyrzutem.
- Właśnie biorę odpowiedzialność za to co zrobiłam. - przyznałam.
- Uciekając od niej? - zawrzała.
- Nie chcę żeby coś wam się stało. - podniosłam głos, momentalnie przyciszając go.
- Dlatego kłamałaś? - spytała. W jej oczach zatliły się łzy. - Ufałam Ci Soohe. Myślałam, że pomimo tak krótkiego czasu, polubiłyśmy się i zaczęłyśmy sobie ufać.
- Bo tak jest. - przerwałam jej, czując, że dziewczyna ma rację.
- A jednak się na tobie zawiodłam. - powiedziała oschle.

*Jimin*
- Przepraszam. - powiedziała cicho Soohe, po czym otarła kilka łez wnętrzem dłoni. - Chcę dla was jak najlepiej. - ścisnęła rączkę walizki i powoli zaczęła się oddalać. - Przekażcie wszystkim, że będę tęsknić. - jej głos niknął w zapowiedziach i szumie tłoczących się ludzi, aż zamilkł, a dziewczyna zniknęła mi z pola widzenia. Skryłem Nayeon w ramionach i wyszedłem z nią na zewnątrz. Odprowadziłem ją do domu, a sam kilka chwil chodziłem po ulicy przy parku. Wracając do dormy, zastanawiałem się jak wszystko potoczy się dalej.

*Soohe*
Wjeżdżając na podjazd, zapłaciłam taksówkarzowi i wysiadłam z pojazdu. Świeże powietrze, które dotarło do moich płuc, pozwoliło mi na chwilę spokoju. Przechodząc przez drzwi wejściowe, przywitałam szofera ojca i udałam się do jadalni, skąd dochodziły rozmowy. Gdy tylko ujrzałam mojego ojca, stanęłam przy ozdobnym stoliku i spojrzałam na jego nową rodzinę.
- Soohe? - zdziwiła się Shinhye, wstając od stołu i witając mnie ochoczo. - Dlaczego nie zadzwoniłaś, że przyjeżdżasz?
- Dzwoniłam do taty. - przyznałam, odwzajemniając uśmiech kobiety. - Nie przekazał Ci?
- Najwidoczniej wypadło mu z głowy. - zaśmiała się kobieta. - Usiądź proszę z nami i zjedz kolację.
- Podziękuję. - przyznałam. - Chciałbym trochę odpocząć po locie.
- Dobrze skarbie. - kobieta odeszła ode mnie i usiadła do stołu, delektując się kolacją.
- Jeśli będziesz miała ochotę coś zjeść...
- Wiem gdzie co jest tato. - zapewniłam go. - A teraz wybaczcie. - przeprosiłam ich i odeszłam na korytarz. Zabrałam z niego walizkę i idąc dalej, znalazłam się w swoim pokoju. Wyjęłam rzeczy z walizki i ułożyłam je w szafce. Laptopa odłożyłam na biurko i nim się spostrzegłam, brałam kąpiel w swojej ulubionej wannie. Wychodząc odświeżona i spokojna, przeszłam przez pokój i ubrałam piżamy. Spoglądając na zegarek, wyszłam na korytarz i czym prędzej przez niego przebiegając, skryłam się w kuchni. Biorąc z lodówki kilka świeżych owoców i butelkę wody, wróciłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i odpalając jedną z komedii na telewizorze, zjadłam wszystkie owoce. Zapijając je wodą, położyłam głowę na poduszce i nie wiedzieć kiedy, zasnęłam.

2017-03-11

1.2

* * *
[w poprzednim rozdziale]
- O niego mi chodzi! - krzyknął. - Widziałem jak się całowaliście! - stanął bliżej mnie. - Widziałem was.
- Uspokój się. - złapałam w dłonie jego gorące policzki.
- Spadaj. - warknął, odpychając mnie i wychodząc, spychając wazon z szafki stojącej przy wyjściu.
Widząc jak wściekły brunet popycha na zewnątrz Jimina i odchodzi, przeczesałam mokre włosy.
- Zabieramy Cię stąd. - powiedział Jimin i złapał mnie za rękę.
- Dokąd? - spytałam
- W bezpieczne miejsce. - przyznał chłopak, wyprowadził mnie chłopak i wsiadł ze mną do busa.
- Ruszamy. - powiedział Namjoon.
* * *
Siedząc w milczeniu w busie chłopaków, patrzyłam za okno. Czując, że moje ciało trzęsie się z nadmiaru emocji i zimna, otuliłam się mocniej płaszczem, który pożyczył mi Jin i otarłam twarz wnętrzem dłoni. Bus stanął, a ja bez słowa wyszłam za nimi, podążając do środka ich dormy. Spoglądając na chłopów, którzy w milczeniu weszli do dormy, wypatrywałam Taehyunga.
Kiedy w końcu wszedł do korytarza, złapał moją rękę i czym prędzej zaciągnął mnie do swojego pokoju.
- Połóż się. - odgarnął moje mokre włosy, które przykleiły się do zimnego policzka. Zabierając ode mnie płaszcz, stanął na przeciwko i wpatrując się w moją pierś, wypuścił ubranie z rąk. Wychodząc z pokoju, wrócił do niego z apteczką i klękając przede mną, wyjął z niej odkażacz. Wylewając go na gazę, przyłożył go do rany, łapiąc mnie w tym samym czasie za dłoń. Syknęłam, a on delikatnie zaczął odmywać ranę. Malujący się na jego twarzy ból i smród odkażacza, który przenikał powietrze, sprawił, że atmosfera wokół nas stała się ciężka.
- Taehyung, spójrz na mnie. - powiedziałam, przerywając milczenie. Taehyung nie patrząc mi w oczy, schylił głowę, a jego ręka opadła wzdłuż ciała. Po chwili na podłogę zaczęły spływać łzy. Zsunęłam się z łóżka, przed chłopaka i siadając naprzeciw niego, złapałam jego dłonie. - Spójrz na mnie, proszę. - powtórzyłam. Chłopak niechętnie podniósł głowę, przeszklone oczy i mokre od łez policzki.
- To moja wina. - powiedział po raz kolejny. Podniosłam dłoń i ocierając jego łzy, pozostawiłam ją na jego policzku.
- Nie obwiniaj się za coś, na co nie miałeś wpływu. - powiedziałam, czując jak każda jego łza zostawia bliznę na moim sercu.
- Nie powinienem zostawiać Cię bez słowa. - przyznał, próbując opanować szloch. - Wyszedłem wtedy z Jiminem do cholernej pracy, zostawiając z Tobą Nayeon. A jeśli jej też by się coś stało? - stwierdził. - Nie wybaczyłbym sobie tego do końca życia.
- Taehyung przestań! - podniosłam głos. - To ja powiedziałam Nayeon, że Jeongguk przyjedzie, żebym nie była w domu sama. - wyznałam. - Nie obwiniaj się przez moją głupotę.
- Soohe, ja wiem...
- Niczego nie wiesz. - przerwałam mu i podniosłam się, wymijając chłopaka. Wyszłam z pokoju i zbiegając na dół, zabrałam jedną z kurtek, która wisiała na korytarzu i nacisnęłam klamkę. Gdy tylko otworzyłam drzwi, stanął przede mną Jeongguk.
- Wybierasz się gdzieś? - zapytał widocznie zły.
- Wracam do domu. - powiedziałam ostro.
- Nigdzie nie pójdziesz. - zaprotestował, idąc w moją stronę, siłą rzeczy, cofając mnie do korytarza.
- Bo Ty mi zabronisz? - spytałam.
- Nigdzie nie idziesz, rozumiesz? - zapytał, łapiąc mocno moje ramie. Odczekując chwilę, wyszarpnęłam rękę z jego uścisku i spojrzałam na niego wściekła.
- Jak będziesz sobą, daj znać. - syknęłam i mijając go bez słowa, wyszłam z ich posesji.
- Stój. - krzyknął na mną. Ignorując chłopaka, ruszyłam w stronę metra. Zasuwając kurtkę, przeszłam kilka kroków i czując, że jest coraz gorzej, przytrzymałam się drzewa i w momencie siedziałam na trawie, próbując powstrzymać łzy, które cisnęły mi się do oczu.
- Dlaczego nie chcesz dać sobie pomóc? - usłyszałam nad głową. Podnosząc wzrok na osobę, która stała nade mną, westchnęłam.
- Seokjin daj mi święty spokój. - powiedziałam ostro, mimo tego nie mając w zamiarze zranienia go.
- Nie dam. - przyznał. - Martwię się o Ciebie, chociaż wiem, że ty tego nie chcesz. - przykucnął. - Widzę, że obwiniasz się za to, że musimy przebywać z tobą, mimo tego, że wszyscy tego chcemy.
- Zwaliłam wam się na głowę już pierwszego dnia. - przyznałam.
- Ja tak nie uważam. - powiedział, wyciągając do mnie otwartą dłoń. - Gdybym nie chciał Ci pomóc, nie próbowałbym do końca ratować Ci życia. - jego głos stał się cichszy. Najwidoczniej chłopak nie chciał o tym mówić. Złapałam w końcu jego dłoń i podciągnęłam się na równe nogi.
- Dziękuję Ci za to. - przyznałam. - Już drugi raz pomogłeś mi w tarapatach. - westchnęłam, czując się winna.
- Nie wiń się. - powiedział od razu. - Chcesz się przejść, porozmawiać?
- Chcę. - potwierdziłam i idąc obok Seokjina, zaczęłam z nim rozmowę.

*Jimin*
Wyjąłem kartkę z kieszeni, którą zabrałem z domu Soohe i rozprostowałem ją na kolanie. Wykręcając zapisany tam numer, do samego końca zastanawiałem się czy robię dobrze. W końcu się znają, muszę jej powiedzieć. - pomyślałem i czekałem aż ktoś po drugiej stronie się odezwie.
- Słucham? - usłyszałem po drugiej stronie.
- To ja, Jimin. - odrzekłem niepewnie, układając w głowie to co mam jej powiedzieć.
- Jimin? - zdziwiła się. - Skąd masz mój numer i dlaczego dzwonisz?
- Chodzi o Soohe. - powiedziałem.
- Stało się coś? - zapytała - Miała być z Jungkookiem.
- Co takiego? - wzburzyłem się. - Najwidoczniej cię okłamała. - przyznałem po chwili.
- Co? - krzyknęła
- Powiedz mi, czy ona sama wróciła do domu? - zapytałem, odwlekając to co chciałem powiedzieć.
- Tak. - przytaknęła. - Miał być tam Jungkook.
- Dobrze, nie będę owijać w bawełnę. - powiedziałem szybko. - Nie wiem co się stało jak była sama, ale znaleźliśmy ją w zalanym domu. Seokjin zdążył ją reanimować i teraz jest w naszej dormie.
Cisza, która panowała po drugiej stronie, trwała tylko chwilę.
- Podaj mi swój adres, zaraz tam będę.

*Seokjin*
Widząc trzęsące się dłonie Soohe, złapałem je w swoje i zacząłem na nie chuchać. Dziewczyna spoglądała na mnie w milczeniu.
- Będzie Ci cieplej. - powiedziałem po chwili, nadal trzymając jej dłonie i delikatnie je pocierając.
- Nie jest mi zimno. - przyznała. - Nie wiem co mam teraz zrobić, a trzęsę się z emocji.
- Nikt nie pozwoli cię skrzywdzić. - przyznałem. - Nie po tym co dziś się wydarzyło.
- Nie mogę wiecznie siedzieć wam na głowie. - powiedziała, zabierając dłonie i chowając je w kieszenie kurtki Hoseoka. - Chyba wrócę do Szwecji.
- Nie rób tego. - próbowałem wybić jej to z głowy. - Zaczynamy się zaprzyjaźniać, a Ty chcesz odejść?
- Muszę się nad tym poważnie zastanowić. - przyznała, po czym odkręciła się w stronę naszej dormy i spojrzała na mnie wyzywająco.
- Idziesz?

*Taehyung*
Przebrałem się i trzymając w ręku komórkę Soohe, usiadłem z chłopakami w salonie.
- Jak to mogło się stać? - Hoseok wysunął pytanie do siebie. - Dlaczego ona jest tak nieodpowiedzialna?
- Może to nie chodziło o odpowiedzialność. - spojrzał na niego Suga. Stwierdzenie chłopaka wyraźnie go zaskoczyło.
- Jest głupia i tyle. - powiedział Jungkook, który wszedł do pomieszczenia.
- Dlaczego tak mówisz? - spytałem rozwścieczony.
- Zrzuciła nam się na głowę. - przyznał. - Wszyscy skupiacie na niej uwagę, zamiast pomyśleć o naszej nowej pracy.
- Jesteś dupkiem. - warknąłem. - Gdzie twoja przyjaźń, co Jungkook?
- Zamknij się. - syknął.
- Uspokójcie się w końcu. - przerwał nam Namjoon. W chwili kiedy miał coś powiedzieć, zadzwonił dzwonek. Jimin wstał z kanapy i po chwili wrócił z Nayeon.
- Gdzie ona jest?

*Soohe*
Zielona taksówka minęła nas przy przejściu i skręciła za róg. Idąc z Seokjinem, weszliśmy w końcu na posesję i zamykając za sobą drzwi, przeszliśmy przez korytarz. Stając w wejściu do salonu, spojrzeliśmy na grupę, która siedziała w milczeniu.
- Dlaczego mnie okłamałaś? - dziewczyna, która zeszła ze schodów, zwróciła moją uwagę.
- Nayeon.... - zatrzymałam się. - To nie jest tak.
- A jak? - spytała wyraźnie poddenerwowana. - Obiecałaś, że nie będziesz sama. Widzisz do czego to doprowadziło?
- To twoja wina. - odezwał się Jeongguk i podchodząc do nas, oparł się o ścianę. - Miałaś jej pilnować, a tym czasem wypuściłaś ją bez opieki. - zmarszczył czoło z niezadowolenia.
- Daj jej spokój. - powiedział Jimin, stając w obronie Nayeon.
- Nie jestem dzieckiem. - uniosłam się.
- Czy Ty nie widzisz do cholery co on Ci zrobił?! - krzyknął Jeongguk.
- Przestań się na nią wydzierać. - zaprotestował Yoongi, który dołączył do naszego kółka. Reszta stała, rozrzucona po kątach i przyglądała się całej sytuacji.
- Obrońca zwierząt się znalazł. - prychnął maknae.
- Uważaj na słowa. - Yoongi złapał jego koszulkę i przycisnął go do ściany.
- O tym mówiłem. - na jego twarzy pojawił się uśmiech. - Przedkładacie ją nad siebie i zespół.
- Namjoon trzymaj mnie bo rozkwaszę gówniarzowi nos! - krzyknął Yoongi. Namjoon złapał chłopaka za barki i odciągnął go kawałek dalej, a Jeongguk z satysfakcją zniknął na górze.
- Słuchajcie mnie uważnie. - powiedziałam głośniej. - Wyjeżdżam.
- Co? - uniósł się Taehyung. - Oszalałaś?
- Prosiłem, żebyś się nad tym zastanowiła. - powiedział cicho Seokjin.
- Przemyślałam to. - przyznałam.
- Nie pozwolę Ci wyjechać. - powiedział wściekły Hoseok.
- To nie jest wasza decyzja.
- Soohe, porozmawiajmy. - próbował Namjoon.
- Namjoon, nie mamy o czym. - przyznałam. - To nic takiego.
- Jeśli jesteśmy dla Ciebie "niczym takim", jedź i nie wracaj. - rozwścieczony Taehyung odwrócił się do nas plecami i wszedł na górę, w ślad za nim ruszył Hoseok i Namjoon. Nayeon bez słowa wyszła z dormy z Jiminem, a Seokjin i Yoongi stali obok mnie i wpatrywali się we mnie pełni rozgoryczenia.
- Dziękuję wam za wszystko. - powiedziałam, ściskając ich dłonie. - Nie chcę was narażać na niebezpieczeństwo. - odwróciłam się.
- Zostań. - powiedział Seokjin, chwytając mnie za dłoń.
- Nie mogę. - przyznałam. - Przepraszam.

2017-03-09

1.1

SOUND TRACK
* * *
[w poprzednim rozdziale]
Spraw, żeby chłopcom i Nayeon nie stała się żadna krzywda. - dodałam od siebie i czując wodę, która sięga już mojej brody, rozpłakałam się. - Amen.
Woda powoli podwyższała swój stan, docierając w końcu do górnej wargi. Minęła chwila, a ja czym prędzej wciągnęłam tyle powietrza ile pomieściły moje płuca i zniknęłam pod zalewającą mnie wodą.
* * *
*Taehyung*
Wybiegłem z busa, a w ślad za mną pobiegła reszta chłopaków. Dobiegając do drzwi dormy Soohe, nacisnąłem szybko klamkę i popchnąłem je do środka. W pierwszej chwili nie widziałem co się stało, kiedy kilkanaście litrów wody wypłynęło ze środka, mocząc wszystkim buty i nogawki. Nie zastanawiając się długo, ruszyłem przez korytarz i rozglądając się nerwowo po pomieszczeniach, znalazłem się przy schodach.
- Zakręćcie tą wodę i szukajcie w ogrodzie! - krzyknąłem ze schodów i czym prędzej wbiegłem do pokoju dziewczyny. Moje przerażenie powodowało jeszcze szybsze bicie serca i napływ adrenaliny.
- Soohe! - krzyknąłem, nasłuchując odpowiedzi, słysząc jedynie szum cholernej wody. Skierowałem wzrok na drzwi od łazienki i spojrzałem na niewielką szparę pomiędzy nimi a podłogą, widząc wypływającą spod nich wodę. - Jasna cholera. - zakląłem pod nosem i nacisnąłem klamkę. - Zamknięte, szlak! - warknąłem, napierając na drzwi.
- Odsuń się. - Seokjin złapał mnie za ramiona i odsunął na bok. Rozpędzając się z niewielkiej odległości, uderzył w drzwi, które ustąpiły, a ja zdążyłem znaleźć się w środku. Głowa dziewczyny była całkowicie zanurzona w wodzie, która nabrała różowego koloru. Jej włosy uniosły się na tafli bez ruchu, a stopy przyklejone do armatury były drętwe. Wszystko działo się jakby w zwolnionym tempie. Krzyczący Seokjin, wyciągał ciało dziewczyny z wanny, a reszta mijała mnie, przybiegając do bruneta, który układał dziewczynę na posadzce. Widząc jak reanimuje jej blade ciało, zrobiło mi się zimno i próbując utrzymać pion, upadłem na kolana. Była martwa, a to wszystko moja wina.

*Jeongguk*
Podnosząc Taehyunga zauważyłem na jego policzkach łzy. Próbując odciągnąć chłopaka od widoku ciała Soohe, wyprowadziłem go na korytarz i posadziłem na schodach. Gdy tylko przy chłopaku znalazł się Jimin, roztrzęsiony wybiegłem przed dom, nie mogąc uwierzyć, że wszystko dzieje się na prawdę.

*Seokjin*
- No dalej! - krzyknąłem, robiąc kolejne uciśnięcia. Dziewczyna nadal nie reagowała, a jej ciało, mogło by się wydawać, nabierało sinego koloru.
- Soohe, nie zostawiaj nas. - powiedział Hoseok, który oswobodził dziewczynie ręce i trzymał jedną z nich.
- Sukinsyn. - wysyczał Yoongi. - Załatwię go. - wstał, a reszta ruszyła za nim, zostawiając mnie z ciałem dziewczyny.
- Nie odchodź. - powiedziałem po czym zrobiłem jeden wdech. Przystępując do drugiego, nachyliłem się nad dziewczyną i czując jak jej dłoń zaciska się nagle na moim ramieniu, osłupiałem. Soohe z przerażeniem w oczach zaczęła łapać powietrze i wypluwać wodę, która wlała jej się do płuc. Przechyliłem ją do przodu i opukując plecy, pomogłem opanować jej oddech. Oparłem ją o swoje ciało i objąłem mocno. Soohe zakryła twarz dłońmi, a jej histeryczny płacz rozbił się echem w moich uszach. - Cichutko. - powiedziałem. - Nie płacz, uspokój się, proszę. - złapałem jej dłonie i przyciągnąłem do swoich policzków, czując, że robi mi się słabo. - Spokojnie, nikt więcej nie zrobi Ci krzywdy.

*Soohe*
Czując jak moje serce bije niczym stado galopujących koni, złapałam ręką za umywalkę i przy pomocy Jina, podniosłam się na nogi. Chłopak przeprowadził mnie bezpiecznie na łóżko, odgarniając butem rozbite szybki od ramek i trzymał za dłoń, póki nie usiadłam.
- Zawołać chłopaków? - spytał, okrywając mnie swoim płaszczem.
- Wszyscy gdzieś tu są? - próbowałam uspokoić głos, który co jakiś czas załamywał się pomiędzy głębokimi zaczerpnięciami powietrza.
Seokjin pokiwał twierdząco głową.
- Soohe.... - usłyszałam cichy głos i spojrzałam w futrynę. Chłopak zaciskał pięści wzdłuż ciała, a po jego nadal wilgotnej twarzy spływały łzy. Seokjin minął go bez słowa i zszedł na dół, zostawiając nas samych. Podnosząc się na nogi, wpatrywałam się w chłopaka i wybuchając płaczem, zaczęłam iść w jego stronę. Taehyung przesunął się kilka kroków do przodu i upadł na kolana z opuszczoną głową.
Słysząc jego szloch, uklęknęłam przed nim i złapałam delikatnie jego ramiona.
- Taehyung, przepraszam. - wydukałam, dławiąc się łzami, otaczając go swoim żalem, powoli zatapiałam się w jego ramionach.
- T-to moja wina. - powiedział cicho, a jego głos w pewnym momencie załamał się.
Słysząc jego nasilający się płacz, ujęłam jego twarz w dłonie i zmusiłam go do patrzenia na siebie.

*Jeongguk*
Wchodząc na schody, spojrzałem przed siebie. Klęczący brunet obejmował Soohe i dotykając jej policzka, złożył na jej ustach długi pocałunek. Odruchowo złapałem barierkę i zacisnąłem dłonie w pięści, czując jak bieleją mi knykcie. Po chwili Soohe odsunęła się od chłopaka i patrząc ze spokojem jego twarz, kąciki jej ust uniosły się, tworząc ledwo widoczny uśmiech.

*Soohe*
Kątem oka zobaczyłam osobę na schodach, która odwraca się i odchodzi.
- Zaraz wrócę. - rzuciłam Taehyungowi i podnosząc się z kolan, pobiegłam za chłopakiem, który okazał się Jeonggukiem.
- Zaczekaj. - powiedziałam, łapiąc go za nadgarstek. Chłopak odwrócił się, patrząc na mnie surowym wzrokiem i wyrywając rękę z mojego uścisku.
- Czego chcesz? - zapytał
- Jeongguk, co jest? - odpowiedziałam mu pytaniem.
- Daj mi spokój. - prychnął.
- O co Ci chodzi? - spytałam, próbując nie denerwować chłopaka i zapinając płaszcz, który pożyczył mi Seokjin.
- O niego mi chodzi! - krzyknął. - Widziałem jak się całowaliście! - stanął bliżej mnie. - Widziałem was.
- Uspokój się. - złapałam w dłonie jego gorące policzki.
- Spadaj. - warknął, odpychając mnie i wychodząc, spychając wazon z szafki stojącej przy wyjściu.
Widząc jak wściekły brunet popycha na zewnątrz Jimina i odchodzi, przeczesałam mokre włosy.
- Zabieramy Cię stąd. - powiedział Jimin i złapał mnie za rękę.
- Dokąd? - spytałam
- W bezpieczne miejsce. - przyznał chłopak, wyprowadził mnie chłopak i wsiadł ze mną do busa.
- Ruszamy. - powiedział Namjoon.

2017-03-09

1.0

* * *
[w poprzednim rozdziale]
No nic. - pomyślałam i wróciłam do Nayeon, która opierała głowę na łokciach, wpatrując się w blat.
- Jednak chcesz porzucić studia. - spojrzała na mnie.
- Chciałbym je kontynuować, ale to nie jest odpowiedni moment. - powiedziałam. - Jeszcze się nad tym zastanowię, a teraz nie chcę o tym myśleć.
- Możemy pójdziemy do mnie? - zaproponowała nagle, ucinając nieprzyjemny temat.
- Jeszcze u ciebie nie byłam. - powiedziałam. - Z chęcią zobaczę jak mieszkasz.
- To chodźmy. - zachęciła mnie, po kilku minutach, prowadząc mnie pod ramię do swojej dormy.
* * *
*Jungkook*
Usiadłem przy stole i jedząc w ciszy swój posiłek, zastanawiałem się czy nie potraktowałem Soohe zbyt ostro.
- Jimin, dzwoniłeś do Soohe? - spytał Taehyung, szturchając go w ramię.
- Chcesz popsuć niespodziankę? - spojrzał na niego krzywo.
- Nie, ale nie mogę doczekać się jej reakcji. - odrzekł podekscytowany. W tym chłopaku jest za dużo energii. - pomyślałem.
- O czym Wy mówicie? - dosiadł się do nich Jin hyung.
- O niczym ważnym. - odpowiedział Jimin niechętnie.
- Czas na nas. - pośpieszył ich Namjoon i odwracając się na pięcie, wyszedł z pokoju. Wstałem nieco zdezorientowany i wzdychając głośno, poszedłem do chłopaków.

*Soohe*
Usiadłam z Nayeon przed telewizorem i nim spostrzegłyśmy, minęła godzina jedenasta. Patrząc po sobie znacząco, wstałyśmy z kanapy i skierowałyśmy się do korytarza.
- Ładnie tu. - powiedziałam w końcu, przypominając sobie o tym, że nie skomplementowałam wystroju mieszkania.
- Dziękuję Ci bardzo. - przyznała, naciągając na stopy adidasy. - Chciałabym kupić sobie coś ładnego.
- Ładnego? - zaśmiałam się. - Co masz na myśli?
- Myślałam o nowej sukience. - przyznała z uśmiechem. - Jak myślisz, niebieski to mój kolor?
- Ładnemu we wszystkim ładnie. - podsumowałam i wyszłam z dziewczyną przez bramkę od posesji, podążając w stronę metra, a stamtąd prosto do centrum.
Gdy tylko weszłyśmy do jednego z lepszych sklepów w okolicy, w momencie zaczęłyśmy przechadzać się pomiędzy wieszakami, szukając czegoś eleganckiego.
- Jak myślisz Soohe, Jiminowi by się spodobała? - zapytała Nayeon, prowokując mnie do spojrzenia na trzymane w jej dłoniach ubranie. Szara bluza z czerwonym napisem "Supreme" odznaczała się na tle czarnych włosów dziewczyny.
- Mi osobiście się nie podoba. - przyznałam. - Wydaje mi się, że to będzie lepsze. - podałam jej białą koszulę ze zdobionym naszywkami na kołnierzyku. - Eleganckie i przepiękne.
- Masz rację. - pokiwała głową, ale w momencie oddała mi bluzkę. - Piękna, ale to nie jest to czego oczekuję.
- Może zaprosimy chłopaków do jakiejś restauracji? - podsunęłam jej pomysł.
- Dobra wymówka na kupienie czegoś eleganckiego. - zaśmiała się, przesuwając kolejne wieszaki.
- Wiesz na co mam ochotę?
- Na co?
- Chciałabym wyjść w końcu do jakiegoś klubu w weekend. - odpowiedziałam z uśmiechem. - W Europie wychodziłam ze znajomymi w każdą sobotę. - na samo wspomnienie tamtych czasów, zaczęło robić mi się smutno.
- Zabiorę Cię do najlepszego klubu, obiecuję. - złapała moje ramię i roześmiała się dźwięcznie. - A teraz kupmy coś szałowego i zbierajmy się do dormy.
Przytaknęłam na propozycję dziewczyny i uśmiechnięta, podążyłam za nią, do kolejnych sklepów.
Po kilku godzinach przymierzania ubrań, wróciłyśmy do dormy Nayeon, zachwycając się swoimi zakupami. Na zewnątrz zrobiło się ciemno i niedługo miała wybić godzina dwudziesta. Pakując rzeczy z powrotem do toreb, odniosłam je na korytarz i stanęłam w nim.
- Nayeon, ja już pójdę. - powiedziałam.
- Jak to? - zdziwiła się. - Dlaczego?
- Chciałabym odpocząć, położyć się. - przyznałam
- Nigdzie sama nie pójdziesz. - powiedziała stanowczo.
- Nie martw się o mnie. - odparłam. - Pisałam z Jeonggukiem, przyjdzie około 21.
- Mam Ci wierzyć? - zapytała podejrzliwie.
- Mogę do niego zadzwonić jeśli chcesz. - wyjęłam telefon.
- Nie. - zaprotestowała. - Tylko obiecaj mi, że zamkniesz się w domu i nie będziesz wychodzić po nocy, dobrze?
- Obiecuję. - przyrzekłam i uśmiechnęłam się delikatnie. - Śpij dobrze Nayeon.
- Ty również Soohe. - przyznała i wypuściła mnie na zewnątrz. Ścisnęłam torby i ruszając czym prędzej do swojego domu, nie zdążyłam odmachać dziewczynie na pożegnanie. Weszłam do korytarza i przekręcając klucz w zamku, poczułam się nieco bezpieczniej. Rozpalając światło w korytarzu, położyłam torby na szafce od butów i zmieniłam trampki na wygodne kapcie. Idąc powolnym krokiem do swojego pokoju, rozsunęłam w nim zasłony i usiadłam na kanapie. Spoglądając przez okno, wpatrzyłam się w jeden punkt, przywołując niedawne zdarzenia i wstając po chwili z ciepłego miejsca, położyłam się w łóżku. Czując jak cisza zakrada się w moją głowę, zamknęłam oczy i zasnęłam. [...]
Czując ciężar przytłaczający moje cierpnące ciało, otworzyłam oczy, orientując się co powodowało szybsze bicie mojego serca. Jego sylwetka, w połowie pochłonięta przez ciemność, nachylała się nade mną i blokując moje usta dłonią w skórzanej rękawiczce, nie pozwalała mi krzyknąć. Widząc moje przebudzenie, oprawca siedzący na moich biodrach, ścisnął mocniej nogi, które blokowały ręce, jednocześnie powodując mi ból. Zacisnęłam zęby i próbując nie okazywać mojego przerażenia, wpatrzyłam się w chłopaka.
- Dobrze spałaś? - zapytał, kładąc drugą dłoń na moim brzuchu. Słysząc kliknięcie noża sprężynowego, zadrżałam i próbując wyszarpnąć się facetowi, poruszyłam nogami, orientując się, że jednak wyprzedził mnie o jeden krok. - Przestań się wiercić, bo zrobię Ci krzywdę. - jego ostrze błysnęło przy moim policzku, powodując reakcję, której oczekiwał. - Dobra dziewczynka, a teraz mnie posłuchaj. - miałam wrażenie, że widzę jego szeroki uśmiech. - Nie protestuj, bo twoi przyjaciele znajdą twoje zwłoki na wycieraczce swojego domu i uwierz, że to nie będzie przyjemne ani dla Ciebie ani dla nich. - przerwał, przykładając nóż do mojej koszulki i rozcinając ją od mostka w dół, spoglądał na szybko unoszącą się klatkę piersiową. - W pewien sposób bardzo mnie pociągasz. - przyznał, jeżdżąc dłonią dookoła mojego pępka i wsuwając dłoń pod jedną z miseczek stanika, przysunął usta do mojego ucha. - A z drugiej, mam ochotę rozpłatać ci gardło. - szepnął, powodując mocne spięcie moich mięśni. - Ale dziś mam ochotę na pierwszą opcję. - ściągnął kaptur z głowy, ukazując swoją twarz z bliska. Jego brązowo-czarny wzrok połyskiwał, a dłoń którą trzymał na moim biuście przesunęła się w okolice krocza. Czując jak dłoń chłopaka rozpina mi spodnie, zacisnęłam powieki i czując zimny pot spływający po mojej twarzy, zaczęłam godzić się z tym co ma nastąpić. Nagle ciszę przerwał głośny dzwonek mojego telefonu. Facet wzdrygnął się i odciągając dłoń od czynności, która jakiś czas temu był pochłonięty, wziął telefon z szafki, strącając przy tym kilka ramek, które tłukły się przy zetknięciu z podłogą. Spoglądając na ekran, na jego twarzy zagościł uśmiech, po czym odwrócił ekran w moją stronę, ukazując kontakt połączenia.

Na ekranie wyświetlił się Jimina, a ja zamarłam, powodując śmiech mojego oprawcy.
- Zabawimy się kochanie? - zapytał, wlepiając we mnie swój wzrok i przeciągając palcem po ekranie, odbierał rozmowę.

*Jimin*
Słysząc ciszę po drugiej stronie, przeszedłem obok Taehyunga i usiadłem w najcichszym kącie sali.
- Soohe, jesteś tam? - spytałem niepewnie. Nadal nic. Zmarszczyłem czoło. - Jeśli robisz sobie żarty, to uwierz, że to nie jest zabawne. - powiedziałem poddenerwowany. Głębokie westchnięcie i ciche posapywanie po drugiej stronie zaczęły mnie niepokoić. - Soohe, odezwij się. - powiedziałem głośniej, zwracając uwagę kilku osób z naszej paczki.
- Soohe nie może podejść do telefonu. - odpowiedział głęboki, męski głos.
- Kim jesteś? - spytałem wyraźnie zły.
- Nikim znaczącym dla Ciebie. - odpowiedział rozbawiony. - Soohe bawi się świetnie, prawda? - cichy pisk, sprawił, że zerwałem się z krzesełka i zacisnąłem wolną pięść.
- Soohe co się dzieje do cholery?! - krzyknąłem, prowokując tym samym podejście Taehyunga, Hoseoka i Namjoona.
- Nie martw się o nią. - przyznał facet, mówiąc głośno i wyraźnie. - Zabawimy się trochę, chcesz posłuchać?
- Zostaw ją. - powiedziałem wściekły.
- Powstrzymaj mnie sukinsynie. - warknął, rozłączając się.
- Co jest? - zapytał Taehyung.
- Ten psychol jest u niej. - powiedziałem, ściskając komórkę w pięści i chowając ją szybko do kieszeni. - I zamierza ją skrzywdzić.

*Soohe*
Chłopak zrzucił telefon na podłogę i wracając do mnie z wściekłym spojrzeniem, zabrał dłoń w rękawiczce z moich ust i uderzył mnie w lewy policzek. Czując oszołomienie nie wydałam z siebie żadnego dźwięku. Zaklejając moje usta taśmą, wstał i przekładając mnie przez ramię, zaniósł do łazienki. Wkładając mnie do wanny zatkał odpływ korkiem i podciągając wyżej moje stopy, przykleił je do korpusu kranu. Jednocześnie moja głowa znalazła się w połowie wanny. Rozkręcając kurki z zimną i gorącą wodą, schylił się nade mną i kolejny raz przystawił mi nóż do ciała. Tym razem kładąc go na prawej piersi i kilkoma powolnymi ruchami, wyciął na niej niezrozumiały symbol.
- Od dziś jesteś moją własnością. - powiedział, odwrócił się, po czym odkręcił jeszcze kran nad umywalką i zamknął za sobą drzwi od łazienki. Po chwili jego kroki ucichły, a ja płacząc z bólu, próbowałam z całych sił podciągnąć się do góry. Moje próby spełzły na niczym. Wanna zaczęła nabierać wody, a ja próbując oddychać spokojnie i myśląc racjonalnie, starałam się wydostać. Po kilku minutach woda sięgała mojego brzucha, a ja przestałam się szarpać i poddałam temu co nieuniknione. Tak skończy się twoja historia Soohe. - pomyślałam z obojętnością i jednoczesnym żalem w sercu, podnosząc głowę jak najwyżej mogłam. Wciągając powietrze nosem, rozluźniłam mięśnie i spoglądając w sufit, odmówiłam modlitwę, której w dzieciństwie nauczył mnie tata.
Stoi różyczka kwitnąca do Pana Jezusa widząca.
Widzę Cię, Panie Jezu Chryste, przez kapłańskie ręce, że Cię piastują.
Różyczka się raduje: Raduj się, duszo moja, usta moje.
A ja Ciebie, Panie, proszę, do Ciebie rączki podnoszę,
Żebyś mi zesłał dwa aniołki z nieba, kiedy mi ich będzie najlepsza potrzeba
Spraw, żeby chłopcom i Nayeon nie stała się żadna krzywda. - dodałam od siebie i czując wodę, która sięga już mojej brody, rozpłakałam się. - Amen.
Woda powoli podwyższała swój stan, docierając w końcu do górnej wargi. Minęła chwila, a ja czym prędzej wciągnęłam tyle powietrza ile pomieściły moje płuca i zniknęłam pod zalewającą mnie wodą.