2017-03-02

0.7

[w poprzednim rozdziale]
Muszę go przeprosić. - pomyślałam. Wytarłam ręce o ścierkę i już miałam wychodzić z kuchni, kiedy wpadłam na bruneta w korytarzu.
- Chciałam cię przeprosić. - powiedziałam i spojrzałam mu w oczy. - Nie chciałam tak chłodno cię potraktować.
- Rozumiem. - odparł oschle.
- Nie, Seokjin. - złapałam jego dłoń. - Chciałeś dobrze. - puściłam ją i minęłam chłopaka bez słowa. Weszłam do góry i zaszyłam się w swoim pokoju.
- Przepraszam Seokjin.
* * *
Obudziłam się dopiero nad ranem. Słońce, które wdarło się do mojego pokoju, przypominało to, które każdego ranka oglądałam ze swojego balkonu w Szwecji, ale te czasy nigdy nie wrócą.
Odgięłam kołdrę i podchodząc do lustra, związałam włosy w warkocz, zostawiając kilka pasm na wierzchu. Wciągnęłam na siebie czarne ubrania, przełamując je białymi skarpetkami i zeszłam na dół. Zaglądając do salonu, spostrzegłam, że Seokjin nadal śpi. Przeszłam na palcach obok i weszłam do kuchni. Zaspany Hoseok opierał głowę na blacie.
- Dzień dobry. - powiedziałam cicho, jednocześnie budząc przy tym chłopaka.
- Witaj Soohe. - odpowiedział z uśmiechem. - Wyspałaś się?
- Można tak powiedzieć. - przytaknęłam - A Ty? - spojrzałam na jego podkrążone oczy.
- Mogę powiedzieć to samo. - jego głowa opadła na ramiona. - Zrobić Ci coś do jedzenia? - spytał, podnosząc się z miejsca.
- To ja zrobię coś dla Ciebie. - powiedziałam i złapałam go za rękę. - Położysz się w moim łóżku i nie wstaniesz dopóki nie wypoczniesz.
- Nie. - zaprotestował.
- Tak. - pociągnęłam go w swoją stronę, a chłopak oparł się na mnie i przytulił. - Chodź, proszę.
- No dobrze. - odpowiedział zmarnowany i wszedł ze mną na górę.
- Śpij dobrze. - ucałowałam jego czoło i wyszłam z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Schodząc jeszcze raz na dół, tym razem weszłam do salonu. Blada twarz Seokjina sprawiła, że poczułam się winna. Podeszłam do chłopaka i delikatnie dotykając jego policzka, spojrzałam na jego zmęczone ciało, które zapewne było obolałe. Brunet otworzył oczy i dotknął mojej dłoni.
- Seokjin, połóż się proszę na kanapę. - powiedziałam.
- Hoseok jeszcze na niej śpi. - odpowiedział zachrypniętym głosem.
- Wysłałam go do góry. - odrzekłam. - Połóż się i wypocznij. - zmartwiłam się.
- Nie trzeba. - wyprostował się.
- Całą noc spałeś w fotelu? - spytałam z troską w głosie. Chłopak tylko kiwnął głową i delikatnie ziewnął. - Błagam cię Seokjin, połóż się na kanapie i wypocznij.
- Soohe, ktoś musi cię pilnować. - przyznał.
- Nic mi się nie stanie. - odpowiedziałam i pomogłam wstać mu z fotela. - Połóż się, a ja usiądę w fotelu i jeśli będzie się coś działo, obudzę Cię.
- Muszę cię pilnować. - uparł się.
- Zrób to dla mnie i wypocznij.
Chłopak westchnął i złożył na moim czole pocałunek, po czym zakrył się kocem i zasnął. Jak powiedziałam, tak zrobiłam. Usiadłam w fotelu i wybrałam numer Jeongguka.
- Hej Soohe, coś się stało? - zapytał zaspany. Najwidoczniej wszyscy jeszcze spali.
- Oh, nie chciałam cię budzić. - powiedziałam cicho. - Seokjin i Hoseok właśnie zasnęli. Podejrzewam, że nie spali całą noc, próbując mnie pilnować.
- Chcesz żebym ich zmienił? - spytał
- Nie, śpij. - powstrzymałam go - Odpocznij i przyjdź jak się wyśpisz.
- Na pewno? - zapytał dla pewności
- Tak. - odparłam - Śpij jeszcze, do zobaczenia.
- Do zobaczenia Soo. - pożegnał się i rozłączył. Odłożyłam więc telefon na stolik i wzięłam książkę, która leżała obok. Zaczynając od kilku początkowych stron, po kwadransie zajęłam się lekturą.
Minęło kilka godzin, a do moich drzwi po raz kolejny ktoś się dobijał. Biegnąc szybko do klamki, otworzyłam je i spojrzałam na osobę na schodach.
- Jimin? - zdziwiłam się. - Co Ty tu robisz?
- Przyszedłem na zwiady. - uśmiechnął się. Najwidoczniej nie opuszczał do dobry humor. - Dzwoniliśmy do hyunga i żaden nie odbierał, więc Namjoon kazał mi tu przyjść.
- Chim chim ! - usłyszałam krzyk od bramy. Uśmiechnięty Taehyung wbiegł na schody i przywitał się ze mną, przytulając mnie.
- Wejdźcie. - wpuściłam ich do środka i zaparzyłam ciepłej herbaty. Usiedliśmy w kuchni przy pysznym obiedzie, który przyniósł Taehyung.
- Chłopcy spali? - zapytał Jimin.
- Twierdzą, że tak. - odparłam - Chodź podejrzewam, że pilnowali domu przez całą noc, nie mrużąc przy tym oka.
- Mogliśmy też przyjść. - stwierdził Taehyung. - Byłoby wam raźniej.
- Wiecie chłopcy, jestem wam przeogromnie wdzięczna za to co robicie. - powiedziałam - Pomagacie w prawdzie obcej osobie.
- Nie jesteś obca. - powiedział Taehyung. - Nie znamy się za dobrze, ale obcą osobą nie jesteś.
- Taehyung ma rację. - przytaknął mu Jimin - Pomożemy Ci nie tylko ze względu, że ty pomogłaś Namjoonowi, lecz ze względu na to, że jesteś na prawdę wspaniałą dziewczyną.
Spojrzałam na chłopaka i uśmiechnęłam się delikatnie, nie wiedząc co powiedzieć. Do kuchni wszedł Seokjin, przeciągnął się w futrynie i usiadł obok Taehyunga.
- Mieliście przyjść dopiero po południu. - powiedział, zabierając jedno pudełko z jedzeniem. Wyglądał na bardzo głodnego.
- Hyung, jest już po czternastej. - powiedział Jimin, zasłaniając twarz.
- Na prawdę? - przetarł oczy i przeczesał dłonią włosy.
- Witajcie. - powiedział wesoły Hoseok, przysiadając się do nas. - Oh, jak to pięknie pachnie. Soohe, ty gotowałaś? - skierował głowę w moją stronę.
- Nie, chłopcy przynieśli jedzenie. - przyznałam, wkładając brudne pudełko do kosza na śmieci. - Smacznego.
- Dziękuję. - odparł Hoseok i zabrał się za jedzenie. Wróciłam na miejsce, a przy wyspie zapadła krępująca cisza. Spoglądając co chwilę na jedzących i śmiejących się od czasu do czasu chłopaków, zdjęłam kartkę z lodówki, wyszłam na korytarz i wykręciłam numer dziewczyny.
- Hej Nayeon. - powiedziałam wesoło.
- Soohe, coś się stało? - spytała. Jej głos nieco się załamał.
- Wszystko w porządku. - przyznałam. - Zastanawiałam się czy nie chciałabyś wybrać się ze mną dziś do kina.
- Z przyjemnością. - odpowiedziała.
- Zamówię bilety i spotkamy się godzinę przed seansem, ok?
- Pewnie. - przytaknęła. - Do zobaczenia.
- Do zobaczenia. - odpowiedziałam i rozłączyłam się, przystępując do zamawiania biletów. Wróciłam wzrokiem do grupy siedzącej w kuchni.
- Chłopcy? - zapytałam nieśmiało, wchodząc do środka. Wszyscy odwrócili głowy w moją stronę i wpatrywali się zaciekawieni. - Mielibyście ochotę iść dziś do kina? - przerwałam - Oczywiście możemy iść wszyscy.
- Jestem za, prawda Taehyung? - powiedział Jimin, stukając chłopaka w ramię, co spowodowało uśmiech na jego twarzy.
- Pewnie. - odpowiedział przez cichy uśmiech.
- Ja podziękuję. - przyznał Seokjin.
- Ja również. - poparł go Hoseok. - Może Namjoon i reszta będą chcieli iść.
- Zadzwonię do Jeongguka i zapytam. - odpowiedziałam. Po raz kolejny wyszłam na korytarz i zadzwoniłam do Jeongguka.
- Hej misia. - powiedział chłopak po drugiej stronie.
- Cześć Jeongguk, mielibyście ochotę wyjść dziś do kina? - spytałam z nadzieją.
- Bardzo bym chciał, ale Namjoon wspominał coś o jakimś spotkaniu w nowej pracy.
- Pracy? - zdziwiłam się.
- Sam nie wiem o co chodzi, czekamy tylko na Seokjina i Hoseoka. - powiedział. - Obiecuję, że pójdziemy gdzieś razem w weekend, dobrze?
- Dobrze, nie przejmuj się. - powiedziałam. - Powodzenia.
- Dziękuję, zadzwonię później. - rozłączył się.
- Macie dziś spotkanie o pracę, tak? - spytałam, kierując słowa w stronę Seokjina.
- Tak. - przytaknął. - Nie jesteś zła?
- Nie. - odpowiedziałam - Cieszę się i życzę wam powodzenia. - uśmiechnęłam się. - Będę trzymać kciuki żebyście ją dostali.
- Będziemy starali się dostać. - wesoły Hoseok doszedł do mnie i mocno mnie przytulił, po czym pomagając Jiminowi sprzątnąć resztki z obiadu, stanął z Seokjinem na korytarzu, wymieniając się z nim kilkoma sprzecznymi zdaniami, po czym bez słowa wyszli, zostawiając mnie z Jiminem i Taehyungiem.
Spojrzałam na chłopaków z uśmiechem i przeszłam z nimi do mojego pokoju. Gdy tylko chłopcy znaleźli się w środku, zaczęli bacznie przyglądać się każdej z półek.
- To twoi dziadkowie? - zapytał Tae, biorąc jedną z drewnianych ramek, która stała na komodzie.
- Tak. - przytaknęłam, podchodząc do niego i wpatrując się w kolorowe zdjęcie.
- Posmutniałaś. - powiedział Jimin, stając obok mnie. - Stało się coś?
- Gdy tylko moja mam rozwiodła się z tatą, który został w Szwecji, dziadkowie przestali kontaktować się ze mną, jednocześnie zrywając wszelkie kontaktu z moją mamą. - przyznałam się, spoglądając na Taehyunga, który wziął kolejną ramkę do rąk.
- Wyglądaliście na szczęśliwą rodzinę. - powiedział.
- Bo tak było. - przyznałam - Niedługo po moich siedemnastych urodzinach, kiedy firma ojca prosperowała lepiej niż wcześniej, zaczęły się sprzeczki pomiędzy moimi rodzicami. - zatrzymałam się. - Nie wiem dokładnie o co poszło tego dnia, ale mama spakowała swoje walizki i wyjechała, zostawiając ojca.
- Gdyby jednak to się nie stało, nigdy nie poznalibyśmy Ciebie. - powiedział Jimin, chcąc mnie pocieszyć.
- Tak. - przytaknęłam niechętnie i odeszłam od nich. - Zamówiłam bilety na film akcji, dobrze wybrałam?
- Pewnie. - odpowiedział Taehyung, który nadal wpatrywał się w zdjęcia. - Wyjdziemy wcześniej, żeby przed kinem coś wypić?
- Proponujesz nam alkohol? - zaśmiał się Jimin. Taehyung zmierzył go wzrokiem i roześmiał razem z nim.
- Oczywiście, że nie Jimin. - odwrócił głowę do mnie. - Bubble tea, co wy na to?
- Pewnie. - odpowiedziałam i spojrzałam na zegarek. Dochodziła siedemnasta. - W sumie, możemy już wyjść. Film zaczyna się po dziewiętnastej dwadzieścia, więc nie będziemy musieli się śpieszyć.
- Jesteśmy za. - odezwali się chłopcy. Zabrałam bluzę z wieszaka i zeszłam z nimi na dół. Schowałam telefon do kieszeni, wciągnęłam buty i zamknęłam dom.
- Pójdę jeszcze po moją znajomą. - powiedziałam przy bramce.
- To ta dziewczyna, o której wspominał Jungkook. - powiedział cicho Jimin, szturchając Taehyunga w ramię, idąc za mną.
- Tak myślisz?
- Jeśli chcesz, możemy się założyć. - zaśmiał się.
- Nie muszę się z Tobą zakładać. - burknął Tae.
- Dobra, dobra. - odpowiedział podekscytowany Jimin.
Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi i czekając na dziewczynę, próbowałam powstrzymać śmiech, gdy Jimin szturchał Taehyunga.
Gdy tylko Nayeon otworzyła drzwi, pomiędzy nimi zapanowała cisza.
- Hej. - powiedziała czarnowłosa.
- Wow. - wyrwało się zza moich pleców. Jimin sprawił, że dziewczyna cicho zachichotała i wyszła na zewnątrz.
- Gotowa? - zapytałam
- Jasne. - odpowiedziała, po czym zamknęła dom i ruszyła razem z nami.