2017-03-14

1.4

[w poprzednim rozdziale]
Wychodząc odświeżona i spokojna, przeszłam przez pokój i ubrałam piżamy. Spoglądając na zegarek, wyszłam na korytarz i czym prędzej przez niego przebiegając, skryłam się w kuchni. Biorąc z lodówki kilka świeżych owoców i butelkę wody, wróciłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i odpalając jedną z komedii na telewizorze, zjadłam wszystkie owoce. Zapijając je wodą, położyłam głowę na poduszce i nie wiedzieć kiedy, zasnęłam.
* * *
* * *
Budząc się dopiero nad ranem, przeciągnęłam się i słysząc rozmowy na korytarzu, ciekawa uchyliłam drzwi. Spoglądając przez szparę, która powstała pomiędzy drzwiami a futryną, spostrzegłam znaną mi osobę.
- Meyrem? - krzyknęłam pod nosem, zwracając ich uwagę na korytarzu. Spalona, wyszłam zza drzwi z uśmiechem i widząc radosnego chłopaka, zaśmiałam się.
- Dawno cię nie widziałem. - podszedł do mnie.
- To tylko rok. - przyznałam. - Tak dużo się nie zmieniłam, prawda?
- Jesteś jeszcze piękniejsza niż cię zapamiętałem. - odpowiedział, szeroko się uśmiechając.
- Nie możesz powstrzymać się od komplementów, prawda? - zapytałam, wiedząc, że chłopak nie daje za wygraną.
- Za dobrze się znamy, żebyś tego nie wiedziała. - mrugnął do mnie. - Co cię tutaj sprowadza?
- Stęskniłam się za tobą. - uśmiechnęłam się.
- A prawdziwy powód? - chłopak spoważniał i idąc ze mną do mojego pokoju, usiadł na kanapie w rogu.
- Życie mi się pokomplikowało w Korei. - powiedziałam
- Miłość? - spytał z lekkim zawahaniem w głosie.
- Znamy się od dziecka i myślisz, że jeśli bym się zakochała to nie dowiedziałbyś się o tym pierwszy? - spytałam.
- Więc co?
- Nauka. - przyznałam. - To wszystko mnie tam przytłoczyło.
- Pamiętasz, jak mówiłem, żebyś dała sobie więcej czasu?
- Pamiętam. - przyznałam. - I żałuję, że cię nie posłuchałam.
- Więc co chcesz teraz robić? - spytał
- Sama nie wiem.
- Mam dla Ciebie propozycję,
- Nie do odrzucenia jak mniemam? - uśmiechnęłam się, powodując u chłopaka tą samą reakcję.
- Kolacja, wino? - spytał
- Czy ty mnie podrywasz? - zachichotałam.
- A nawet jeśli? - uniósł jedną brew.
- Meyrem, nie wygłupiaj się. - zaprotestowałam.
- Dobrze. - przyznał, a uśmiech nie schodził mu z twarzy. - To jak z tą kolacją.
- Zgadzam się. - pokiwałam twierdząco głową.
- Tak czy inaczej, nawet jeśli byś się nie zgodziła, kolacja przyszłaby do Ciebie,
- Jak zawsze nieprzewidywalny. - przyznałam i odprowadzając chłopaka do drzwi wyjściowych, na pożegnacie obdarowałam go uśmiechem. Wracając do pokoju, naciągnęłam na siebie ubrania i próbując zjeść śniadanie, połowę wyrzuciłam do śmietnika. Czując, że zaczynam wypoczywać, ubrałam buty i wyszłam na zewnątrz

*Seokjin*
Usiadłem w fotelu i włączając telewizor w salonie, zacząłem oglądać powtórkę wiadomości. W głowie mając wydarzenia, które wydarzyły się kilka godzin temu, westchnąłem i oparłem głowę na dłoni. Gdy tylko dołączyła do mnie Jungkook i Namjoon, poprawiłem się i ściszyłem telewizor.
- Myślicie, że nic jej nie jest? - spytałem, spoglądając na chłopaków.
- Czemu tak bardzo cię to interesuje hyung? - burknął Jeon.
- Bo ty się nią nie przejmujesz? - zarzuciłem brunetowi.
- Czemu miałbym przejmować się kimś, kto nie umie docenić naszej pomocy? - spytał, przewracając oczami.
- Jesteś jej najlepszym przyjacielem. - usłyszałem głos Taehyunga za plecami. - Zachwycałeś się Soohe, dopóki zwracała na Ciebie uwagę.
- Próbujesz wmówić mi to, że była dla mnie ważna Taehyung? - Jungkook podniósł głos.
- Zaufała Ci. - Taehyung obrócił się i podążył do wyjścia.
- Taehyung ma rację. - odezwał się Namjoon. - Nie wiem co Tobą kieruje.
- Dajcie mi święty spokój. - fuknął chłopak i zawijając się na pięcie, wszedł do swojego pokoju, trzaskając drzwiami.
- Jest zazdrosny o Taehyunga. - przyznałem.
- Jeśli teraz miota nim złość i zazdrość, później będzie tylko gorzej. - powiedział Namjoon.
- Co masz na myśli? - poprawiłem się na sofie, wyłączając telewizor.
- Będzie żałował każdego słowa i sam będzie chciał odzyskać kontakt z Soohe. - odpowiedział. - W końcu to do niego dotrze.

*Soohe*
Usiadłam na ławce i wciągając w płuca świeże, poranne powietrze, przetarłam oczy. Wiedząc, że za jakiś czas będę musiała odezwać się do Nayeon, oparłam głowę na jednym z ramion i głośno westchnęłam. Rozpamiętując to jak zachowali się chłopcy, wróciłam myślami do Jeongguka.
Czując wzbierający we mnie żal, przełknęłam kluchę, która stanęła mi w gardle i po raz kolejny zaczerpnęłam powietrza. To wszystko nie powinno się wydarzyć. - pomyślałam. - Gdybym wtedy nie wkroczyła pomiędzy Namjoona i tego psychopatę, nikomu nie groziłoby niebezpieczeństwo. Z jednej strony, pomogłam Namjoonowi, jednocześnie naraziłam całą siódemkę na koszmar.
Chowając twarz w dłonie, podniosłam się z ławki i wracając powolnie do domu, zatoczyłam krąg, myśląc o Tae, który poświęcił dla mnie cześć siebie.
- Spieprzyłaś im życie. - powiedziałam pod nosem, biorąc całą odpowiedzialność na siebie. - Na ich miejscu, nigdy bym sobie nie wybaczyła. - nacisnęłam klamkę od drzwi wejściowych i przeszłam do pokoju.

*Meyrem*
Nadchodził wieczór, zabrałem więc butelkę wina z lodówki i zakładając na ramiona marynarkę, wyszedłem z domu. Wsiadając do swojego mercedesa, przejechałem kilkanaście przecznic i po kilkudziesięciu minutach znalazłem się niedaleko domu Soohe. Gdy tylko wszedłem do środka, z radością przywitała mnie Shinhye.
- Witaj Meyrem. - powiedziała z uśmiechem. - Jak dziś było w pracy?
- Dobrze. - przyznałem. - Ciąża Ci służy, wyglądasz kwitnąco.
- Dziękuję Ci bardzo. - odpowiedziała z rumieńcem na twarzy. - Kwon jest dumny z takiego pracownika jak Ty. Cieszę się, że przyjąłeś tą posadę jak najprędzej.
- Zaszczyt leży po mojej stronie. - odparłem.
- Czekasz na Soohe? - spytała z zaciekawieniem.
- Tak. - odparłem.
- Nie będę wam przeszkadzać. - uśmiechnęła się po raz kolejny. - Bawcie się dobrze. - trzymając się za brzuch, weszła po schodach i zniknęła w jednym z pokoi.
Przeszedłem do końca korytarza i pukając do drzwi, czekałem na odpowiedź.
- Proszę.
Nacisnąłem klamkę i powoli wszedłem do pomieszczenia. Soohe siedziała na łóżku z przygnębioną miną.
- Zapomniałaś o naszej kolacji? - spytałem, myśląc, że dziewczynie wypadło to z głowy.
- Chciałam do Ciebie zadzwonić i wszystko dowołać. - spojrzała na mnie. - Ale pomimo tego, że źle się czuję, bardzo chciałam się z Tobą zobaczyć, porozmawiać.
- Wiedziałem, że coś cię trapi. - przyznałem, siadając na łóżku, przed nią i wręczając jej butelkę wina. - Od naszej porannej rozmowy, zastanawiałem się tylko, co takiego stało się w Korei, że nagle postanowiłaś tu wrócić.
- Nie chcę cię okłamywać. - przyznała, szukając otwieracza w jednej z trzech szuflad. Znajdując go w końcu, otworzyła butelkę i upiła trochę zawartości.
- Więc nie kłam. - powiedziałem wprost.
- To nie jest takie proste. - przyznała.
- Jest jeszcze prostsze niż Ci się wydaje. - oddała mi butelkę, więc upiłem łyk i zatrzymałem butelkę w dłoni. - Nigdy cię nie oceniałem i nie mam zamiaru tego robić. Musiałabyś się postarać, żebym nigdy nie udzielił Ci pomocy, więc mów, co takiego się stało.
Soohe westchnęła i odginając niechętnie część dekoltu, odkryła przede mną swoją tajemnicę.