2017-03-06

0.9

[w poprzednim rozdziale]
- Taehyung, jesteś wspaniałym przyjacielem. - powiedziałam, siadając na wprost niego.
- Nie jestem. - zaprzeczył. - Nie potrafię go rozweselić, podtrzymać na duchu.
- Ależ owszem, potrafisz. - powiedziałam, łapiąc go za przed ramie. - To co powiedziałeś... - zatrzymałam się. - ...płynęło prosto z serca. Jesteś wspaniałą osobą i nie musisz nikomu tego udowadniać, bo to widać. Opiekuńczość jaką ty i Jimin, dziś otoczyliście mnie i Nayeon, to skarb, którego tak bardzo brakowało mi od ludzi mi bliskich. - kolejny raz czułam łzy w oczach.
- Nie płacz. - powiedział chłopak, kładąc dłoń na mojej dłoni. - Uśmiechaj się Soohe...
- ...i bądź szczęśliwym człowiekiem. - dokończyłam za niego.
- Właśnie tak. - obdarował mnie tym czego zawsze mi brakowało. - A teraz rozluźnimy atmosferę i obejrzyjmy jakiś talk show, co ty na to?
- Jestem jak najbardziej za. - powiedziałam i włączyłam telewizor. Nie czując płynącego czasu, oparta o Taehyunga, przysnęłam.
* * *
*Taehyung*
- Wstawaj Jimin. - szturchnąłem go po raz kolejny. Chłopak otworzył oczy i zmarszczył czoło, okazując swoje niezadowolenie.
- Co się stało? - podniósł się i oparł na łokciach, próbując utrzymać tą pozycję.
- Namjoon dzwonił. - powiedziałem. - Musimy się śpieszyć, bo całą grupa na nas czeka.
- A co z Soohe? - spytał chłopak, pośpiesznie wstając z łóżka i idąc za mną do drzwi wyjściowych,
- Nie martw się, poprosimy Nayeon, ok?
- Myślisz, że nie śpi? - spytał. Spojrzałem na zegarek, który wskazywał godzinę piątą czterdzieści dwa.
- O tym nie pomyślałem. - przeczesałem włosy dłonią.
- Pośpiesz się Taehyung. - powiedział Jimin, który w pośpiechu wyszedł z domu i skierował się pod dom Nayeon.
Dzwoniąc natarczywie do drzwi, czarnowłosa w końcu je otworzyła. Patrząc na nas zaspanym wzrokiem, ziewnęła.
- Wiecie...
- Musimy szybko wracać do dormy. - przerwał jej Jimin. - Zostaniesz proszę z Soohe?
- Tak, ale...
- Później Ci wytłumaczymy. - nie dałem dokończyć jej zdania, złapałem Jimina za ramię i pociągnąłem w stronę metra.
- Uważajcie na siebie. - krzyknął do dziewczyny, biegnąc za mną.
- Wy też. - odpowiedziała dziewczyna.

*Nayeon*
- Zwariowali. - powiedziałam pod nosem, wciągnęłam buty na stopy i zamknęłam za sobą dom. Rozglądając się na ulicy, która jak co dzień była wyludniona, zamknęłam bramkę do posesji sąsiadki i przetarłam oczy. Wchodząc do domu, przekręciłam klucz w drzwiach i przechodząc w piżamie do salonu, spostrzegłam Soohe śpiącą na dywanie. W dłoniach ściskała telefon, a pod głową miała małą, białą poduszkę z sowami. Przykucnęłam obok dziewczyny i chcąc okryć ją kocem, który leżał na kanapie, dotknęłam delikatnie jej ramienia. Soohe ruszyła się i przekręcając twarz w moją stronę, spojrzała na mnie z przerażeniem.
- Śpij, nie chciałam cię przestraszyć. - przyznałam, kiedy dziewczyna podciągnęła się i oparła o kanapę.
- Jak weszłaś do domu? - zmierzyła mnie wzrokiem.
- Chłopcy śpieszyli się do dormy i nie chcieli cię zostawić samej. - powiedziałam. Dziewczyna westchnęła i przetarła czoło wnętrzem dłoni.
- Jakby nie mogli mnie obudzić. - powiedziała podirytowana. - Muszę zadzwonić do Jeongguka.
- Dobrze. - odpowiedziałam, siadając na kanapie.
- Zaraz wracam. - ścisnęła telefon i wyszła pośpiesznie na korytarz. Wyglądała na wkurzoną.

*Soohe*
Wybrałam numer Jeongguka, na początku słysząc głuchą ciszę, później kilka sygnałów, aż w końcu odezwał się chłopak.
- Przepraszam Soohe, ale nie mam teraz czasu. - powiedział. Słyszałam jego nieregularny oddech.
- Stało się coś? - spytałam. - Coś Namjoonem?
- Wszystko jest dobrze. - upewnił mnie.
- Nie jestem pewna, skoro chłopcy zniknęli tak rano. - przyznałam, zamartwiając się o niego.
- Soohe, porozmawiamy później, na prawdę nie mam teraz czasu. Pa. - powiedział i rozłączył się bez większych wyjaśnień. Zacisnęłam zęby i wróciłam do Nayeon.
- Wyglądasz na zdenerwowaną. - powiedziała gdy rozsiadłam się na fotelu, włączając dźwięki w moim telefonie.
- Martwię się o nich. - powiedziałam, próbując się uspokoić. - Denerwuje mnie to, że nikt nie może powiedzieć mi co tak na prawdę się dzieje.
- Na pewno Ci powiedzą. - przyznała dziewczyna. Dopiero teraz zauważyłam, że jest w piżamach.
- Wyrwali cię przeze mnie z łóżka. - powiedziałam, prostując się.
- Nic nie szkodzi. - uśmiechnęła się delikatnie.
- Napiłabyś się kawy? - zaproponowałam. - Chociaż to mogę dla ciebie zrobić.
- Z miłą chęcią. - odpowiedziała, kierując się ze mną do kuchni i siadając przy wyspie na środku.
Wstawiłam wodę i po kilkudziesięciu minutach siedziałam razem z nią i popijałam gorący płyn.
- To powinno postawić nas na nogi. - powiedziałam, przeciągając się.
- Tego mi zawsze brakuje o poranku. - przyznała, odstawiając kubek na blat. Spojrzałam na nią pytająco.
- "Tego"? - zapytałam.
- Kogoś kto wypiłby ze mną kawę, zjadł posiłek czy też normalnie porozmawiał.
- I właśnie dlatego jestem. - przyznałam - Cieszę się, że poznałyśmy się w nieprzyjemnym momencie mojego życia.
- Dlaczego?
- Bo widzisz Nayeon, nie odwróciłaś się ode mnie, mimo tego, że nie wiedziałaś kim tak na prawdę jestem. - przerwałam. - Większość ludzi nie zwróciłaby na to uwagi.
- Chciałam Ci pomóc. - powiedziała.
- Bardzo to doceniam. - przyznałam. - I dziękuję bogu, że jesteś przy mnie.
- Nie masz za co dziękować. - uśmiechnęła się. - Bóg nie miał nic z tym wspólnego, to moja własna i nieprzymuszona wola.
- Kamień z serca. - zachichotałam z Nayeon. - Co chciałabyś robić?
- Może wybierzemy się na zakupy? - zapytała.
- To nie jest zły pomysł. - przyznałam, spoglądając na kalendarz. - Ale najpierw muszę gdzieś zadzwonić.
- W porządku. - odpowiedziała, a ja na chwilę zaszyłam się w korytarzu. Wybrałam numer mamy i czekałam aż usłyszę jej wesoły i dźwięczny głos.
- Soohe, skarbie, czemu dzwonisz tak późno? - spytałam. No tak, zmiana czasu. - pomyślałam.
- Mamuś, chciałam z Tobą przez chwilę porozmawiać. - przyznałam.
- Stało się coś słoneczko? - spytała najwyraźniej zmartwiona.
- Tak. - przyznałam. - Chcę rzucić studia.
- Nie idzie Ci prawda? - spytała
- To nie tak mamo. - odpowiedziałam i westchnęłam. - Może wznowię je za rok, ale teraz...
- Dobija cię sytuacja z tatą?
Milczałam przez chwilę, próbując powiedzieć coś racjonalnego. Nie chciałam martwić jej kolejną głupotą.
- C-chyba tak. - głos mi się załamał.
- Wszystko będzie dobrze. - pocieszyła mnie. - Bądź dobrej myśli.
- Muszę. - ucięłam.
- Nie martw się studiami, jeśli na prawdę nie czujesz się na siłach. O pieniądze też się nie martw. Weź znajomych, wyjedźcie gdzieś, odpocznijcie.
- Kiedy wrócisz?
- Nie wiem kochanie. - przyznała. Miałam wrażenie, że to życie w ciągłej delegacji jej odpowiada. - Wstępny termin przedłużył się do dwóch miesięcy. - zatrzymała się. Słyszałam jak kartkuje swój notesik. - Wrócę na jakiś czas w listopadzie, a teraz muszę kończyć.
- Dobrze. - odpowiedziałam. - Śpij dobrze mamuś.
- Miłego dnia Soohe. - rozłączyła się, pozostawiając mały niesmak po rozmowie w moim sercu.
No nic. - pomyślałam i wróciłam do Nayeon, która opierała głowę na łokciach, wpatrując się w blat.
- Jednak chcesz porzucić studia. - spojrzała na mnie.
- Chciałbym je kontynuować, ale to nie jest odpowiedni moment. - powiedziałam. - Jeszcze się nad tym zastanowię, a teraz nie chcę o tym myśleć.
- Możemy pójdziemy do mnie? - zaproponowała nagle, ucinając nieprzyjemny temat.
- Jeszcze u ciebie nie byłam. - powiedziałam. - Z chęcią zobaczę jak mieszkasz.
- To chodźmy. - zachęciła mnie, po kilku minutach, prowadząc mnie pod ramię do swojej dormy.