2017-02-27

0.3

[w poprzednim rozdziale]
- Zaczekaj. - powiedział nagle. Odwróciłam głowę w jego stronę. - Może wybierzemy się jutro rano razem do szkoły? - zaproponował
- Jestem za.
- To widzimy się przed siódmą. - uśmiechnął się. - Dobranoc.
- Dobranoc. - odpowiedziałam i ściskając ramiączka od plecaka w dłoniach, weszłam do domu. Zdejmując buty w korytarzu, wślizgnęłam się cicho do pokoju i biorąc szybki prysznic, przygotowałam się do pójścia spać. Położyłam głowę na poduszkę, nastawiłam budzik i po kilku minutach w ciszy, zasnęłam.
* * *
Słysząc dzwonek mojej komórki, odebrałam ją i przyłożyłam do ucha.
- Soohe, na litość boską, dzwonię do Ciebie siódmy raz. - powiedziała zmartwiona mama. - Gosposia nie przyjdzie przez najbliższy miesiąc, bo trafiła do szpitala. Ja wyjeżdżam na to cholerne zebranie do Stanów. - westchnęła. - Nie wiem ile mnie nie będzie. - czułam jak jej zdenerwowanie i smutek rośnie. Zapewne teraz przecierała oczy i marszczyła czoło. - Zajmij się wszystkim dziecko, proszę.
- Dobrze mamo, poradzę sobie. - odpowiedziałam lekko zaspana.
- Jeśli chcesz, wynajmij kogoś, weź kartę i wyjedź gdzieś z przyjaciółmi. - powiedziała - Zrekompensuj sobie to, dobrze?
- Dobrze mamo. - posmutniałam. - Nie stresuj się. Miłego lotu, kocham cię.
- Też cię kocham córciu. - rozłączyła się. Słysząc z dołu, nieprzerwany dzwonek do drzwi, zbiegłam po schodach i wściekła złapałam za klamkę.
- Czego do cholery? - spytałam wściekła, otwierając drzwi i spoglądając na osobę na schodach. Chłopak spojrzał na mnie z niedowierzaniem i schował ręce w kieszenie bluzy.
- Cześć Soohe. - powiedział, próbując powstrzymać śmiech.
- Cześć Jeongguk. - odpowiedziałam zażenowana, czując jak gorący rumieniec, wkrada się na moją twarz. - Przepraszam cię...
- Nic nie szkodzi. - przerwał, wodząc wzrokiem po moim ciele i uśmiechając się szeroko. - Zaspałaś, prawda?
- Tak. - przytaknęłam. - Wejdź, proszę. - rozchyliłam drzwi, robiąc miejsce dla chłopaka, który niepewnie wszedł do środka.
- Spóźnimy się na zajęcia. - powiedział, rozglądając się po korytarzu.
- Jestem tego świadoma. - westchnęłam - Ah, nie mogę zebrać myśli.
- Na początek się ubierz. - zaśmiał się chłopak. - Później pomyślimy co dalej. Skoro i tak spóźnimy się na uczelnię, możemy odpuścić sobie jeden dzień.
Uśmiechnęłam się i zaprowadziłam chłopaka do kuchni.
- Jeśli chcesz coś do picia, tam jest herbata i kawa. - wskazałam na szafki obok kuchenki. - A w lodówce są soki i woda. - uśmiechnęłam się widząc kręcącego głową chłopaka. - Czuj się jak u siebie, zaraz wracam.
Czym prędzej wbiegłam na górę i przymykając drzwi, wyczesałam pośpiesznie włosy. Wciągając na siebie jeansy z przetarciami na kolanach, szarą bluzę i czarne vansy. Przekładając plecak przez ramiona, chwyciłam komórkę i złapałam za klamkę drzwi pokojowych. Spojrzałam w głąb pokoju, wpatrując się przez moment w przewieszone przez oparcie fotela spodnie. Cofnęłam się i zabierając pierścionek z kieszeni, przełożyłam go do dzisiejszych jeansów. Zbiegłam cicho na dół i z uśmiechem weszłam do kuchni. Chłopak spokojnie siedział przy blacie i spoglądał przez okno.
- Przebrałeś się? - zdziwiłam się, widząc po chwili jego czarny sweterek i czarne spodnie.
- Tak. - przytaknął z uśmiechem. - To jak, idziemy na uczelnię, czy jednak damy sobie dziś spokój?
- Pozostawiam decyzję Tobie. - przyznałam. Chłopak minął mnie w korytarzu i ustał przy drzwiach.
- Więc mam dla Ciebie niespodziankę, chodźmy. - przyznał i otworzył drzwi, przepuszczając mnie pierwszą. Zamknęłam dom i ruszyłam za chłopakiem do centrum miasta. Przechodząc kolejno obok wszystkich knajpek z jedzeniem, postanowiliśmy wejść i zjeść coś pożywnego, żeby móc udać się do parku na słodkie bubble tea. Usiedliśmy w końcu na kocu pod jednym z drzew i wyciągnęliśmy nogi.
- Jaki piękny dzień. - przyznałam, upijając łyk herbaty i wdychając głośno powietrze.
- Coś się stało Soohe? - zapytał po chwili Jeongguk. Zmierzyłam go wzrokiem i oparłam głowę o pień drzewa, nadal się w niego wpatrując.
- Wiesz Jeongguk, moja mama wyjechała na "czas nieokreślony" - zrobiłam cudzysłów w powietrzu, ku mojemu zdziwieniu, chłopak chciał wiedzieć więcej. - Zostałam sama. - westchnęłam.
- Nie bądź smutna. - objął mnie ramieniem. - Masz mnie, a ja mam świetne pomysły. - zaśmiał się.
- Cieszę się. - zawtórowałam mu śmiechem.
- I właśnie na jeden wpadłem. - powiedział, zabierając rękę i podnosząc się szybko z koca. W jego oczach widziałam morze ekscytacji.
- Niespodzianka? - spytałam, wiedząc jaka będzie odpowiedź chłopaka.
- Tak. - przytaknął. - Chodźmy Soohe. - wyciągnął do mnie rękę i podniósł z koca. Schował go do plecaka, ponownie złapał moją dłoń i uśmiechnął się szeroko. - To na wszelki wypadek. Nie chcę żebyś się zgubiła.
W pewien sposób mi to schlebiało, a jego uśmiechy były uspokajające, z drugiej strony jednak czułam dystans do chłopaka, przecież nie znaliśmy się za dobrze. Mimo tego odwzajemniłam uśmiech chłopaka i idąc obok niego, popijałam słodką, jagodową bubble tea, nim nie dotarliśmy do jednego z najbogatszych dystryktów. Przełknęłam ostatni łyk i rozejrzałam się dookoła.
- Co my tutaj robimy? - zapytałam zaskoczona i lekko poddenerwowana.
- Zaraz Ci pokażę. - powiedział i przeszedł przez jedną z czarnych bram, zapraszając mnie do środka. Wystukując pin zamykający, zaprosił mnie do drzwi i dzwoniąc natarczywie dzwonkiem, opierał się o futrynę.
- Przepraszam cię, że tak długo to trwa. - powiedział i wyjął komórkę, próbując do kogoś się dodzwonić. - Otwórz mi drzwi, zapomniałem kluczy. - rozłączył się i ścisnął komórkę w dłoni. - Ej, Soohe, stało się coś? Strasznie pobladłaś. - złapał mnie za ramię.
- Wszystko w porządku. - odpowiedziałam i wciągnęłam kilkukrotnie powietrze.
- Nie masz się czego bać. - potarł moje ramię. - Nie zrobimy Ci krzywdy.
- My? - zawtórowałam mu z przerażeniem. W tym samym czasie drzwi do domu otworzyły się, a mój przestraszony wzrok skierował się na osobę w futrynie.