2017-02-26

0.1

Wciągnęłam trampki, przejrzałam się w lustrze i wzięłam głęboki oddech.
W końcu nie będzie tak źle Soohe. - pomyślałam i zacisnęłam zęby. Zbiegłam po schodach, kierując się w stronę wyjścia. Rozweselona gosposia powitała mnie jednak w progu kuchni i podając mi ładnie zapakowane śniadanie, wciągnęłam mnie do środka.
- Mam nadzieję, że panienka będzie miała dobry dzień. - powiedziała z uśmiechem. Odkąd pamiętałam miała nienaganne maniery.
- Dziękuję Ci. - zawtórowałam, spoglądając kątem oka, na śpieszącą się mamę.
- Nie chcę być ciekawska, ale znalazłam rano apteczkę przy wejściu, nie wie może panienka co tam robiła? - zapytała gosposia, zwracając uwagę mojej, nad wyraz spokojnej mamy.
- Apteczka? - zdziwiłam się. - Ah tak, szukałam wczoraj plasterków na otarcia. - skłamałam i włożyłam śniadanie do plecaka.
- Wrócę dziś bardzo późno. - przyznała mama, upijając łyk gorącej kawy. - Klienci pchają się drzwiami i oknami, a my nadal mamy mało personelu. - westchnęła, po czym pocałowała mnie w czoło i zniknęła za drzwiami wyjściowymi. Nie czekając na dalsze pytania gosposi, wyszłam z domu, kierując się na pobliską stację metra. Wsiadając do jednego z wagonów, oplotłam rękę wokół jednej z rur do trzymania i włożyłam do uszu słuchawki. Przewijając kolejno piosenki, wysiadłam na czwartym przystanku, jednocześnie spoglądając na godzinę, która wyświetlała się na jednym z telebimów. Nie mając czasu, pośpiesznie przeszłam przez park i wielką bramę prowadzącą do jednego z największych, i najbardziej prestiżowych uniwersytetów w Korei. Schowałam słuchawki do plecaka i wchodząc na pierwszą lekcję, zajęłam miejsce przy oknie. Widząc tłoczących się uczniów, nadal nie wierzyłam, że jednak tu jestem. Od dziecka jeździłam po świecie, aż w końcu z tatą i mamą, zamieszkaliśmy na stałe w Szwecji. Dzieciństwo pamiętam jak piasek przeciekający przez palce, lecz ostatnie miesiące po moich 17 urodzinach, zapamiętałam za dobrze. Rodzice rozwiedli się, mama wyprowadziła do swojego kraju, a ja zostałam z ojcem. Nie miałam jej a złe, że chce rozwijać się zawodowo, w końcu była młoda, piękna i zachłanna, aż do teraz. Tata nadal zarządzał firmą, a ja zaczęłam latać do Korei. Najpierw na dłuższe przerwy świąteczne, później na wakacje. Dzień po zakończeniu roku szkolnego, spakowałam wszystkie rzeczy i na prośbę mamy wróciłam na stałe do Korei. Minął rok, firma matki prosperowała, pomimo ciągłego braku wykwalifikowanych ludzi do pracy, a ja próbując znaleźć pracę, trafiłam na ten uniwersytet. Odrywając myśli od przeszłości, wlepiłam wzrok w futrynę i przyglądałam się kolejno wchodzącym, dopóki nie zabrzmiał dzwonek oznajmiający początek zajęć. Koncentrując się na zaczętej lekcji, dopiero po jakimś czasie zorientowałam się, że moje myśli jednak krążą wokół czegoś innego. Sięgając ręką do kieszeni, wyjęłam pierścionek na ławkę i przewracając go w palcach, zaczęłam wracać do wczorajszych wydarzeń. Co ja sobie myślałam? - pokręciłam nieznacznie głową. - Przecież mogło mi się coś stać. - otrząsnęłam się, zaciskając dłonie w pięści i chowając pierścionek z powrotem do kieszeni spodni. Kolejny dzwonek oznajmił zakończenie lekcji, w tym czasie spojrzałam na zegarek i chwyciłam książki. Podniosłam się i chcąc wyjść z ławki, poczułam jak ktoś wpada na moje plecy. Upadając na kolana, upuściłam książki i zatrzymując cały swój ciężar na rękach, zacisnęłam mocno szczękę.
- Najmocniej cię przepraszam. - usłyszałam, po czym spojrzałam wściekła w górę. Brązowowłosy chłopak ukucnął przede mną ze skruszoną miną i wyciągając do mnie rękę, pomagając mi się podnieść. - Ah, jeszcze książki. - powiedział pod nosem, po czym przyglądając się jednej z okładek, zmierzył mnie wzrokiem. - Czytasz literaturę? - zapytał zdziwiony.
- Tak, owszem. - odpowiedział, otrzepując jedną dłonią spodnie i sprawdzając czy pierścionek nadal znajduje się w mojej kieszeni.
- Przepraszam Cię jeszcze raz. - powiedział i przeczesał dłonią włosy. - Mam na imię Jeongguk. - wyciągnął dłoń w moją stronę.
- Nic się nie stało. Jestem Soohe. - uścisnęłam jego szczupłą dłoń i odwzajemniłam uśmiech.
- Jest mi strasznie głupio przez tą sytuację. Miała byś może ochotę zjeść ze mną obiad? - zapytał.
- Z chęcią wybiorę się z Tobą na obiad po zajęciach. - odpowiedziałam. Chłopak obdarował mnie kolejnym uśmiechem.
- Bardzo się cieszę. - powiedział - Do zobaczenia.
- Do zobaczenia. - ścisnęłam mocniej książki i wyszłam z klasy, kierując się na kolejne zajęcia.