2017-03-13

1.3

[w poprzednim rozdziale]
- Jeśli jesteśmy dla Ciebie "niczym takim", jedź i nie wracaj. - rozwścieczony Taehyung odwrócił się do nas plecami i wszedł na górę, w ślad za nim ruszył Hoseok i Namjoon. Nayeon bez słowa wyszła z dormy z Jiminem, a Seokjin i Yoongi stali obok mnie i wpatrywali się we mnie pełni rozgoryczenia.
- Dziękuję wam za wszystko. - powiedziałam, ściskając ich dłonie. - Nie chcę was narażać na niebezpieczeństwo. - odwróciłam się.
- Zostań. - powiedział Seokjin, chwytając mnie za dłoń.
- Nie mogę. - przyznałam. - Przepraszam.
* * *
Wracając do zalanego domu, wbiegłam na górę i klękając na podłodze, zaczęłam zbierać szkła z potłuczonych ramek. Podnosząc jedno ze zdjęć, odwróciłam je i wpatrując się w uśmiech mojego ojca, rozpłakałam się. Zaczynając obwiniać go za to co się stało.
- Gdybyś nie zostawił mamy, wszystko by było inne. - powiedziałam cicho, przygryzając dolną wargę i pociągając nosem. Czując jak wielka klucha staje mi w gardle, załkałam i sprzątając dalej, wyrzuciłam wszystko do kosza, kładąc zdjęcia na biurku. Wyjęłam walizkę ze szafy i wrzucając do niej wszystko w nieładzie, w końcu ją zamknęłam. Nie wiedząc czy dobrze robię, podeszłam do telefonu stacjonarnego i wybrałam numer mamy.
- Stało się coś słoneczko? - zapytała
- Mamo, chciałabym wyjechać na trochę do taty. - przyznałam
- Dlaczego? - była wyraźnie zaskoczona. 
- W domu był wyciek, pękła rura od wody i zalało wszystko. - powiedziałam - Nie wiem co mam robić.
- Tobie nic się nie stało? - zapytała z troską.
- Nie. - przytaknęłam. - Musze jechać na trochę do taty i porozmawiać z nim o całej sytuacji.
- Myślisz, że to dobry pomysł?
- Muszę spróbować. - przyznałam. - Może mu w czymś pomogę.
- Dobrze, nie przejmuj się powodzią, zamówię na jutro ekipę sprzątającą, a przy okazji wymienię meble. - słyszałam jak na jej twarzy pojawia się uśmiech. - Zamówiłaś bilety?
- Nie. - powiedziałam. - Między innymi dlatego dzwonię, zrobiłabyś to teraz?
- Zamówię Ci je na za dwie godziny, dobrze? - spytała
- Tak, dziękuję mamo.
- Trzymaj się córciu i weź kartę z sejfu. - powiedziała. - Na pewno Ci się przyda, nie oszczędzaj.
- Dobrze. Miłej pracy mamo. - powiedziałam.
- Dziękuję córciu. Uważaj na siebie. Kocham cię.
- Ja ciebie też. - odrzekłam i rozłączyłam się. Czując ulgę, wróciłam po walizkę i zrzucając kurtkę, wyrzuciłam resztę ubrań do kosza. Podeszłam do lustra w łazience i oglądając ranę powstałą na mojej piersi, poruszyłam ramionami z obojętności i zawinęłam się w bandaż. Ubrałam czyste ubrania i wiążąc włosy w kucyk, zeszłam na dół. Zabierając kartę mamy, wyszłam z domu i kierując się do metra, wybrałam się na lotnisko.
Przechodząc przez szklane drzwi i kierując się do kasy za zamiarem odebrania biletu, przeszłam do poczekalni. Biorąc nowo zakupiony telefon, włożyłam do niego kartę i wpisując numer taty, próbowałam się z nim połączyć. Po trzecim razie, ktoś po drugiej stronie odebrał.
- Um Jiyoung, słucham? - głos ojca nie zmienił swojej barwy odkąd ostatni raz usłyszałam go przez telefon.
- Cześć tato. - powiedziałam.
- Soohe, to Ty? - zdziwił się. - Co się stało?
- Mogę przyjechać do Ciebie na kilka dni? - spytałam.
- Oczywiście. - odpowiedział - Kiedy będziesz?
- Mam lot za godzinę. - przyznałam. - Będę bardziej pod wieczór.
- Wyślę po Ciebie Kwona. - powiedział.
- Nie kłopocz go, przyjadę taksówką.
- Skoro tak będziesz czuła się lepiej. - przytaknął. - Czekam z niecierpliwością. Uważaj na siebie. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia.

*Nayeon*
- Jimin, ja nie pozwolę jej odjechać bez wytłumaczenia. - powiedziałam zła, zaciskając dłonie w kieszeniach.
- Widziałaś co zrobiła. - przyznał. - Chcesz jeździć po lotniskach w całej Korei i jej szukać?
- Jeśli nie będzie jej w Seul-incheon, to mam jakieś inne wyjście? - spytałam go. Jimin zamilkł, po czym wysiadł ze mną i popędził do jedynego lotniska w Seulu. Gdy tylko przekroczyliśmy jedno z wejść, ustaliśmy przez tablicą odlotów. Wpatrując się z przejęciem, zastawiałam się, gdzie dziewczyna może polecieć.
- Szwecja. - powiedział chłopak. - Odlatuje za 40 minut, pośpieszmy się. - złapał mnie za rękę i czym prędzej pociągnął w stronę bramek. Próbując wypatrzeć dziewczynę, przepychaliśmy się przez gromadę ludzi i ustaliśmy przed taśmą.
- Tam jest nasza przyjaciółka, proszę nas przepuścić. - tłumaczył Jimin, tęgiemu ochroniarzowi.
- Nie mogę was wpuścić. - powtarzał
- Proszę mnie przepuścić. - próbując na siłę, przedostać się przez bramki, ochroniarz zastąpił mi drogę.

*Soohe*
Odwróciłam się i widząc szamoczącą się Nayeon z ochroniarzem, skierowałam się w ich stronę.
- Nayeon, Jimin, co wy tutaj robicie? - zdziwiłam się.
- Nie skończyłam z tobą rozmawiać. - powiedziała ostro Nayeon.
- Czy to ta pani? - spytał ochroniarz
- Tak. - przytaknął Jimin, po czym facet odszedł bez słowa, kontynuując obchód.
- Czemu jesteś taka nieodpowiedzialna? - zapytała dziewczyna z wyrzutem.
- Właśnie biorę odpowiedzialność za to co zrobiłam. - przyznałam.
- Uciekając od niej? - zawrzała.
- Nie chcę żeby coś wam się stało. - podniosłam głos, momentalnie przyciszając go.
- Dlatego kłamałaś? - spytała. W jej oczach zatliły się łzy. - Ufałam Ci Soohe. Myślałam, że pomimo tak krótkiego czasu, polubiłyśmy się i zaczęłyśmy sobie ufać.
- Bo tak jest. - przerwałam jej, czując, że dziewczyna ma rację.
- A jednak się na tobie zawiodłam. - powiedziała oschle.

*Jimin*
- Przepraszam. - powiedziała cicho Soohe, po czym otarła kilka łez wnętrzem dłoni. - Chcę dla was jak najlepiej. - ścisnęła rączkę walizki i powoli zaczęła się oddalać. - Przekażcie wszystkim, że będę tęsknić. - jej głos niknął w zapowiedziach i szumie tłoczących się ludzi, aż zamilkł, a dziewczyna zniknęła mi z pola widzenia. Skryłem Nayeon w ramionach i wyszedłem z nią na zewnątrz. Odprowadziłem ją do domu, a sam kilka chwil chodziłem po ulicy przy parku. Wracając do dormy, zastanawiałem się jak wszystko potoczy się dalej.

*Soohe*
Wjeżdżając na podjazd, zapłaciłam taksówkarzowi i wysiadłam z pojazdu. Świeże powietrze, które dotarło do moich płuc, pozwoliło mi na chwilę spokoju. Przechodząc przez drzwi wejściowe, przywitałam szofera ojca i udałam się do jadalni, skąd dochodziły rozmowy. Gdy tylko ujrzałam mojego ojca, stanęłam przy ozdobnym stoliku i spojrzałam na jego nową rodzinę.
- Soohe? - zdziwiła się Shinhye, wstając od stołu i witając mnie ochoczo. - Dlaczego nie zadzwoniłaś, że przyjeżdżasz?
- Dzwoniłam do taty. - przyznałam, odwzajemniając uśmiech kobiety. - Nie przekazał Ci?
- Najwidoczniej wypadło mu z głowy. - zaśmiała się kobieta. - Usiądź proszę z nami i zjedz kolację.
- Podziękuję. - przyznałam. - Chciałbym trochę odpocząć po locie.
- Dobrze skarbie. - kobieta odeszła ode mnie i usiadła do stołu, delektując się kolacją.
- Jeśli będziesz miała ochotę coś zjeść...
- Wiem gdzie co jest tato. - zapewniłam go. - A teraz wybaczcie. - przeprosiłam ich i odeszłam na korytarz. Zabrałam z niego walizkę i idąc dalej, znalazłam się w swoim pokoju. Wyjęłam rzeczy z walizki i ułożyłam je w szafce. Laptopa odłożyłam na biurko i nim się spostrzegłam, brałam kąpiel w swojej ulubionej wannie. Wychodząc odświeżona i spokojna, przeszłam przez pokój i ubrałam piżamy. Spoglądając na zegarek, wyszłam na korytarz i czym prędzej przez niego przebiegając, skryłam się w kuchni. Biorąc z lodówki kilka świeżych owoców i butelkę wody, wróciłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i odpalając jedną z komedii na telewizorze, zjadłam wszystkie owoce. Zapijając je wodą, położyłam głowę na poduszce i nie wiedzieć kiedy, zasnęłam.