2017-03-11

1.2

* * *
[w poprzednim rozdziale]
- O niego mi chodzi! - krzyknął. - Widziałem jak się całowaliście! - stanął bliżej mnie. - Widziałem was.
- Uspokój się. - złapałam w dłonie jego gorące policzki.
- Spadaj. - warknął, odpychając mnie i wychodząc, spychając wazon z szafki stojącej przy wyjściu.
Widząc jak wściekły brunet popycha na zewnątrz Jimina i odchodzi, przeczesałam mokre włosy.
- Zabieramy Cię stąd. - powiedział Jimin i złapał mnie za rękę.
- Dokąd? - spytałam
- W bezpieczne miejsce. - przyznał chłopak, wyprowadził mnie chłopak i wsiadł ze mną do busa.
- Ruszamy. - powiedział Namjoon.
* * *
Siedząc w milczeniu w busie chłopaków, patrzyłam za okno. Czując, że moje ciało trzęsie się z nadmiaru emocji i zimna, otuliłam się mocniej płaszczem, który pożyczył mi Jin i otarłam twarz wnętrzem dłoni. Bus stanął, a ja bez słowa wyszłam za nimi, podążając do środka ich dormy. Spoglądając na chłopów, którzy w milczeniu weszli do dormy, wypatrywałam Taehyunga.
Kiedy w końcu wszedł do korytarza, złapał moją rękę i czym prędzej zaciągnął mnie do swojego pokoju.
- Połóż się. - odgarnął moje mokre włosy, które przykleiły się do zimnego policzka. Zabierając ode mnie płaszcz, stanął na przeciwko i wpatrując się w moją pierś, wypuścił ubranie z rąk. Wychodząc z pokoju, wrócił do niego z apteczką i klękając przede mną, wyjął z niej odkażacz. Wylewając go na gazę, przyłożył go do rany, łapiąc mnie w tym samym czasie za dłoń. Syknęłam, a on delikatnie zaczął odmywać ranę. Malujący się na jego twarzy ból i smród odkażacza, który przenikał powietrze, sprawił, że atmosfera wokół nas stała się ciężka.
- Taehyung, spójrz na mnie. - powiedziałam, przerywając milczenie. Taehyung nie patrząc mi w oczy, schylił głowę, a jego ręka opadła wzdłuż ciała. Po chwili na podłogę zaczęły spływać łzy. Zsunęłam się z łóżka, przed chłopaka i siadając naprzeciw niego, złapałam jego dłonie. - Spójrz na mnie, proszę. - powtórzyłam. Chłopak niechętnie podniósł głowę, przeszklone oczy i mokre od łez policzki.
- To moja wina. - powiedział po raz kolejny. Podniosłam dłoń i ocierając jego łzy, pozostawiłam ją na jego policzku.
- Nie obwiniaj się za coś, na co nie miałeś wpływu. - powiedziałam, czując jak każda jego łza zostawia bliznę na moim sercu.
- Nie powinienem zostawiać Cię bez słowa. - przyznał, próbując opanować szloch. - Wyszedłem wtedy z Jiminem do cholernej pracy, zostawiając z Tobą Nayeon. A jeśli jej też by się coś stało? - stwierdził. - Nie wybaczyłbym sobie tego do końca życia.
- Taehyung przestań! - podniosłam głos. - To ja powiedziałam Nayeon, że Jeongguk przyjedzie, żebym nie była w domu sama. - wyznałam. - Nie obwiniaj się przez moją głupotę.
- Soohe, ja wiem...
- Niczego nie wiesz. - przerwałam mu i podniosłam się, wymijając chłopaka. Wyszłam z pokoju i zbiegając na dół, zabrałam jedną z kurtek, która wisiała na korytarzu i nacisnęłam klamkę. Gdy tylko otworzyłam drzwi, stanął przede mną Jeongguk.
- Wybierasz się gdzieś? - zapytał widocznie zły.
- Wracam do domu. - powiedziałam ostro.
- Nigdzie nie pójdziesz. - zaprotestował, idąc w moją stronę, siłą rzeczy, cofając mnie do korytarza.
- Bo Ty mi zabronisz? - spytałam.
- Nigdzie nie idziesz, rozumiesz? - zapytał, łapiąc mocno moje ramie. Odczekując chwilę, wyszarpnęłam rękę z jego uścisku i spojrzałam na niego wściekła.
- Jak będziesz sobą, daj znać. - syknęłam i mijając go bez słowa, wyszłam z ich posesji.
- Stój. - krzyknął na mną. Ignorując chłopaka, ruszyłam w stronę metra. Zasuwając kurtkę, przeszłam kilka kroków i czując, że jest coraz gorzej, przytrzymałam się drzewa i w momencie siedziałam na trawie, próbując powstrzymać łzy, które cisnęły mi się do oczu.
- Dlaczego nie chcesz dać sobie pomóc? - usłyszałam nad głową. Podnosząc wzrok na osobę, która stała nade mną, westchnęłam.
- Seokjin daj mi święty spokój. - powiedziałam ostro, mimo tego nie mając w zamiarze zranienia go.
- Nie dam. - przyznał. - Martwię się o Ciebie, chociaż wiem, że ty tego nie chcesz. - przykucnął. - Widzę, że obwiniasz się za to, że musimy przebywać z tobą, mimo tego, że wszyscy tego chcemy.
- Zwaliłam wam się na głowę już pierwszego dnia. - przyznałam.
- Ja tak nie uważam. - powiedział, wyciągając do mnie otwartą dłoń. - Gdybym nie chciał Ci pomóc, nie próbowałbym do końca ratować Ci życia. - jego głos stał się cichszy. Najwidoczniej chłopak nie chciał o tym mówić. Złapałam w końcu jego dłoń i podciągnęłam się na równe nogi.
- Dziękuję Ci za to. - przyznałam. - Już drugi raz pomogłeś mi w tarapatach. - westchnęłam, czując się winna.
- Nie wiń się. - powiedział od razu. - Chcesz się przejść, porozmawiać?
- Chcę. - potwierdziłam i idąc obok Seokjina, zaczęłam z nim rozmowę.

*Jimin*
Wyjąłem kartkę z kieszeni, którą zabrałem z domu Soohe i rozprostowałem ją na kolanie. Wykręcając zapisany tam numer, do samego końca zastanawiałem się czy robię dobrze. W końcu się znają, muszę jej powiedzieć. - pomyślałem i czekałem aż ktoś po drugiej stronie się odezwie.
- Słucham? - usłyszałem po drugiej stronie.
- To ja, Jimin. - odrzekłem niepewnie, układając w głowie to co mam jej powiedzieć.
- Jimin? - zdziwiła się. - Skąd masz mój numer i dlaczego dzwonisz?
- Chodzi o Soohe. - powiedziałem.
- Stało się coś? - zapytała - Miała być z Jungkookiem.
- Co takiego? - wzburzyłem się. - Najwidoczniej cię okłamała. - przyznałem po chwili.
- Co? - krzyknęła
- Powiedz mi, czy ona sama wróciła do domu? - zapytałem, odwlekając to co chciałem powiedzieć.
- Tak. - przytaknęła. - Miał być tam Jungkook.
- Dobrze, nie będę owijać w bawełnę. - powiedziałem szybko. - Nie wiem co się stało jak była sama, ale znaleźliśmy ją w zalanym domu. Seokjin zdążył ją reanimować i teraz jest w naszej dormie.
Cisza, która panowała po drugiej stronie, trwała tylko chwilę.
- Podaj mi swój adres, zaraz tam będę.

*Seokjin*
Widząc trzęsące się dłonie Soohe, złapałem je w swoje i zacząłem na nie chuchać. Dziewczyna spoglądała na mnie w milczeniu.
- Będzie Ci cieplej. - powiedziałem po chwili, nadal trzymając jej dłonie i delikatnie je pocierając.
- Nie jest mi zimno. - przyznała. - Nie wiem co mam teraz zrobić, a trzęsę się z emocji.
- Nikt nie pozwoli cię skrzywdzić. - przyznałem. - Nie po tym co dziś się wydarzyło.
- Nie mogę wiecznie siedzieć wam na głowie. - powiedziała, zabierając dłonie i chowając je w kieszenie kurtki Hoseoka. - Chyba wrócę do Szwecji.
- Nie rób tego. - próbowałem wybić jej to z głowy. - Zaczynamy się zaprzyjaźniać, a Ty chcesz odejść?
- Muszę się nad tym poważnie zastanowić. - przyznała, po czym odkręciła się w stronę naszej dormy i spojrzała na mnie wyzywająco.
- Idziesz?

*Taehyung*
Przebrałem się i trzymając w ręku komórkę Soohe, usiadłem z chłopakami w salonie.
- Jak to mogło się stać? - Hoseok wysunął pytanie do siebie. - Dlaczego ona jest tak nieodpowiedzialna?
- Może to nie chodziło o odpowiedzialność. - spojrzał na niego Suga. Stwierdzenie chłopaka wyraźnie go zaskoczyło.
- Jest głupia i tyle. - powiedział Jungkook, który wszedł do pomieszczenia.
- Dlaczego tak mówisz? - spytałem rozwścieczony.
- Zrzuciła nam się na głowę. - przyznał. - Wszyscy skupiacie na niej uwagę, zamiast pomyśleć o naszej nowej pracy.
- Jesteś dupkiem. - warknąłem. - Gdzie twoja przyjaźń, co Jungkook?
- Zamknij się. - syknął.
- Uspokójcie się w końcu. - przerwał nam Namjoon. W chwili kiedy miał coś powiedzieć, zadzwonił dzwonek. Jimin wstał z kanapy i po chwili wrócił z Nayeon.
- Gdzie ona jest?

*Soohe*
Zielona taksówka minęła nas przy przejściu i skręciła za róg. Idąc z Seokjinem, weszliśmy w końcu na posesję i zamykając za sobą drzwi, przeszliśmy przez korytarz. Stając w wejściu do salonu, spojrzeliśmy na grupę, która siedziała w milczeniu.
- Dlaczego mnie okłamałaś? - dziewczyna, która zeszła ze schodów, zwróciła moją uwagę.
- Nayeon.... - zatrzymałam się. - To nie jest tak.
- A jak? - spytała wyraźnie poddenerwowana. - Obiecałaś, że nie będziesz sama. Widzisz do czego to doprowadziło?
- To twoja wina. - odezwał się Jeongguk i podchodząc do nas, oparł się o ścianę. - Miałaś jej pilnować, a tym czasem wypuściłaś ją bez opieki. - zmarszczył czoło z niezadowolenia.
- Daj jej spokój. - powiedział Jimin, stając w obronie Nayeon.
- Nie jestem dzieckiem. - uniosłam się.
- Czy Ty nie widzisz do cholery co on Ci zrobił?! - krzyknął Jeongguk.
- Przestań się na nią wydzierać. - zaprotestował Yoongi, który dołączył do naszego kółka. Reszta stała, rozrzucona po kątach i przyglądała się całej sytuacji.
- Obrońca zwierząt się znalazł. - prychnął maknae.
- Uważaj na słowa. - Yoongi złapał jego koszulkę i przycisnął go do ściany.
- O tym mówiłem. - na jego twarzy pojawił się uśmiech. - Przedkładacie ją nad siebie i zespół.
- Namjoon trzymaj mnie bo rozkwaszę gówniarzowi nos! - krzyknął Yoongi. Namjoon złapał chłopaka za barki i odciągnął go kawałek dalej, a Jeongguk z satysfakcją zniknął na górze.
- Słuchajcie mnie uważnie. - powiedziałam głośniej. - Wyjeżdżam.
- Co? - uniósł się Taehyung. - Oszalałaś?
- Prosiłem, żebyś się nad tym zastanowiła. - powiedział cicho Seokjin.
- Przemyślałam to. - przyznałam.
- Nie pozwolę Ci wyjechać. - powiedział wściekły Hoseok.
- To nie jest wasza decyzja.
- Soohe, porozmawiajmy. - próbował Namjoon.
- Namjoon, nie mamy o czym. - przyznałam. - To nic takiego.
- Jeśli jesteśmy dla Ciebie "niczym takim", jedź i nie wracaj. - rozwścieczony Taehyung odwrócił się do nas plecami i wszedł na górę, w ślad za nim ruszył Hoseok i Namjoon. Nayeon bez słowa wyszła z dormy z Jiminem, a Seokjin i Yoongi stali obok mnie i wpatrywali się we mnie pełni rozgoryczenia.
- Dziękuję wam za wszystko. - powiedziałam, ściskając ich dłonie. - Nie chcę was narażać na niebezpieczeństwo. - odwróciłam się.
- Zostań. - powiedział Seokjin, chwytając mnie za dłoń.
- Nie mogę. - przyznałam. - Przepraszam.