2017-03-25

1.9

[w poprzednim rozdziale]
- A zespół? - zapytał Jungkook.
- Nie wiem jak dla Ciebie, ale dla mnie Soohe jest ważniejsza. - powiedziałem i podnosząc się z kanapy, zawtórowałem Yoongiemu i poszedłem spakować kilka najpotrzebniejszych rzeczy, mając nadzieję, że Taehyung zdąży przekonać ją do powrotu.
* * *
*Hoseok*
Siedząc na łóżku, wyjąłem telefon i wybierając numer brunetki, czekałem kilka sygnałów.
- Hej słoneczko. - powiedziała po drugiej stronie.
- Hej. - przyznałem. - Co słychać?
- Wszystko dobrze, a u Ciebie? - zapytała - Kiedy się spotkamy?
- Jeszcze tego nie wiem. - przyznałem. - Sprawy się pokomplikowały.
- Pokomplikowały?
- Nic ważnego, na prawdę. - powiedziałem, na odczepnego i przeczesałem włosy dłonią. - Ubieraj się ciepło, dobrze?
- Oczywiście. - przytaknęła dziewczyna. - Ty też o siebie dbaj, kocham cię. Pa.
- Pa. - rozłączyłem się i odłożyłem telefon na pościel obok.
- Źle robisz hyung. - przyznał Jeongguk, które nagle pojawił się w moim pokoju.
- Podsłuchiwałeś? - spytałem poddenerwowany.
- Byłem tu przez cały czas. - przeszedł przez środek pokoju, siadając na fotelu. - Powinieneś powiedzieć jej prawdę.
- Nie wtrącaj się, dobrze? - pogroziłem mu spojrzeniem.
- Dobrze Ci radzę hyung. - powiedział obojętnie i skierował się do wyjścia. - Będziesz żałował, że nie powiedziałeś jej tego wcześniej.

*Jimin*
Zamawiałem bilety na pierwszy, możliwy lot, kiedy zadzwonił mój telefon. Soohe? - zdziwiłem się i odebrałem, mając cichą nadzieję, że porozmawiam z dziewczyną.
- Soohe?
- To ja. - powiedział Taehyung. - Soohe odpoczywa u siebie.
- Dlaczego nie powiedziałeś, że tam jedziesz? - zapytałem zły.
- Gdyby coś mi się stało, Seokjin miał dostać wiadomość.
- Jesteś niepoważny. - powiedziałem. - Też chciałem ją zobaczyć, wszyscy chcieliśmy.
- Posłuchaj hyung, chciałem przekonać ją do powrotu. - westchnął - Jej tata sam mnie do tego namówił, ale sprawa jest skomplikowana.
- Przyjedziemy, zamówiłem już bilety. - powiedziałem.
- Nie róbcie tego, ja jutro wracam.
- Z Soohe? - zdziwiłem się. - Jeszcze przed chwilą...
- Bez niej.
- Tak łatwo sobie odpuścisz? - wstałem z fotela, zabierając z łóżka spakowaną torbę i idąc do drzwi.
- Nie mam wyboru. - jego głos się załamał. - Ona nie chce do nas wrócić.
- Nie uwierzę w to, dopóki nie powie mi tego prosto w twarz. - powiedziałem zły, schodząc po schodach w towarzystwie Yoongiego. - Muszę kończyć, pa. - rozłączyłem się i schowałem telefon do kieszeni.
- Nie poddamy się tak łatwo. - powiedział Yoongi. Spojrzałem na niego z nadzieją, a chłopak delikatnie uniósł kąciki ust.
- Uważacie na siebie i sprowadźcie tu Soohe. - powiedział przy drzwiach Seokjin.
- Nie obawiaj się hyung, nie wrócimy tu bez niej. - przyznał Yoongi i razem ze mną skierował się do busa, który zawiózł nas na lotnisko.

*Soohe*
Rozginając kartkę, którą zostawił mi Meyrem, dokładnie przeczytałam to co napisał.
"Widziałem, jak dziś rano byłaś speszona moją obecnością. Domyśliłem się, że nic nie pamiętasz z poprzedniego wieczora, ale o nic nie musisz się martwić, do niczego między nami nie doszło. Wiem, że mnie nie kochasz, więc nie chciałem robić czegoś wbrew tobie. Mam nadzieję, że utrzymamy ze sobą kontakt. Pozwól sobie na zapomnienie o przeszłości i wróć do ludzi, którzy cię kochają."
Zgniotłam kartkę i wyrzuciłam ją do kosza, czując jak wielki głaz, kruszy się na maleńkie kawałeczki, powodując uczucie ulgi. Dotknęłam swojej piersi i uśmiechając się pod nosem, odwróciłam w stronę drzwi. Wyszłam z pokoju i kierując się do salonu, gdzie przebywał Taehyung, stanęłam w futrynie. Otwierając usta, żeby powiedzieć chłopakowi o tym co napisał mi Meyrem, zatrzymałam się, widząc, że rozmawia przez telefon. Podchodząc po cichu do niego, wyciągnęłam rękę w stronę jego pleców.
- Nie mam wyboru. - powiedział z powagą. - Ona nie chce do nas wrócić.
Cofnęłam rękę i odchodząc powoli do tyłu, zwróciłam uwagę chłopaka, który odwrócił się i spojrzał na mnie w milczeniu. Odłożył po chwili telefon i podszedł bliżej mnie.
- Wszystko słyszałaś? - spytał, łapiąc mnie za ramiona.
- To nie tak, że nie chcę wrócić. - przyznałam. - Boję się o was.
- Posłuchaj mnie. - spojrzał mi w oczy. - Brat Nayeon zapewnił nam ochronę. Nikt nie skrzywdzi ani nas, ani Ciebie.
- On jest zdolny do wszystkiego.
- Nie wiem dlaczego nie dasz się przekonać. - powiedział zły i odszedł ode mnie. - Wszyscy cię potrzebują, bez względu na to czy ten psychopata zagraża naszemu życiu.
- Powtarzałam Ci to wiele razy. - westchnęłam. - Nie wybaczę sobie jak komuś coś się stanie.
- Też wielokrotnie uświadamiałem cię w tym, że nie chcę cię stracić. - wściekł się. - Mam dość tego, że jesteś tutaj, rozumiesz? Wmawiasz sobie, że jesteśmy w niebezpieczeństwie, raniąc przy tym siebie i nas.
- Taehyung, uspokój się. - próbowałam go powstrzymać.
- Skończyłem z dobrym Taehyungiem. - wysyczał. - Jeśli nie potrafisz zrozumieć tego, że cię kocham, zostań tu i nie wracaj. - minął mnie i wyszedł z domu, trzaskając drzwiami.
Usiadłam na kanapie i próbując poukładać natłok myśli, włączyłam telewizor.
Czytają nagłówek jednej z nadchodzących wiadomości, chwyciłam za telefon.
"...strzały rozległy się na lotnisku w Paryżu. Napastnik po kilku minutach został obezwładniony i zastrzelony przez wojsko patrolujące lotnisko. Z danych, podanych przez policję, wynika, że postrzelonych zostało 9 osób, w tym kobieta w ciąży." 
Trzęsącymi się rękoma wybrałam numer ojca. Sygnał urwał się, a ja podjęłam kilka kolejnych prób nawiązania kontaktu. W końcu po piętnastu minutach, odebrał tata.
- Nic wam się nie stało, co z Shinhye? - zaczęłam nerwowo. - W Paryżu był zamach.
- Nic nam nie jest, zdążyliśmy wylądować kilka minut temu. - przyznał ze spokojem.
- Dlaczego tak późno?
- Nocowaliśmy w hotelu, bo lotnisko pomyliło naszą rezerwację.
- Przestraszyłam się, bo mówili o postrzelonej kobiecie w ciąży. - wzięłam głęboki wdech. - Dobrze, że nic wam nie jest.
- Nie martw się o nas słonko i wypoczywaj. - powiedział. - Jeśli będziesz chciała wyjechać, daj znak Kwonowi, on się wszystkim zajmie.
- Dobrze tato, pa.
- Pa. - rozłączył się, a ja odetchnęłam z ulgą. Wyłączając telewizor, przeszłam przez korytarz i zakładając trampki, wyszłam przez drzwi wejściowe. Wdychając świeże powietrze, wyszłam na podjazd i rozglądając się dookoła, w poszukiwaniu chłopaka, ruszyłam przed siebie. Pisząc do niego wiadomość, czekałam aż chłopak odpisze. Bez skutku. Taehyung ignorował moje połączenia i wiadomości, dając mi w końcu do zrozumienia, że się pomyliłam. Wyłączyłam okienko wiadomości i spojrzałam z zaskoczeniem na tapetę. Co ja najlepszego zrobiłam. - zacisnęłam szczęki i wybierając numer osoby, za którą tęskniłam najbardziej, przetarłam czoło.
- Chciałabym cię przeprosić. - powiedziałam, nie dając dojść jej do słowa. - Uświadomiłam sobie w końcu jaką krzywdę wam zrobiłam. - przełknęłam głośno ślinę. - Wybaczysz mi? - zagryzłam wargę.
- Zrobiłam to już dawno. - powiedziała przygaszonym głosem. - Chciałabym żebyś wróciła.
- Wrócę. - zapewniłam ją. - Tylko proszę, nie mów o tym nikomu.
- Będę na Ciebie czekać. - powiedziała. - Uważaj na siebie i wróć jak najprędzej.
- Ty też Nayeon. - powtórzyłam po dziewczynie. - Dbaj o chłopców. Do zobaczenia. - rozłączyłyśmy się, a ja wróciłam na posesję mojego taty. Siadając na schodach, włączyłam galerię i przeglądając zdjęcia, czułam jak z każdym uśmiechem chłopaków pęka mi serce.