2017-05-09

3.4


馃寫     馃寬     馃寭     馃寯     馃寱

*Jimin*
- Wyja艣nij mi jeszcze raz gdzie jeste艣 i co tam robisz, bo nie potrafi臋 ci臋 zrozumie膰. - powiedzia艂a poddenerwowana Nayeon.
- T艂umacz臋 Ci przecie偶 po raz kolejny. Soohe ma k艂opoty, jeste艣my w Europie. Wydaje mi si臋, 偶e to miasto w kt贸rym si臋 wychowa艂a. - przyzna艂em, spogl膮daj膮c na dziewczyn臋, kt贸ra kr膮偶y艂a w te i z powrotem, w oczekiwaniu na taks贸wk臋.
- Soohe, Soohe, Soohe. - powt贸rzy艂a dziewczyna. - A pomy艣la艂e艣 o mnie? - spyta艂a z wyrzutem.
- My艣lisz, 偶e si臋 o Ciebie nie martwi臋? - zapyta艂em podniesionym tonem.
- Martwisz si臋 o Soohe. - skwitowa艂a. - A mo偶e pomi臋dzy wami co艣 jest, co?
- Oszala艂a艣? - przetar艂em d艂oni膮 oczy.
- To ty oszala艂e艣 jad膮c tam. - skwitowa艂a.
- Jeste艣 zazdrosna o Soohe? - za艣mia艂em si臋. - Zm膮drzej i odezwij si臋 jak och艂oniesz.
- Jeste艣 dupkiem Jimin. Z nami koniec. - sykn臋艂a i roz艂膮czy艂a si臋.

*Soohe*
[...] Zapraszaj膮c ch艂opak贸w do 艣rodka, wesz艂am za nimi i zamykaj膮c drzwi na klucz, napotka艂am wzrok Meyrem, kt贸ry czeka艂 na mnie w kuchni.
- Nie ma tu za du偶o miejsca. - przyzna艂am. - Na g贸rze s膮 trzy pokoje z kilkoma 艂贸偶kami, spr贸bujcie dopasowa膰 ka偶dy pok贸j do siebie. - zdoby艂am si臋 na s艂aby u艣miech. - Wyja艣ni臋 wam wszystko jak zejdziecie.
- Zr贸b to teraz. - odezwa艂 si臋 Jimin, siadaj膮c na kanapie przykrytej kocem.
- Pewnie. - burkn臋艂am pod nosem i zdj臋艂am kurtk臋, odwieszaj膮c j膮 na wieszak w rogu pokoju. - Zapewne pami臋tacie przykre sytuacje zwi膮zane z tym. - wskaza艂am na swoj膮 blizn臋. - Nie wiem du偶o, ale Seunggi powiedzia艂, 偶e to sprawy zwi膮zane z mafi膮.
- Chc膮 ci臋 dorwa膰? - us艂ysza艂am g艂os Meyrem za plecami.
- Zabili ciotk臋 Ahsung bo prze偶y艂am. - przyzna艂am ci臋偶ko. - Teraz chc膮 dorwa膰 was. - spojrza艂am w stron臋 ch艂opak贸w.
- Ile to potrwa? - spyta艂 Yoongi
- Seunggi musi z nimi porozmawia膰. - powiedzia艂am. - Wynegocjowa膰 warunki naszego prze偶ycia.
- Pi臋knie. - powiedzia艂 cicho Namjoon, pocieraj膮c skronie. - To przez ten cholerny wiecz贸r.
- Nie masz prawa si臋 obwinia膰, rozumiesz? - podnios艂am g艂os. - Zrobi臋 wszystko co w mojej mocy 偶eby was obroni膰.

[wiecz贸r]

*Seunggi*
Wr贸ci艂em do mieszkania i czekaj膮c na najgorsze, wyprostowa艂em si臋 i opar艂em o 艣cian臋, wpatruj膮c w drzwi. Gdy tylko us艂ysza艂em pukanie, podszed艂em do nich i wpuszczaj膮c do 艣rodka dw贸jk臋 m臋偶czyzn, wraz z kobiet膮, zaprosi艂em ich do salonu. Siadaj膮c razem z nimi, po艂o偶y艂em pistolet na stoliku po 艣rodku, okazuj膮c im sw贸j szacunek.
- Chcia艂e艣 negocjowa膰. - odezwa艂 si臋 jeden. - Tylko nie widz臋 przedmiotu naszej licytacji.
- Aktualnie przebywa gdzie艣 indziej. - przyzna艂em powa偶nie. Facet u艣miechn膮艂 si臋.
- Ukry艂e艣 j膮, sprytnie. - poprawi艂 marynark臋 i daj膮c mi znak r臋k膮, nakaza艂 m贸wi膰.
- Jaka jest wasza stawka? - spyta艂em. Facet wyci膮gn膮艂 d艂o艅 w stron臋 dziewczyny, kt贸ra poda艂a mu kopert臋. Rozrywaj膮c j膮 i wysypuj膮c na stolik zawarto艣膰, spojrza艂em kolejno na osoby znajduj膮ce si臋 na zdj臋ciach.
- Osobi艣cie nie zale偶y mi na 艣mieci tej dziewczyny, ale jest ona pragnieniem Alfy. - przyzna艂 facet.
- To jest wasza ostateczna stawka? - spyta艂em, spogl膮daj膮c na zdj臋cia. Facet wyci膮gn膮艂 palec do przodu i wskaza艂 jedno ze zdj臋膰.
- Dwa dni. - powiedzia艂 i przedzieraj膮c w d艂oniach fotografi臋, rzuci艂 j膮 na ziemi臋. Wsta艂 z kanapy i wyszed艂, zostawiaj膮c mnie samego.

*Hoseok*
Us艂ysza艂em sygna艂 przychodz膮cej wiadomo艣ci. Wchodz膮c do kuchni, zauwa偶y艂em telefon Soohe na blacie drewnianego sto艂u. Siadaj膮c na krze艣le, spojrza艂em w stron臋 ekranu i walcz膮c z ciekawo艣ci膮, kt贸ra po chwili wygra艂a, wzi膮艂em telefon w d艂o艅. Odblokowuj膮c ekran, moim oczom ukaza艂a si臋 rozmowa z ch艂opakiem o kt贸rym wspomina艂a.
[Seunggi] Mam tylko dwa dni.
[Soohe] Jakie warunki?
[Se] Sama zobacz 馃挱
[So] To niemo偶liwe.
[Se] Nikomu o tym nie wspominaj. Nikomu nie stanie si臋 krzywda, obiecuj臋.

*Soohe*
Orientuj膮c si臋 z powodu braku telefonu w po艂owie drogi do pokoju, zawr贸ci艂am na schodach i wchodz膮c do kuchni, stan臋艂am w progu. Widz膮c jak Hoseok wpatruje si臋 w ekran znajomej kom贸rki, moje serce zabi艂o mocniej. Chc膮c powstrzyma膰 nast臋pstwo tych wydarze艅, otworzy艂am usta z ch臋ci膮 powiedzenia czego艣 i przerwania tego co mog艂o si臋 zaraz wydarzy膰. Wiedz膮c, 偶e z艂apa艂am go na gor膮cym uczynku, ch艂opak przetar艂 twarz i wci膮gn膮艂 g艂o艣no powietrze. Od艂o偶y艂 telefon i
podnosz膮c sw贸j wzrok do g贸ry, spojrza艂 w moj膮 stron臋. Z jego zaszklonych oczu zacz臋艂y p艂yn膮膰 艂zy, a sam ch艂opak zanosi艂 si臋 od p艂aczu. Widz膮c jego cierpienie, podbieg艂am blisko i zamykaj膮c go w swoich ramionach, pozwoli艂am mu na wyp艂akanie tego co m贸g艂 zobaczy膰.
- Dlaczego mi nie powiedzia艂a艣? - zapyta艂 z wyrzutem. Jego g艂os s艂ab艂 z ka偶dym wypowiadanym przez niego s艂owem.
- Mia艂am podje艣膰 do Ciebie, spojrze膰 w oczy i powiedzie膰 "Moje 偶ycie za twoj膮 艣mier膰, przykro mi". - dotkn臋艂am jego w艂os贸w, przeczesuj膮c je palcami. Poci膮gaj膮c nosem, odkaszln膮艂 i odsun膮艂 si臋 na d艂ugo艣膰 swoich ramion. Dotkn臋艂am delikatnie jego policzka, czuj膮c narastaj膮ce pomi臋dzy nami napi臋cie i cisn膮ce si臋 do moich oczu 艂zy.
- Je艣li b臋d臋 musia艂 zgin膮膰, zgin臋 dla Ciebie. - przyzna艂, robi膮c to samo i zak艂adaj膮c moje w艂osy za ucho, k膮ciki jego ust unios艂y si臋 w przepe艂nionym b贸lu u艣miechu. Widz膮c to, z moich oczu pop艂yn臋艂y 艂zy, kt贸re otar艂 swoim kciukiem. G艂adz膮c delikatnie m贸j policzek, schyli艂 si臋, zostawiaj膮c pomi臋dzy naszymi twarzami tylko kilka centymetr贸w r贸偶nicy.
- Nie pozwol臋 偶eby kto艣 ci臋 skrzywdzi艂. - powiedzia艂am, 艂膮cz膮c nasze usta w subtelnym poca艂unku. W pierwszej chwili my艣l膮c o tym, 偶e ch艂opak jednak zdecyduje si臋 na odepchni臋cie, przytuli艂 mnie mocniej, pog艂臋biaj膮c sw贸j poca艂unek.