2017-05-03

3.3

Zrzucając z ramion bluzę, wsunęłam na siebie cieniutką koszulkę i naciągnęłam na nią kurtkę, którą podarował mi Hoseok. Związując włosy w kucyk, podeszłam do lustra i spoglądając w swoje odbicie, poprawiłam usta błyszczykiem w kolorze malinowym. Ignorując prześwitującą przez materiał bliznę, wsunęłam telefon do kieszeni i wyglądając na korytarz, zeszłam czym prędzej na dół. Mijając szybko wejście do kuchni, po której kręcił się Jeongguk i Seokjin, założyłam buty i wyszłam z domu. Wsiadając do jednej z linii metra, przejechałam kilka przystanków i orientując się w planie miasta, wysiadłam w końcu na następnym z nich. Przechodząc na drugą stronę ulicy, spojrzałam na przeszklony salon Seunggi i widząc jak obsługuje kolejnego klienta, weszłam do środka. Chłopak oderwał wzrok od ręki chłopaka, żeby uroczo się uśmiechnąć i wrócił do pracy.
- Nawoon, chodź tutaj proszę. - powiedział po chwili, widząc jak stoję i przyglądam się jego dłoniom. Po chwili zza parawanu wychodzi krótko ścięta blondynka, zwracając moją uwagę swoimi wytatuowanymi ramionami.
- Tak? - spytała, odkładając rękawiczki na stolik obok fotela. Chłopak spojrzał na nią i wskazał głową na mnie. Dziewczyna odwróciła się w moją stronę z uśmiechem.
- Soohe. - podeszła do mnie, mocno mnie ściskając, po chwili stając obok mnie. - Nie poznajesz mnie?
Próbując przypomnieć sobie skąd kojarzę dziewczynę, pokiwałam w końcu przecząco głową i spojrzałam w stronę Seunggi.
- Niestety, przykro mi. - powiedziałam.
- Zmieniłam się, to prawda, ale nie sądziłam, że jestem nie do poznania. - zaśmiała się miło.
- Soohe, to Sanghee. - przerwał jej chłopak.
- To ty? - zdziwiłam się. - Kiedy zmieniłaś imię?
- Kilka lat temu, wchodząc na rynek razem z bratem. - spojrzała w stronę uśmiechającego się Seunggi.
- Wciągnąłeś ją w to? - skierowała do niego pytanie.
- Sama chciała. - odpowiedział wesoło, odsuwając się do klienta. - Proszę. - powiedział i chowając maszynkę, pobrał swoją należność i po kilku minutach stał obok nas.
- Liczyłem, że w końcu spotkamy się po tych wszystkich latach we troje. - przyznał, spoglądając na mnie i Nawoon.
- Braciszku, po prostu przyznaj, że tęskniłeś za Soohe. - uśmiechnęła się dziewczyna.
- Cóż. - przerwał, poważniejąc.
- Tęsknił, mogę Ci to zagwarantować. - powiedziała szybko blondynka i biorąc z krzesełka czerwoną bluzę, założyła ją na ramiona. - Miłego wieczoru. - uśmiechnęła się, przytulając mnie przed wyjściem.
- Nie zostaniesz z nami? - spytałam.
- Kiedy indziej wyjdziemy gdzieś we troje. - wyjęła słuchawki z prawej kieszeni. - Bawcie się dobrze. - pomachała nam, włożyła słuchawki do uszu i wyszła ze salonu, zostawiając nas samych.
Spojrzałam na Seunggi, który stał i mierząc wzrokiem moją prześwitującą koszulkę, spoważniał. Wyciągając rękę w stronę moich piersi, odgiął materiał i złapał mocniej moje ramie.
- Skąd to masz? - zapytał zły.
- Właśnie przyszłam między innymi o tym porozmawiać. - powiedziałam.
- Nie tutaj, obserwują nas. - powiedział poważnie i biorąc z blatu klucze, wyprowadził mnie na zewnątrz. - Załóż kaptur. - rozkazał mi, biorąc pod ramie. Wsadził mnie do samochodu i w milczeniu zawiózł w dobrze znane miejsce. Kiedy znaleźliśmy się w środku, zasunął starannie wszystkie okna i usiadł na przeciwko mnie. - Posłuchaj mnie dobrze, jesteś w niebezpieczeństwie.
- Co o nim wiesz? - przerwałam mu. Chłopak westchnął ciężko i opadł na oparcie.
- O wiele za dużo. - powiedział. - Co takiego zrobiłaś, że się tobą zainteresował?
- Cholera wie. - westchnęłam, myśląc dłuższą chwilę. - Przerwałam mu bójkę z moim przyjacielem.
- Wpakowałaś się w bagno, wiesz o tym?
- Ten facet wyrządził mi mnóstwo krzywdy, więc jestem tego świadoma. - przyznałam.
- To mafia Soohe. - powiedział podnosząc głos. - Najpierw zaczynają cię prześladować, próbują zabić. - przeniósł ciężar ciała na prawą nogę, zaczynając poruszać nią w nerwowy sposób. - Jeśli udaje Ci się przeżyć, zaczynie ginąć twoja rodzina, przyjaciele, aż zostajesz sama.
- I się poddajesz. - dokończyłam za niego, sięgając w głowie do wydarzeń sprzed kilku dni. - Zabili ciotkę Ahsung.
- Więc udało Ci się przeżyć. - przetarł twarz dłońmi. - Będę miał ciężko wyciągnąć cię z tego w co się wplątałaś, ale dam radę.
- Co takiego?
- Nawoon uratowałem. - powiedział. - Ciebie też zdołam.
- Seunggi, nie przyszłam prosić cię o pomoc. - podniosłam się z kanapy.
- A ja nie pozwolę żebyś została z tym sama. - zawtórował mi.
- Wolisz zginąć?
- Idiotko, zrozum, że oni prędzej czy później cię znajdą! - krzyknął, a jego głos w połowie zagłuszył dźwięk telefonu. Chłopak spojrzał w stronę ekranu, podniósł komórkę i odebrał połączenie.

*Seunggi*
- Co? - spytałem wściekle.
- Jadą po ciebie. - powiedziała Nawoon, cicho szlochając.
- Dzwoniłaś do Jingoo? - podszedłem do Soohe i łapiąc ją pod ramię, chwyciłem w pośpiechu klucze do mieszkania.
- Czeka na tyłach budynku. - powiedziała zmartwiona. - Co się stało, że chcą cię dorwać, przecież dotrzymaliśmy umowy.
- Nie mam teraz czasu na wyjaśnienia siostra. - przekręciłem klucz w drzwiach i poganiając Soohe, biegliśmy w dół po schodach. - Jedź do dziadków i nie martw się, wszystko będzie dobrze. - rozłączyłem się i popychają dziewczynę do samochodu, usiadłem obok niej. Jingoo ruszył, wyjeżdżając na ulicę.
- Co się dzieje?! - krzyknęła dziewczyna.
- Chcą cię dorwać, to się dzieje. - powiedziałem wściekły, spoglądając na nią.
- Skąd wiedzą gdzie jestem? - na jej twarzy malowało się przerażenie.
- Oni wiedzą wszystko.

*Soohe*
Mierząc nerwowo wzrokiem kierowcę i Seunggi, wyjęłam komórkę, odblokowując ją.
- Gdzie w tym wszystkim policja? - zapytałam
- Nie bądź śmieszna dziewczyno. - brunet za kierownicą skwitował to cichym śmiechem. - Większość to synowie żołnierzy. Są nietykalni.
- Więc co trzeba zrobić, żeby się od nich uwolnić? - spojrzałam w stronę Seunggi.
- To oni stawiają warunki. - powiedział chłopak, spoglądając na czerwone światło, które rozbłysło na sygnalizatorze. - Mieszkasz sama?
- Z kolegami.
- Zadzwoń do nich. - powiedział. - Musimy ich odwiedzić.
Nie zastanawiając się dłużej nad słowami chłopaka, wybrałam numer najmłodszego i czekałam aż odbierze.
- Znów wyszłaś bez słowa. - powiedział na wstępie. - Gdzie jesteś?
Seunggi spojrzał na mnie i zabierając mi telefon z ręki, przyłożył go do ucha.

*Jeongguk*
- Soohe, hallo? - powtórzyłem po raz kolejny.
- Dobra, ja będę mówił. - usłyszałem męski głos po drugiej stronie.
- Kim jesteś? - spytałem, czując jak rozluźnione mięśnie, spinają się z każdym wypowiadanym przez siebie słowem.
- Myślałem, że najważniejsze w tej chwili jest wasze bezpieczeństwo, a nie moje imię, ale skoro tak bardzo chcesz dowiedzieć się kim jesteś, niedługo będziesz miał okazję poznać nie tylko mnie.
- Więc czego chcesz? - zwróciłem uwagę chłopców, którzy przyszli do salonu.
- Nie będę powtarzał dwa razy. - zaczął - Zasłońcie wszystkie okna jak najszybciej, spakujcie kilka najpotrzebniejszych rzeczy, weźcie pieniądze i dokumenty. Reszta was nie interesuje.
- A co z Soohe? - zmartwiłem się.
- Zobaczysz. - rozłączył się nagle.
- Co jest? - spytał lider.
- Mamy kłopoty. - powiedziałem, spoglądając po nich.

*Soohe*
Podając kierowcy namiary na dom chłopaków, odzyskałam telefon i czekając aż dojedziemy na miejsce, próbowałam skupić myśli. Dokumenty są najważniejsze. - powtarzałam jak mantrę słowa Seunggi.
- Przygotuj się Jingoo. - odezwał się chłopak. - Musimy zrobić to bardzo szybko. - spojrzał w ekran. - Nie mamy pewności, że nie wysłali za nami drugiego samochodu.
- Rozumiem cię. - kiwnął porozumiewawczo głową. - Ilu ich jest?
- Siedmiu. - przyznałam.
- Cholera. - zaklął pod nosem Seunggi, przeliczając miejsca w samochodzie. - Tylko dziewięć miejsc.
- Zostanę. - powiedział kierowca.
- Znam ich. - skwitował Seunggi. - Spróbuję wynegocjować jak najlepsze warunki.
- Nie pozwolę Ci zostać. - złapałam jego nadgarstek. Chłopak spojrzał w moją stronę, a jego ostry wyraz twarzy, zelżał.
- Bezpieczeństwo twoje i przyjaciół jest dla mnie priorytetem. - przyznał, wyciągając rękę spod mojej dłoni i spoglądając przez szybę, odpiął pas. - Idziemy.

*Seokjin*
Nie rozumiejąc do końca zachowania najmłodszego, stanąłem w korytarzu i opierając się o ścianę, spoglądałem na dołączających do mnie chłopaków. Słysząc przekręcany klucz w drzwiach, wszyscy odkręciliśmy głowę w ich stronę, czekając na rozwój sytuacji. Pierwsza do środka wbiegła Soohe, mijając nas bez słowa i znikając na górze. Zaraz za nią do środka wszedł wysoki chłopak. Na jego rękach i dłoniach widniały tatuaże, a brązowy wzrok spoczął na naszej siódemce.
- Macie dokumenty? - spytał. Głęboka barwa jego głosy sprawiła, że poważnie zacząłem zastanawiać się nad intencjami chłopaka. Oderwałem się od ściany i podszedłem bliżej, wychodząc chłopakowi na przeciw.
- Wyjaśnisz o co chodzi? - zapytałem, krzyżując ręce z przodu. Chłopak pokręcił głową i uśmiechnął się na chwilę.
- Na prawdę chcesz wiedzieć? - spytał bliski śmiechu. - Nie mamy na to za dużo czasu.
- Może znajdziesz go jak dostaniesz w pysk. - powiedział za moimi plecami Jeongguk, wyrywając się do przodu. Powstrzymując młodszego ręką, popchnąłem go do tyłu, koncentrując swój wzrok na nieznajomym.
- Posłuchaj dupku. - powiedział w moją stronę. Sięgnął dłonią za plecy i wyjmując pistolet, skierował lufę w podłogę. - Próbuję uratować wam życie, więc z łaski swojej zamknij się i spróbuj posłuchać. - przerwał na widok Soohe, która podeszła do niego w ciszy i spojrzała w stronę chłopaków. - Pojedziecie z Jingoo na lotnisko. - wskazał lufą pistoletu na czarny samochód za bramką. - Wsiądziecie w samolot i bez zbędnych pytań ukryjecie się razem z Soohe. - spojrzał na złoty zegarek, który miał na lewym nadgarstku. - A teraz jazda, macie mało czasu.

[...]
Wysiadając ze samolotu, przebiegliśmy przez płytę lotniska i bez większych przeszkód przeszliśmy przez odprawę. Znajdując się w końcu przed budynkiem lotniska, przeszliśmy kawałek, siadając w pobliskim barze.
- Co teraz? - spytał Jeongguk. Widać, że przejął się szybkim tempem samych wydarzeń.
- Spokojnie, wszystko załatwię. - powtarzała bez końca Soohe, próbując trzęsącymi się rękoma wyjąć telefon. Taehyung obejmował ją ramieniem, Jimin próbował wyjaśnić wszystko Nayeon, a reszta siedziała w milczeniu, rozglądając się po pustym lokalu.

*Soohe*
- Potrzebuje twojej pomocy. - powiedziałam zmartwiona do telefonu.
- Jesteś w Seulu? - spytał. - Co się dzieje?
- Właśnie wylądowałam, przyjedź po nas na lotnisko, proszę.
- Nas? - zdziwił się.
- Wyjaśnię Ci później. - skwitowałam, pocierając czoło. - Czekam. - rozłączyłam się i wsunęłam telefon do kieszeni. Spoglądając po twarzach chłopaków, moją uwagę zwrócił Seokjin.
- Co? - spytałam poddenerwowana, kierując pytanie do bruneta.
- Zastanawiam się w jakie gówno znów się wpakowałaś. - syknął zły.
- O co ci chodzi do cholery? - odsunęłam się od Taehyunga i spojrzałam wściekle na chłopaka.
- Dlaczego hyung na nią naskakuje? - spytał Taehyung spokojnie.
- Nie widzicie, że przez nią znów musimy się chować? - podniósł się z krzesełka, w którym siedział i skierował do wyjścia.
- Cholerny dupek. - syknęłam pod nosem i wychodząc za nim, złapałam za rękaw jego kurtki. - Seokjin!

*Taehyung*
Siedziałem na krzesełku i przyglądając się kłócącej parze na zewnątrz, ściskałem co jakiś czas dłoń w pięść, walcząc z chęcią zareagowania.
- Taehyung, nie myśl o tym. - powiedział poważnie Yoongi. Oderwałem wzrok do Soohe i Seokjina, zwracając uwagę na starszego ode mnie. - Myślisz, że tego nie widać? - spytał, unosząc wzrok spod ekranu swojego iPhone.
- Każdy z nas chciałby zareagować. - odezwał się Hoseok.
- Możecie przestać? - spytał Namjoon, koncentrując wzrok na dziewczynie po drugiej stronie szyby. - Posłuchajmy chodź raz tej dziewczyny, ona nie chce dla nas źle.
- Nie wszyscy potrafią to zrozumieć. - skwitowałem.
- Masz rację Taehyung. - przytaknął Namjoon, mrużąc oczy. - Kim on jest? - wskazał głową, chowając dłonie do kieszeni kurtki. Spojrzeliśmy w stronę miejsca, w którym stała teraz dodatkowa osoba.
- Co on tutaj robi. - burknąłem pod nosem i podnosząc się do wyjścia, spotkałem wzrok Soohe. Dziewczyna poklepała ramię faceta, weszła do knajpki i stanęła przed nami.
- Wszystko jest już dobrze. - na jej twarzy zobaczyłem delikatny uśmiech i ulgę. - Chodźcie.

*Meyrem*
Oparłem się o drzwi samochodu i spoglądając na osoby wychodzące za Soohe, otworzyłem tylne drzwi od strony pasażera. Napotykając wzrokiem jedyną znajomą mi osobę, spoważniałem.
- Zabierzesz chłopaków do starego domu ojca. - powiedziała dziewczyna, dając mi pęczek kluczy. - Zamówię taksówkę i dojadę z resztą jak najszybciej, dobrze?
- Dobrze. - przytaknąłem i spojrzałem na rozproszonych chłopaków. - Zapraszam.

*Soohe*
Widząc jak Seokjin, Yoongi i Namjoon wchodzą na tylna kanapę samochodu, spojrzałam na resztę.
- Jeszcze jedna osoba. - usłyszałam Meyrem, który pakował walizki do bagażnika.
- Taehyung? - skierowałam się do chłopaka.
- Pojadę z Tobą. - powiedział. Widziałam, że nie darzy Meyrema zaufaniem i sympatią, ale jako jedyny go znał.
- Znacie się. - przyznałam, na co chłopak przewrócił oczami. - Nie chcę żeby reszta nie czuła się pewnie.
- Dobra. - burknął niezadowolony, oddając w ręce chłopaka walizkę i zajął miejsce z przodu.
- Będziemy czekać. - powiedział Meyrem i wsiadł do samochodu, po chwili odjeżdżając.