2017-03-29

2.2

* * *
[w poprzednim rozdziale]
- Przepraszam. - powtarzałam w jego ramiona. - Przepraszam was. - otoczyłam go jedną ręką, przyciągając do nas Jimina. Chłopcy zamknęli mnie w szczelnym uścisku.
- Nie przepraszaj. - Yoongi położył jedną dłoń na moich włosach i zaczął je delikatnie głaskać.
- Najważniejsze, że jesteś już z nami. - dokończył za niego Jimin.
- Dobrze, że jesteście nieco wcześniej. - usłyszałam za plecami głos Taehyunga. - Niedługo mamy lot.
- Lot? - zdziwił się Yoongi, popuszczając uścisk i stając swobodnie.
- Jimin o niczym Ci nie powiedział? - spytałam, spoglądając na chłopaka.
- Nie. - zaprzeczył chłopak.
- Wracamy do Seulu. - powiedziałam.
* * *
- Żartujesz, prawda? - spytał Yoongi widocznie zaskoczony ta wiadomością. - Myślałem, że będziesz zapierać się nogami i rękoma żeby zostać tutaj.
- Zbyt szybko mnie przekonałeś. - przyznałam z uśmiechem, powodując u innych tą samą reakcję.
- Jestem w tym na prawdę dobry. - powiedział Yoongi, prężąc się i uśmiechając.
- Muszę zadzwonić do hyunga i powiedzieć mu, że dziś wracamy. - przyznał Jimin.
- Nie. - powstrzymałam go. - Nie chcę żeby ktokolwiek wiedział o tym, że wracam. To ma być niespodzianka.
- Skoro taka jest twoja wola. - odpowiedział chłopak i schował telefon do kieszeni.
- Mamy jeszcze trochę czasu do odlotu. - wtrącił się Taehyung, łapiąc mnie za dłoń. - Idźmy do odprawy i w strefie zjemy coś pożywnego. - wskazał palcem na bramki.
Kiwnęliśmy zgodnie głowami i stając w kolejce do bramek, milczeliśmy.

*Taehyung*
Rozglądając się nerwowo po twarzach otaczających nas ludzi, przysunąłem Soohe bliżej siebie. Dziewczyna wiedząc, że to dla jej bezpieczeństwa, nie protestowała.
- Po raz kolejny czeka mnie lądowanie. - westchnął Yoongi i przesunął się na przód. Spojrzałem na niego z uśmiechem.
- Tak bardzo się boisz hyung? - zagadałem, próbując się odstresować. Yoongi przewrócił oczyma i zmarszczył czoło.
- To jest stresujące. - przyznał, odwracając się plecami, dając nam jednocześnie znak zakończonej rozmowy.
- Masz może coś do picia? - zapytała nagle Soohe.
Popatrzyłem po chłopakach.
- Nie. - przyznałem.
- Pójdę coś kupić, strasznie boli mnie gardło.
- Pójdę z tobą. - przyznałem.
- Nie trzeba, automaty są zaraz obok łazienek, wrócę jak najszybciej. - powiedziała.
- Tylko się pośpiesz, bo przed nami jest tylko kilka osób. - pouczyłem ją.
- Dobrze. - kiwnęła głową i skierowała się w stronę łazienek.

*Soohe*
Przeszłam przez pół sali i wychodząc zza róg, zobaczyłam drzwi do łazienek. Ustałam przy automacie z napojami i wrzuciłam kilka monet. Wybierając numer napoju, rozejrzałam się dookoła dla pewności. Automat wydał znajomy dźwięk, a ja schyliłam się po butelkę wody, która wpadła do kieszeni maszyny. Uśmiechając się pod nosem, odkręciłam korek i upijając kilka łyków, odchyliłam głowę w tył.
- Witaj. - usłyszałam za plecami, jednocześnie czując dłoń na moich ustach i ciało osobnika, które z całej siły dociska mnie do automatu. Woda, którą trzymałam w dłoni, wypadła na podłogę, rozlewając się, a chłopak przewrócił mnie przodem do siebie. - Byłem pewien, że zdechłaś w tej wannie. - wyszeptał, przejeżdżając nosem po mojej szyi. - Nie doceniłem jednak twoich przyjaciół. O ile mogę ich tak nazwać. - uśmiechnął się, składając pocałunek na mojej szyi. Czułam jak moje ciało zaczyna się trząść, a ja nie mogę opanować emocji. Uniosłam nogę na tyle ile pozwalał mi napastnik i próbując uderzyć chłopaka, nadepnęłam na jego stopę. Chłopak niewzruszony, docisnął mocniej dłoń. - Nie będziemy się tak bawić moja droga. - spoważniał, szukając czegoś w kieszeni wolną ręką. Słysząc charakterystyczne kliknięcie, które po chwili rozpłynęło się w powietrzy, moje serce zabiło szybciej. Teraz albo nigdy. - pomyślałam.

*Taehyung*
- Wejdź przede mnie, proszę. - skierowałem się do Jimina, który z zadowoleniem przeszedł za Yoongiego. - Idę po Soohe. - zezłościłem się, ruszając w stronę automatów. Gdy tylko dziewczyna wybiegała zza rogu, stanąłem niepewnie na nogach. Widząc podążającego za nią chłopaka, rzuciłem się biegiem w jej stronę.
- Uciekaj! - krzyknęła, wpadając w moje ramiona, o mało nie upadając na podłogę. Chwyciłem ją za nadgarstek i ciągnąc w stronę bramek, popchnąłem na Yoongiego, sam stając na drodze napastnika. Napiąłem mięśnie i zacisnąłem dłonie w pięści, czekając aż nieznajomy do mnie dobiegnie. Trwało to może kilka sekund. Dwójka ochroniarzy rzuciła się na oszalałego bruneta i wytrącając mu nóż z dłoni, przygniotła go do ziemi.

*Yoongi*
Skryłem Soohe za sobą i po chwili popchnąłem ją w stronę bramek.
- Idź. - rozkazałem jej. Brunetka stanęła przy widocznych dalej krzesełkach i opadła bezwładnie na jedno z nich.
- Jimin, do środka. - chwyciłem jego kurtkę i pchając go w stronę bramek, upewniłem się, że jest obok Soohe. Skierowałem się do Taehyunga, który w milczeniu wpatrywał się w aresztowanie nieznajomego.
- Chodź, nie ma na co patrzeć. - pociągnąłem go za ramię. Chłopak ani drgnął. - Soohe cię potrzebuje. - stanąłem przed nim, kierując wzrok na dziewczynę. Taehyung spojrzał w jej stronę i czym prędzej przeszedł na drugą stronę.

*Soohe*
- Wszystko dobrze, aresztowali go. - powtarzał Jimin, pocierając nerwowo moje kolano.
- Soohe, chodźmy. - odezwał się Yoongi, który stał obok Taehyunga. - Czas wracać do domu.
[...]
Wszystko odbywało się w milczeniu i bez emocji. Od odprawy, poprzez odlot i przylot do Seulu.
Na miejscu minęła godzina druga, kiedy wsiedliśmy do busa i przejechaliśmy pół miasta, wysiadając w końcu przed dormą chłopaków. Przeszłam przez bramkę i podążając do drzwi, otworzyłam je kluczem od Yoongiego. Weszłam do środka, próbując zachować ciszę, zdjęłam buty i chcąc czym prędzej położyć się w delikatnej pościeli, stanęłam przed wejściem do salonu. Obraz z włączonego telewizora rozświetlał cały pokój. Jakim cudem wcześniej tego nie zauważyłam? - pomyślałam przez chwilę.
- Kto tam? - usłyszałam nagle. Złapałam powietrze i weszłam do środka, spoglądając na osobę w fotelu. Chłopak na początku zszokowany, spojrzał na mnie zaspanymi oczyma i mrugając co jakiś czas, przecierał powieki.
- Hej. - powiedziałam cicho łamiącym się głosem, słysząc co jakiś czas w uszach mocne uderzenie serca. Brunet otulając się kocem, wstał i podszedł powoli w moją stronę, stając na przeciwko mnie.
- To na prawdę Ty? - zapytał, dotykając dłonią mojego policzka. Kiwnęłam twierdząco głową i przygryzając wargę, próbowałam powstrzymać łzy. Brunet wyciągnął ramiona w moją stronę, a koc który spoczywał na jego ramionach, zsunął się na podłogę. - Tęskniłem. - powiedział, wtulając się we mnie.
- Ja też.