2017-04-30

3.1

- Hoseok, ja... - zawahałam się. - Nie wiem co powiedzieć.
- Rozumiem. - wyglądał na przygnębionego. - Zapomnij o tym, dobrze?
- Nie chodzi o to, że nie chcę spróbować. - przyznałam.
- To przez Taehyunga? - spytał.
- Nie chcę ranić żadnego z was. - podniosłam się z kanapy. - Przepraszam cię Hoseok.
Odkręciłam się i jak najszybciej weszłam do naszego pokoju. Widząc przysypiającego Myungsoo, włożyłam go do wózka i wróciłam do łóżka. Próbując zasnąć, spoglądałam co jakiś czas na okno i drzwi do pokoju, mając nadzieję, że Hoseok niedługo wróci. Wciągnęłam głośniej powietrze i biorąc telefon do ręki, wybrałam numer Taehyunga.
- Tak? - zapytał cicho.
- Śpicie?
- Tak, a stało się coś? - zdziwił się
- Mógłbyś przyjść?
- Pewnie, zaraz będę. - rozłączył się. Usłyszałam zamykane obok drzwi i ciche pukanie. Taehyung wszedł do środka i przecierając oczy, usiadł na moim łóżku.
- Chciałabym cię przeprosić za to co stało się dziś wieczorem.
- Źle mnie potraktowałaś. - powiedział. - Poczułem, że chcesz mnie wykorzystać.
- Przepraszam Taehyung. - złapałam jego dłoń. - Strasznie cię zraniłam. Zrozumiem jeśli będziesz na mnie wściekły.
- Przyznałaś się, przeprosiłaś, nie będę na ciebie zły. - powiedział, zdobywając się na słaby uśmiech. - Tylko proszę, nie rób tego więcej.
- Obiecuję. - przytuliłam go. - I przepraszam, że cię obudziłam.
- Nie spałem. - przyznał i wszedł pod kołdrę obok mnie. - Przeglądałem zdjęcia. - wyjął telefon, odblokował go, pokazując jednocześnie nasze pierwsze, wspólne zdjęcie.
- Jeden z najlepszych dni w moim życiu. - powiedziałam, przyglądając się całej czwórce.
- Też tak uważam. - przytaknął. - Powinniśmy to powtórzyć.
- Świetny pomysł. - chłopak obłożył telefon na kołdrę i spojrzał w moją stronę z uśmiechem.
- Czemu tak na mnie patrzysz? - spytałam, odwzajemniając jego uśmiech.
- Brakowało mi twojego uśmiechu. - przyznał. - Ostatnio tak rzadko się uśmiechasz.
Spuściłam głowę w dół, próbując zatrzymać uśmiech, który tak podobał się chłopakowi.
- Dzieję się zbyt dużo. - przyznałam. - Nie umiem poradzić sobie z niektórymi sprawami.
- Wiesz, że możesz przyjść do każdego z nas.
- Wiem, ale chciałabym dać sobie z tym radę sama. - spojrzałam na niego. - Bo wiesz Taehyung, ale zdałam sobie sprawę z tego, że nie zawsze będziecie przy mnie.

[ranek]

*Jimin*
Wyjąłem telefon i wybierając numer Nayeon, usiadłem na rogu łóżka.
- Hej słońce. - przywitała mnie dziewczyna.
- Cześć skarbie. - odpowiedziałem. - Jak minęła noc?
- Byłam jakaś niespokojna. - stwierdziła.
- Coś się stało? - zdziwiłem się, próbując przypomnieć sobie wczorajszą rozmowę.
- Martwię się o Soohe. - odpowiedziała.
- Wyjdziemy gdzieś wszyscy i porozmawiacie, co ty na to? - zaproponowałem.
- Dobrze. - potwierdziła. - Przyjdę niedługo do dormy, do zobaczenia.
- Uważaj na siebie. - rozłączyłem się i odkładając komórkę na szafkę, wciągnąłem na siebie koszulkę i wyszedłem z pokoju. Pukając w drzwi, uchyliłem jej i spojrzałem w głąb. Zaskoczony podszedłem do łóżka i dotknąłem ramienia Taehyunga. Chłopak poruszył się i odkręcając głowę w moją stronę, spojrzał na mnie, mrużąc oczy.
- Co ty tu robisz? - spytałem cicho.
- Rozmawialiśmy przez pół nocy. - odpowiedziała cicho Soohe, przecierając dłońmi twarz.
- Mam dla was propozycję. - zmieniłem szybko temat rozmowy.
- Jaką? - dziewczyna podciągnęła się do pozycji siedzącej i spojrzała do wózka, w którym spał Myungsoo.
- Idziemy z Nayeon do miasta, a wy idziecie z nami. - powiedziałem z uśmiechem, podchodząc do wózka małego.
- Chłopcy idą z nami? - zapytał z ciekawością Taehyung.
- Mam nadzieję. - przyznałem i podszedłem do drzwi. - Chodź Taehyung, musisz się odświeżyć.
- Pewnie. - przyznał chłopak i zabierając ze sobą telefon, razem wyszliśmy na korytarz.

*Soohe*
Podniosłam się z łóżka i spoglądając na Myungsoo, który przecierał oczy rączką, wzięłam go na ręce.
Słysząc za plecami dźwięk otwieranych drzwi, odwróciłam się i spojrzałam na zaspaną twarz Hoseoka. Kiedy nasze spojrzenia spotkały się na jeden krótki moment, chłopak spuścił głowę i mijając mnie bez słowa, podszedł do szafy.
- Złościsz się na mnie, prawda? - przytuliłam do siebie Myungsoo.
- Nie. - uciął krótko.
- Przecież widzę. - przyznałam.
- Zapomnij dobrze? - odwrócił się do mnie i spoglądając przez chwilę na moją twarz, westchnął. - Może i masz rację. - podszedł do mnie. - Ale ciągle myślę o Tobie i Taehyungu.
- Łączy nas tylko przyjaźń. - spojrzałam na Myungsoo. - A teraz muszę zająć się małym.
- Pomogę Ci. - przyznał chłopak, biorąc z dolnej kieszeni wózka co potrzebne, wszedł ze mną do łazienki. - Wykąpać go?
- Poradzę sobie. - odparłam i rozbierając Myungsoo, włożyłam go do wanienki, którą kupił Jeongguk. Podtrzymując mu główkę, polewałam go ciepłą wodą, na co mały reagował gwałtownymi ruchami rączek. Uśmiechając się pod nosem i spojrzałam na Hoseoka, który rozkładał ręcznik na swoich rękach. Wyjęłam chłopczyka i wkładając go w ramiona Hoseoka, owinęłam jego małe ciałko.
- Posprzątam, a ty w tym czasie możesz go wytrzeć i ubrać. - powiedziałam do chłopaka. Brunet odwrócił się i bez słowa wyszedł z łazienki, zostawiając drzwi otwarte. Wylałam wodę z wanienki, postawiłam ją w rogu do wyschnięcia i zabrałam się za czyszczenie wanny. Gdy tylko ją wypłukałam, usłyszałam Jeongguka, który wszedł do pokoju.
- Cześć Soohe. - usłyszałam od strony drzwi do łazienki. Odwróciłam się i spojrzałam w stronę chłopaka.
- Cześć Jeongguk. - uśmiechnęłam się do niego. Opłukałam wannę, wytarłam dłonie i wyszłam z łazienki. Widząc jak Hoseok i Jeongguk siedzą na moim łóżku, podeszłam do nich.
- Wanienka jednak się przydała. - powiedział chłopak w moją stronę.
- Tak, jest mi na prawdę lepiej, kiedy myję go w ten sposób. - przyznałam.
- Jimin i Taehyung wspominali coś o wyjściu do parku rozrywki. - spojrzał na mnie.
- Chcieliśmy powiedzieć wam dopiero przy śniadaniu. - westchnęłam. - Myślicie, że to dobry pomysł?
- Jest świetna pogoda, dobrze zrobi nam to wyjście. - przyznał Hoseok.
- Cieszę się, że podoba wam się ten pomysł. - uśmiechnęłam się i spojrzałam na zegarek. Minęła godzina dziesiąta dwadzieścia trzy, więc zbliżała się pora późnego śniadania. Pukanie do drzwi przerwało ciszę, która panowała w pokoju. W futrynie pojawił się Taehyung.
- Chodźcie na śniadanie. - uśmiechnął się do nas. Widząc, że Hoseok bierze Myungsoo na swoje ręce, minęłam Taehyunga w drzwiach i zbiegłam na dół. Widząc jak Seokjin krząta się po kuchni, wstawiałam wodę na herbatę. Nie zwracając jego uwagi wyjęłam kilka kubków. Stawiając miód przed szklankami, sięgnęłam po cytrynę i postawiłam ją obok, słysząc cichy głos, którego z chłopaków.
- Chcesz porozmawiać? - spojrzałam w moje lewo i zobaczyłam Yoongiego.
- Niby dlaczego uważasz, że chciałabym porozmawiać? - spytałam równie cicho.
- Miód i cytryna. - przyznał. Dopiero teraz zrozumiałam, że sama potrzebowałam rozmowy, ale Yoongi nie był osobą, z którą chciałabym ją przeprowadzić. - Może nie jestem zbyt dobrym słuchaczem, ale spróbowałbym Ci pomóc.
- Dziękuję Yoongi, ale nie jesteś osobą z którą chciałabym w tej chwili szczerze porozmawiać.
- Dobrze. - przytaknął i kładąc swoją dłoń na mojej, delikatnie się uśmiechnął. - Pamiętaj, że drzwi do mojego studia, dla Ciebie są zawsze otwarte.
- Dziękuję. - odwzajemniłam jego uśmiech. Chłopak odkręcił się i znów stał się tą cichą osobą, którą nam pokazywał.

[popołudnie]

Będąc już w parku rozrywki, każdy rozproszył się w swoją stronę, zostawiając mnie i Nayeon w towarzystwie Myungsoo. Pomimo panujące wokoło radosnej atmosfery, czuć było między nami jakieś napięcie. Kiedy usiadłyśmy na ławce w jakimś ustronniejszym miejscu, z dala od krzyków małych dzieci i karuzel, Nayeon podała mi kubek z zimnym napojem i zaczęłam mówić.
- Długo się nie widziałyśmy. - przyznała.
- Tak. - przytaknęłam nieswojo.
- Możesz opowiedzieć mi co się u Ciebie działo? Bo Jimin wspominał mi o Myungsoo i o zarzutach najstarszego oppy.
- Myungsoo to mój chrześniak. - zaczęłam. - Jego matka miała wypadek w ten sam dzień, w którym miałam się nim opiekować. Wczoraj byłam na odczytaniu testamentu razem z mamą. Okazało się, że prawa rodzicielskie otrzymała właśnie ona.
- A co z zarzutami Seokjina?
- Nie chcę o nim rozmawiać. - przyznałam upijając trochę napoju. - Jestem na niego wściekła. Nie rozumiem jego intencji.
- Może zrobił to z zazdrości. - podsunęła Nayeon.
- Zazdrości o kogo, Myungsoo? - zdziwiłam się.
- O ciebie. - powiedziała spokojnie.
- Co? - zaśmiałam się i spojrzałam o wózka. - Przestań być niedorzeczna. - odparłam w jej stronę.
- Nigdy się nad tym nie zastanawiałaś? - spytała zdziwiona.
- Nayeon, proszę cię. - odłożyłam kubek na ławkę. - Jesteśmy przyjaciółmi. Co prawda teraz lekko pokłóconymi, ale przypominam Ci, że już jeden związek z chłopaków, mam za sobą.
- Prawda, ale Taehyung nie jest Seokjinem.
- Czemu tak bardzo drążysz ten temat? - zdziwiłam się. - Powiedział Ci coś?
- Nie. - pokręciła przecząco głową. - Jestem po prostu ciekawa, jak to wszystko wygląda.
- Lepiej powiedz jak układa Ci się z Jiminem.
- Jest dobrze. - przyznała. - Jest uroczym i wspaniałym chłopakiem.
- Cieszę się. - uśmiechnęłam się razem z nią. Wstałam i biorąc Myungsoo na ręce, spojrzałam w stronę idących do nas chłopaków.
- Szukaliśmy was. - przyznał Jimin, biorąc za rękę Nayeon.
- Trzeba było zadzwonić. - powiedziałam.
- Dzwoniłem kilka razy. - powiedział Taehyung, pokazując mi ekran połączeń wychodzących. - Chłopcy chcą zbierać się do domu.
- Dobrze, to idziemy. - włożyłam Myungsoo do wózka i ruszyłam z Taehyungiem do wyjścia. Widzą bramę wyjściową, rozległ się dźwięk komórki Taehyunga.
- Tak? - zapytał. - Co zrobiłeś? - zdziwił się, ściągając maseczkę pod brodę. - Zostań gdzie jesteś, zaraz będę. - rozłączył się i schował telefon.
- Stało się coś? - spytałam.
- Poczekasz tu na mnie? - zapytał. - Muszę iść po Jeongguka.
- Taehyung, trafię do dormy, możesz zająć się najmłodszym. - przyznałam.
- Nie chcę żebyś wracała sama. - powiedział.
- Dam radę. - uśmiechnęłam się do niego.
- Gdyby nie to, że muszę wrócić się do Jeongguka, nie wracałabyś z Myungsoo sama.
- Dobrze tato. - zaśmiałam się.
- Uważaj na siebie. - ucałował moje czoło i zostawiając mnie samą, wmieszał się w tłum.
Pokręciłam głową i wychodząc z parku rozrywki, skierowałam się do metra. Widząc kolejno mijane przystanki, wysiadłam na jednym z nich i skierowałam się wprost do dormy. Mijając kolejno kilka osób stanęłam i z niedowierzaniem, odwróciłam się na siebie.
- Seunggi. - powiedziałam, widząc jak znajomy mi chłopak staje i odwraca się w moją stronę.
- Soohe, to Ty? - zdziwił się.
- Tyle lat się nie widzieliśmy. - przyznałam. - Gdyby nie ten tatuaż na kości policzkowej, w życiu bym cię nie poznała.
- Ty też się zmieniłaś. - podszedł bliżej mnie i mocno mnie uściskał, spoglądając przez moje ramię. - Masz dziecko? - zdziwił się.
- To syn cioci Ahsung. - przyznałam smutno.
- Przepraszam, słyszałem o wypadku, musi być Ci ciężko.
- Jest. - urwałam. - Ale dam radę.
- Pewnie, od zawsze w ciebie wierzyłem. - obdarował mnie swoim uśmiechem.
- Kilka dni temu przeglądałam ranking w Seulu, jesteś w pierwszej dziesiątce, gratuluję.
- To w większości twoja zasługa. - przyznał. - Gdybyś wtedy nie zmusiła mnie do chodzenia na te zajęcia, nie wiem co by się teraz ze mną działo.
- Najważniejsze, że praca w salonie sprawia Ci dużo przyjemności. - przyznałam. Naszą rozmowę przerwało marudzenie Myungsoo i krzyki czekających na Seunggi znajomych.
- Musimy już iść. - powiedział.
- Miło było cię zobaczyć.
- Ciebie również. - uśmiechnął się, wręczając mi wizytówkę salonu. - Zadzwoń do mnie kiedyś. - odwrócił się i wrócił do znajomych, idąc w przeciwną stronę. Wsunęłam wizytówkę do kieszeni spodni i uspokajając Myungsoo, czym prędzej wróciłam do dormy. Zostawiając wózek w korytarzu, weszłam z małym na górę. Przebierając mu pampersa, ubrałam go w śpioszki i włożyłam do wózka przy łóżku. Minęła godzina dwudziesta nim mały zasnął, dając mi chwilę dla siebie. Biorąc prysznic, związałam wilgotne włosy w kucyk i zeszłam na dół. Hoseok siedział samotnie w salonie, zagłębiony w lekturze, nie chcąc mu przeszkadzać, przeszłam cicho przez korytarz i weszłam do kuchni, napotykając na Seokjina.
- Ja już wychodzę. - powiedział, odkładając talerz na suszarkę.
- Zaczekaj. - zatrzymałam go, chwytając jego ramię. Spojrzał na mnie surowym wzrokiem.
- Nie zmuszaj się do rozmowy ze mną. - powiedział ostrym tonem.
- Nie zmuszam. - powiedziałam, puszczając jego ramię. - Musimy w końcu porozmawiać, nawet jeśli Ty tego nie chcesz. - podeszłam do wyspy i wspinając się na koniuszkach palców u stóp, usiadłam w końcu na blacie. Chłopak podszedł do mnie i stanął na przeciwko.
- To nie tak, że nie chcę z Tobą rozmawiać. - powiedział. - Jestem na siebie wściekły.
- Za to, że nie możesz mi uwierzyć, tak? - spytałam. Chłopak kiwnął potwierdzająco głową. Wydawał się być smutny. - Nic nie boli tak, jak smutek kogoś, kto jest naszym szczęściem.
- Przepraszam. - otoczył mnie swoimi ramionami. - Powiedziałem dużo złych rzeczy.
- Seokjin, rozumiem. - przyznałam, przytulając się do niego mocniej. - Nie ważne jak bardzo bolałyby mnie słowa wypowiedziane przez któregokolwiek z was, zawsze będziecie dla mnie najważniejszymi osobami na świecie.