2017-03-09

1.0

* * *
[w poprzednim rozdziale]
No nic. - pomyślałam i wróciłam do Nayeon, która opierała głowę na łokciach, wpatrując się w blat.
- Jednak chcesz porzucić studia. - spojrzała na mnie.
- Chciałbym je kontynuować, ale to nie jest odpowiedni moment. - powiedziałam. - Jeszcze się nad tym zastanowię, a teraz nie chcę o tym myśleć.
- Możemy pójdziemy do mnie? - zaproponowała nagle, ucinając nieprzyjemny temat.
- Jeszcze u ciebie nie byłam. - powiedziałam. - Z chęcią zobaczę jak mieszkasz.
- To chodźmy. - zachęciła mnie, po kilku minutach, prowadząc mnie pod ramię do swojej dormy.
* * *
*Jungkook*
Usiadłem przy stole i jedząc w ciszy swój posiłek, zastanawiałem się czy nie potraktowałem Soohe zbyt ostro.
- Jimin, dzwoniłeś do Soohe? - spytał Taehyung, szturchając go w ramię.
- Chcesz popsuć niespodziankę? - spojrzał na niego krzywo.
- Nie, ale nie mogę doczekać się jej reakcji. - odrzekł podekscytowany. W tym chłopaku jest za dużo energii. - pomyślałem.
- O czym Wy mówicie? - dosiadł się do nich Jin hyung.
- O niczym ważnym. - odpowiedział Jimin niechętnie.
- Czas na nas. - pośpieszył ich Namjoon i odwracając się na pięcie, wyszedł z pokoju. Wstałem nieco zdezorientowany i wzdychając głośno, poszedłem do chłopaków.

*Soohe*
Usiadłam z Nayeon przed telewizorem i nim spostrzegłyśmy, minęła godzina jedenasta. Patrząc po sobie znacząco, wstałyśmy z kanapy i skierowałyśmy się do korytarza.
- Ładnie tu. - powiedziałam w końcu, przypominając sobie o tym, że nie skomplementowałam wystroju mieszkania.
- Dziękuję Ci bardzo. - przyznała, naciągając na stopy adidasy. - Chciałabym kupić sobie coś ładnego.
- Ładnego? - zaśmiałam się. - Co masz na myśli?
- Myślałam o nowej sukience. - przyznała z uśmiechem. - Jak myślisz, niebieski to mój kolor?
- Ładnemu we wszystkim ładnie. - podsumowałam i wyszłam z dziewczyną przez bramkę od posesji, podążając w stronę metra, a stamtąd prosto do centrum.
Gdy tylko weszłyśmy do jednego z lepszych sklepów w okolicy, w momencie zaczęłyśmy przechadzać się pomiędzy wieszakami, szukając czegoś eleganckiego.
- Jak myślisz Soohe, Jiminowi by się spodobała? - zapytała Nayeon, prowokując mnie do spojrzenia na trzymane w jej dłoniach ubranie. Szara bluza z czerwonym napisem "Supreme" odznaczała się na tle czarnych włosów dziewczyny.
- Mi osobiście się nie podoba. - przyznałam. - Wydaje mi się, że to będzie lepsze. - podałam jej białą koszulę ze zdobionym naszywkami na kołnierzyku. - Eleganckie i przepiękne.
- Masz rację. - pokiwała głową, ale w momencie oddała mi bluzkę. - Piękna, ale to nie jest to czego oczekuję.
- Może zaprosimy chłopaków do jakiejś restauracji? - podsunęłam jej pomysł.
- Dobra wymówka na kupienie czegoś eleganckiego. - zaśmiała się, przesuwając kolejne wieszaki.
- Wiesz na co mam ochotę?
- Na co?
- Chciałabym wyjść w końcu do jakiegoś klubu w weekend. - odpowiedziałam z uśmiechem. - W Europie wychodziłam ze znajomymi w każdą sobotę. - na samo wspomnienie tamtych czasów, zaczęło robić mi się smutno.
- Zabiorę Cię do najlepszego klubu, obiecuję. - złapała moje ramię i roześmiała się dźwięcznie. - A teraz kupmy coś szałowego i zbierajmy się do dormy.
Przytaknęłam na propozycję dziewczyny i uśmiechnięta, podążyłam za nią, do kolejnych sklepów.
Po kilku godzinach przymierzania ubrań, wróciłyśmy do dormy Nayeon, zachwycając się swoimi zakupami. Na zewnątrz zrobiło się ciemno i niedługo miała wybić godzina dwudziesta. Pakując rzeczy z powrotem do toreb, odniosłam je na korytarz i stanęłam w nim.
- Nayeon, ja już pójdę. - powiedziałam.
- Jak to? - zdziwiła się. - Dlaczego?
- Chciałabym odpocząć, położyć się. - przyznałam
- Nigdzie sama nie pójdziesz. - powiedziała stanowczo.
- Nie martw się o mnie. - odparłam. - Pisałam z Jeonggukiem, przyjdzie około 21.
- Mam Ci wierzyć? - zapytała podejrzliwie.
- Mogę do niego zadzwonić jeśli chcesz. - wyjęłam telefon.
- Nie. - zaprotestowała. - Tylko obiecaj mi, że zamkniesz się w domu i nie będziesz wychodzić po nocy, dobrze?
- Obiecuję. - przyrzekłam i uśmiechnęłam się delikatnie. - Śpij dobrze Nayeon.
- Ty również Soohe. - przyznała i wypuściła mnie na zewnątrz. Ścisnęłam torby i ruszając czym prędzej do swojego domu, nie zdążyłam odmachać dziewczynie na pożegnanie. Weszłam do korytarza i przekręcając klucz w zamku, poczułam się nieco bezpieczniej. Rozpalając światło w korytarzu, położyłam torby na szafce od butów i zmieniłam trampki na wygodne kapcie. Idąc powolnym krokiem do swojego pokoju, rozsunęłam w nim zasłony i usiadłam na kanapie. Spoglądając przez okno, wpatrzyłam się w jeden punkt, przywołując niedawne zdarzenia i wstając po chwili z ciepłego miejsca, położyłam się w łóżku. Czując jak cisza zakrada się w moją głowę, zamknęłam oczy i zasnęłam. [...]
Czując ciężar przytłaczający moje cierpnące ciało, otworzyłam oczy, orientując się co powodowało szybsze bicie mojego serca. Jego sylwetka, w połowie pochłonięta przez ciemność, nachylała się nade mną i blokując moje usta dłonią w skórzanej rękawiczce, nie pozwalała mi krzyknąć. Widząc moje przebudzenie, oprawca siedzący na moich biodrach, ścisnął mocniej nogi, które blokowały ręce, jednocześnie powodując mi ból. Zacisnęłam zęby i próbując nie okazywać mojego przerażenia, wpatrzyłam się w chłopaka.
- Dobrze spałaś? - zapytał, kładąc drugą dłoń na moim brzuchu. Słysząc kliknięcie noża sprężynowego, zadrżałam i próbując wyszarpnąć się facetowi, poruszyłam nogami, orientując się, że jednak wyprzedził mnie o jeden krok. - Przestań się wiercić, bo zrobię Ci krzywdę. - jego ostrze błysnęło przy moim policzku, powodując reakcję, której oczekiwał. - Dobra dziewczynka, a teraz mnie posłuchaj. - miałam wrażenie, że widzę jego szeroki uśmiech. - Nie protestuj, bo twoi przyjaciele znajdą twoje zwłoki na wycieraczce swojego domu i uwierz, że to nie będzie przyjemne ani dla Ciebie ani dla nich. - przerwał, przykładając nóż do mojej koszulki i rozcinając ją od mostka w dół, spoglądał na szybko unoszącą się klatkę piersiową. - W pewien sposób bardzo mnie pociągasz. - przyznał, jeżdżąc dłonią dookoła mojego pępka i wsuwając dłoń pod jedną z miseczek stanika, przysunął usta do mojego ucha. - A z drugiej, mam ochotę rozpłatać ci gardło. - szepnął, powodując mocne spięcie moich mięśni. - Ale dziś mam ochotę na pierwszą opcję. - ściągnął kaptur z głowy, ukazując swoją twarz z bliska. Jego brązowo-czarny wzrok połyskiwał, a dłoń którą trzymał na moim biuście przesunęła się w okolice krocza. Czując jak dłoń chłopaka rozpina mi spodnie, zacisnęłam powieki i czując zimny pot spływający po mojej twarzy, zaczęłam godzić się z tym co ma nastąpić. Nagle ciszę przerwał głośny dzwonek mojego telefonu. Facet wzdrygnął się i odciągając dłoń od czynności, która jakiś czas temu był pochłonięty, wziął telefon z szafki, strącając przy tym kilka ramek, które tłukły się przy zetknięciu z podłogą. Spoglądając na ekran, na jego twarzy zagościł uśmiech, po czym odwrócił ekran w moją stronę, ukazując kontakt połączenia.

Na ekranie wyświetlił się Jimina, a ja zamarłam, powodując śmiech mojego oprawcy.
- Zabawimy się kochanie? - zapytał, wlepiając we mnie swój wzrok i przeciągając palcem po ekranie, odbierał rozmowę.

*Jimin*
Słysząc ciszę po drugiej stronie, przeszedłem obok Taehyunga i usiadłem w najcichszym kącie sali.
- Soohe, jesteś tam? - spytałem niepewnie. Nadal nic. Zmarszczyłem czoło. - Jeśli robisz sobie żarty, to uwierz, że to nie jest zabawne. - powiedziałem poddenerwowany. Głębokie westchnięcie i ciche posapywanie po drugiej stronie zaczęły mnie niepokoić. - Soohe, odezwij się. - powiedziałem głośniej, zwracając uwagę kilku osób z naszej paczki.
- Soohe nie może podejść do telefonu. - odpowiedział głęboki, męski głos.
- Kim jesteś? - spytałem wyraźnie zły.
- Nikim znaczącym dla Ciebie. - odpowiedział rozbawiony. - Soohe bawi się świetnie, prawda? - cichy pisk, sprawił, że zerwałem się z krzesełka i zacisnąłem wolną pięść.
- Soohe co się dzieje do cholery?! - krzyknąłem, prowokując tym samym podejście Taehyunga, Hoseoka i Namjoona.
- Nie martw się o nią. - przyznał facet, mówiąc głośno i wyraźnie. - Zabawimy się trochę, chcesz posłuchać?
- Zostaw ją. - powiedziałem wściekły.
- Powstrzymaj mnie sukinsynie. - warknął, rozłączając się.
- Co jest? - zapytał Taehyung.
- Ten psychol jest u niej. - powiedziałem, ściskając komórkę w pięści i chowając ją szybko do kieszeni. - I zamierza ją skrzywdzić.

*Soohe*
Chłopak zrzucił telefon na podłogę i wracając do mnie z wściekłym spojrzeniem, zabrał dłoń w rękawiczce z moich ust i uderzył mnie w lewy policzek. Czując oszołomienie nie wydałam z siebie żadnego dźwięku. Zaklejając moje usta taśmą, wstał i przekładając mnie przez ramię, zaniósł do łazienki. Wkładając mnie do wanny zatkał odpływ korkiem i podciągając wyżej moje stopy, przykleił je do korpusu kranu. Jednocześnie moja głowa znalazła się w połowie wanny. Rozkręcając kurki z zimną i gorącą wodą, schylił się nade mną i kolejny raz przystawił mi nóż do ciała. Tym razem kładąc go na prawej piersi i kilkoma powolnymi ruchami, wyciął na niej niezrozumiały symbol.
- Od dziś jesteś moją własnością. - powiedział, odwrócił się, po czym odkręcił jeszcze kran nad umywalką i zamknął za sobą drzwi od łazienki. Po chwili jego kroki ucichły, a ja płacząc z bólu, próbowałam z całych sił podciągnąć się do góry. Moje próby spełzły na niczym. Wanna zaczęła nabierać wody, a ja próbując oddychać spokojnie i myśląc racjonalnie, starałam się wydostać. Po kilku minutach woda sięgała mojego brzucha, a ja przestałam się szarpać i poddałam temu co nieuniknione. Tak skończy się twoja historia Soohe. - pomyślałam z obojętnością i jednoczesnym żalem w sercu, podnosząc głowę jak najwyżej mogłam. Wciągając powietrze nosem, rozluźniłam mięśnie i spoglądając w sufit, odmówiłam modlitwę, której w dzieciństwie nauczył mnie tata.
Stoi różyczka kwitnąca do Pana Jezusa widząca.
Widzę Cię, Panie Jezu Chryste, przez kapłańskie ręce, że Cię piastują.
Różyczka się raduje: Raduj się, duszo moja, usta moje.
A ja Ciebie, Panie, proszę, do Ciebie rączki podnoszę,
Żebyś mi zesłał dwa aniołki z nieba, kiedy mi ich będzie najlepsza potrzeba
Spraw, żeby chłopcom i Nayeon nie stała się żadna krzywda. - dodałam od siebie i czując wodę, która sięga już mojej brody, rozpłakałam się. - Amen.
Woda powoli podwyższała swój stan, docierając w końcu do górnej wargi. Minęła chwila, a ja czym prędzej wciągnęłam tyle powietrza ile pomieściły moje płuca i zniknęłam pod zalewającą mnie wodą.