2017-03-27

2.0

*Yoongi*
Usiadłem obok Jimina i próbując nie myśleć o tym, że za kilka godzin będę musiał stanąć twarzą w twarz z Soohe, próbowałem się odprężyć. Widząc moje poddenerwowanie, Jimin w końcu złapał moje ramię i spojrzał na mnie spod grzywki, która w nieładzie spadała mu na czoło
- Nie stresuj się tak, to widać. - przyznał ze spokojem.
- Nie wiem jak mam się opanować. - odpowiedziałem, poprawiając koszulkę.
- Tak bardzo stresujesz się spotkaniem z Soohe? - kąciki jego ust uniosły się w lekkim uśmiechu.
- Najbardziej boję się tego, że ona na prawdę nie będzie chciała do nas wrócić.
- Uda nam się ja przekonać, zobaczysz. - powiedział chłopak.
- Widziałeś nadzieję w oczach Seokjina, kiedy wychodziliśmy? - spytałem, mimo tego, że nie oczekiwałem odpowiedzi.
- Jungkook przez ostatnie dni też zachowywał się spokojniej. - przyznał Jimin, spoglądając co jakiś czas na widok za oknem i moją twarz, na której malował się niepokój.
- Hoseok i Namjoon zajęli się kolejnymi piosenkami. - powiedziałem - No i zostaliśmy my.
- Nie jestem zadowolony z tego, że odeszła. - westchnął brunet, opierając głowę o fotel i mrużąc oczy, spojrzał na mnie. - Ty też się przejąłeś.
Przewróciłem oczyma i odwróciłem wzrok, nie chcąc pokazywać chłopakowi tego, że zależało mi na obecności dziewczyny.
- Nie musisz udawać, wszyscy za nią tęsknimy. - powiedział szeptem i wrócił do wcześniej zaczętej lektury. Ignorując chłopaka, odwróciłem wzrok w stronę okna i zamknąłem oczy.

*Taehyung*
Krążyłem po mieście, czując, że z każdym krokiem do przodu gubię orientację. Wchodząc w tłum nieznajomych, potrąciłem kilka osób i idąc przed siebie, stanąłem w końcu przy jednej z uliczek. Spoglądając na witrynę sklepową, wytężyłem wzrok i próbując określić odbicie, obejrzałem się za siebie. Przebiegłem na drugą stronę ulicy i próbując wyciągnąć rękę w stronę znajomej osoby, natknąłem się tylko na powietrze. Na początku poczułem wielką niechęć, która zmieniła się w złość i strach. Wyjąłem telefon i z przerażeniem odkryłem kilkanaście nieodebranych połączeń oraz wiadomości od Soohe. Ścisnąłem telefon w dłoni i złoszcząc się na siebie, wybrałem jej numer. Po chwili odebrała.
- Gdzie jesteś? - spytała z nutką poddenerwowania w głosie.
- Schowaj się do domu. - rozkazałem jej.
- Co się dzieje? - brzmiała niespokojnie.
- Spróbuję znaleźć drogę powrotną do twojego domu, a Ty tymczasem usiądź w domu i nigdzie nie wychodź, rozumiesz?
- Zgubiłeś się?
- Dam radę, posłuchaj mnie. Musze kończyć. - rozłączyłem się, mając nadzieję, że dziewczyna posłusznie wykona to o co ją prosiłem, wystukałem na klawiaturze jej adres i zawróciłem w stronę jej domu.

*Soohe*
Moje ręce opadły wzdłuż tułowia, a ja usiadłam na stołku w kuchni. Parząc sobie świeżą herbatę, odłożyła telefon na blat i spojrzałam przez okno.
- Tak nie może być. - powiedziałam pod nosem. - Cholerny Taehyung. - zaklęłam i wylałam herbatę do zlewu. Westchnęłam z rozgoryczenia i weszłam do korytarza. Cisza, którą lubiłam, zaczęła mi ciążyć, a ja pierwszy raz poczułam strach, wywołany samotnością. Podniosłam telefon do ucha i czekałam na odpowiedź.
- Hej Soohe, stało się coś? - zapytał Meyrem.
- Chciałabym cie przeprosić za wczorajszy wieczór. - przyznałam
- Nic się nie stało, na prawdę. - roześmiał się. - Trochę nas poniosło.
- Trochę. - zawtórowałam mu. - Ale nie tylko w tej sprawie dzwonię.
- Tak?
- Jestem sama w domu i zdziwi cię to co powiem, ale zaczynam się denerwować. - przygryzłam wargę, podchodząc do drzwi wyjściowych.
- A gdzie twój przyjaciel? - zapytał ze zdziwieniem.
- Posprzeczaliśmy się. - przyznałam. - Powiedz mi co robisz, może przestanę wszystko wyolbrzymiać.
- Aktualnie przeglądam rozliczenia finansowe twojego ojca. - przyznał. - Nie wiedziałem, że miał takie problemy z pieniędzmi. Mało brakowało, a zostalibyście bankrutami.
- Co takiego? - zdziwiłam się, nie móc przypomnieć sobie sytuacji, w której ojciec wspominałby o tak ważnej rzeczy.
- Dziwne, że nic o tym nie wiesz, tym bardziej, że czterdzieści procent udziałów posiadasz właśnie ty.
- O czym Ty mówisz?
- Jesteś współwłaścicielem firmy. - przyznał. - Przepisanie nastąpiło kilka miesięcy temu. - zatrzymał się na chwilę. - A może to miała być niespodzianka na twoje, zbliżające się urodziny, a ja wszystko popsułem.
- Nie martw się, będę udawać zaskoczoną. - zapewniłam go, przeglądając się w lustrze, zawieszonym na korytarzu.
- Czasem mówię za dużo. - powiedział. - Jak się czujesz, już lepiej?
- Tak. - uśmiechnęłam się pod nosem, nie wiedząc kiedy opuścił mnie strach.
- Jeśli nie będziesz miała nic przeciwko, popracuje trochę, dobrze?
- Pewnie, już Ci nie przeszkadzam. - odrzekłam. - Miłej pracy.
- Trzymaj się Soohe i dzwoń w razie konieczności. Pa. - rozłączył się, a ja zniecierpliwiona, spojrzałam przez okno w kuchni. Widząc jak Taehyung wchodzi na dojazd i pośpiesznie wbiega do domu, zamykając przy tym drzwi, wyszłam mu na przeciw.
- Co się stało? - zapytałam, oczekując prostej i szybkiej odpowiedzi. Chłopak ledwo łapał powietrze, więc podeszłam do niego i złapałam go za ramiona, patrząc mu prosto w oczy. Widziałam, że coś go dręczy.
- Musimy stąd zniknąć jak najszybciej. - powiedział po chwili Taehyung. Jego twarz pobladła, a on otoczył mnie ramionami.
- Ale co się dzieje? - podniosłam głos, oczekując od niego wyjaśnień.
- Widziałem dziś chłopaka z tatuażem na dłoni...
- I to cię tak przestraszyło? - przerwałam mu, przewracając oczami. Chłopak złapał moją koszulkę i zagiął kołnierz, odsłaniając bliźniącą się ranę.
- Z takim samym znakiem. - dokończył.