2017-03-01

0.5

[w poprzednim rozdziale]
- Trzymaj się Soohe, dobranoc. - przytulił mnie na krótki moment, po czym pomachał na pożegnanie.
- Dobranoc Jeongguk. - odmachałam i schowałam się w domu. Zamknęłam drzwi na klucz, wpisałam pin i usiadłam w kuchni przy marmurowym blacie. Otworzyłam torbę i uśmiechnięta wyjęłam z niej pięknie zapakowany ramyeon z przyczepionym liścikiem "Smacznego" i mochi {chapssaltteok - ciasteczka ryżowe}. Zjadłam ramyeon, wyrzuciłam pudełeczko do śmieci i biorąc połowę mochi, pochłonęłam je szybciej niż myślałam. Zakrywając resztę, włożyłam ją do lodówki i wbiegłam na górę. Po szybkim prysznicu i sprawdzeniu mediów społecznościowych, położyłam się do łóżka. Nie sądziłam, że ten dzień będzie pełny emocji.
* * *
Upijając łyk ciepłej kawy, przetarłam oczy i głośno ziewnęłam. Spoglądając na zegarek, który wskazywał godzinę trzecią, odstawiłam pusty kubek do zlewu i skierowałam wzrok za okno. Zmrużyłam oczy i podeszłam bliżej niego. Postać, która przemknęła z drugiej strony ulicy i zmierzała do mojego domu, zaintrygowała mnie. Zdziwiona skierowałam się do drzwi nim zadzwonił dzwonek. Zasunęłam bluzę i stanęłam w progu, otwartych drzwi, spoglądając na osobę przede mną. Włosy miała upięte w luźny kucyk, kilka pasm spływało wokół jej okrągłej buzi, a czarne oczy żarzyły się niczym dwa węgielki.
- Tak? - spytałam, przerywając milczenie.
- Witaj. - powiedziała - Nie chciałam cię budzić, ale coś nie dawało mi spokoju. - dziewczyna była widocznie poddenerwowana.
- Wejdź, proszę. - powiedziałam, puszczając ją pierwszą i prowadząc ją na stołki w kuchni. Kiedy usiadłyśmy przy wspólnej herbacie, a dziewczyna uspokoiła się, zaczęłyśmy rozmawiać.
- Wczoraj, po godzinie dwudziestej, zauważyłam, że ktoś kręci się obok twojego domu. Na początku pomyślałam, że to może twój znajomy. - zatrzymała się. - Po jakimś czasie jednak przeskoczył bramkę i wydaje mi się, że próbował się włamać. - upiła łyk herbaty. Jej ręce delikatnie się trzęsły. - Przestraszyłam się i zadzwoniłam na policję, wszystko tłumacząc. Kiedy patrol pojawił się w naszym dystrykcie, nieznajomego już nie było. - westchnęła. - Nie mogłam spać, bo zadręczałam się tym, że może wrócić. - spojrzałam na bladą twarz dziewczyny, po chwili zauważając jej podkrążone oczy, których wcześniej nie widziałam.
- Nie wiem co powiedzieć. - wstałam z krzesełka, stając obok dziewczyny. - Ale Tobie nic się nie stało, tak?
- Ze mną wszystko dobrze. - powiedziała, obdarzając mnie uśmiechem. - Zarwałam tylko nockę.
- Przykro mi. - powiedziałam i dotknęłam jej ramienia. - Miałabyś ochotę przyjść dziś na kolację?
- Jeśli nie będzie to dla Ciebie kłopot. - odrzekła.
- Oczywiście, że nie. - przyznałam - Wyśpij się teraz i przyjdź do mnie na siedemnastą, będę czekać.
- Dziękuję. - odprowadziłam ją do drzwi. Kiedy dziewczyna zniknęła za drzwiami swojego domu, oparłam się o szafkę w kuchni i wzięłam kilka głębokich wdechów. Jeśli groziło mi niebezpieczeństwo, musiałam coś z tym zrobić. Na dworze zaczynało świtać, wciągnęłam więc trampki i nie zastanawiając się dłużej nad problemem, wyszłam z domu. Na początku idąc wolnej, próbując wymyślić coś racjonalnego, zatrzymałam się kilometr od celu i zaciągnęłam się powietrzem. Mimowolnie odwróciłam głowę i spojrzałam na drogę za mną. Zakapturzony mężczyzna, który podążał za mną, minął mnie bez słowa.
- Wariatka. - syknął pod nosem, kontynuując swoją podróż. Odetchnęłam z ulgą i dla pewności, przyśpieszając tempa, skręciłam w kolejną ulicę. Chcąc przejść przez ulicę, ktoś złapał mnie za rękę. Trwało to chwilę, kilka sekund, nim nieznajomy zakrył mi usta i przycisnął do jednego z drzew. Patrząc na niego z przerażeniem w oczach, oddychałam szybko, próbując powstrzymać krzyk, który cisnął się na moje usta.
- C-csi. - powiedział, dociskając mocniej dłoń. - Gdybyś wtedy się nie wtrąciła, wszystko byłoby dobrze. Wczoraj mi się nie udało. - usłyszałam jego śmiech, po czym spojrzał mi w oczy. - Zadarłaś z niewłaściwą osobą. - jego dłoń nadal sprawiała mi ból - Nie zabiję cię dziś, jutro czy w najbliższym czasie. Ale wiedz, że jeśli wykonasz chociaż jeden zły krok, zginiesz. - syknął. Do moich oczu napłynęły łzy, a chłopak pchnął mnie na ziemię i uciekł. Czując jak moja piżama nasiąka wilgocią, podniosłam się i szlochając, doszłam do jednej z bram chronionego osiedla. Wciskając natarczywie guzik, słyszałam tylko głuchą ciszę po drugiej stronie domofonu. Osunęłam się na ziemię, płacząc coraz mocniej i chowając twarz w dłonie. Wdychając jeszcze zimne, nocne powietrze, oparłam głowę o metal i ocierałam wilgotnym rękawem twarz. Słysząc otwierającą się furtkę, spojrzałam na osobę wychodzącą z domu.
Jakże wielkie było zdziwienie chłopaka, który ujrzał mnie brudną i płaczącą.
- Co Ci się stało Soohe. - przykucnął przede mną, oglądając moją twarz i dłonie. - Chodź. - wziął mnie szybko na ręce i wniósł do domu. Stawiając mnie na korytarzu, pozbył się moich butów i odprowadził do kuchni. Gdy tylko usiadłam, przyniósł miskę z wodą i zaczął ocierać moją twarz.
- Jak to się stało? - zapytał. Był najwyraźniej zmartwiony.
- Muszę porozmawiać z Jeonggukiem. - wydukałam, pociągając nosem.
- Soohe, co się stało, proszę powiedz mi. - dotknął mojej ręki, a ja wzdrygnęłam.
- Nie chciałam tu przychodzić. - przyznałam, czując kolejną falę łez. - Nie znamy się.
- Nie gadaj głupot, proszę cię. - powiedział, odkładając szmatkę do wody. - Może się nie znamy, może nie wiemy o sobie za dużo, ale nigdy nie odmówimy Ci pomocy. - jego ramie mimowolnie objęło mnie, a chłopak przysunął się trochę bliżej. - Uspokój się, nikt cię tu nie skrzywdzi.
Jego ciało przez dłuższą chwilę było napięte, pod wpływem chwili chłopak jednak rozluźnił się, a ja zatopiłam się w jego koszulce.
- Soohe?
Oderwałam się od bruneta i spoglądając w stronę korytarza, zobaczyłam w nim Jeongguka.
Łzy po raz kolejny napłynęły mi do oczu, a chłopak skierował się w moją stronę.
- Soohe. - powiedział cicho, otaczając mnie swoimi ramionami i głaszcząc po włosach. - Co się stało? Jin, zostaw nas samych. - skierował się do chłopaka, który momentalnie wyszedł z kuchni na jego prośbę.
- N-napadł mnie. - wydukałam najciszej jak mogłam.
- Napadł? - uniósł się chłopak. - Kto?
- Chciał się wczoraj włamać. - pociągnęłam nosem. - Jeongguk, proszę, pomóż mi. - po raz kolejny się rozpłakałam.
- Pomogę, spokojnie, tylko spokojnie. - pogłaskał mnie po głowie, a do kuchni znów wrócił Jin. Chłopak wyglądał na przerażonego.
- Obudzę Namjoona. - powiedział, po czym znów zniknął, wracając po chwili z roztrzęsionym Namjoonem.
- Powiedz mi proszę, że nic Ci się nie stało. - dobiegł do mnie i chwycił moją twarz w swoje dłonie.
- Wszystko w porządku. - powiedziałam, ocierając łzy i trąc zmęczone oczy.
- Chłopaki, wyjdźcie, muszę porozmawiać z Soohe sam na sam. - spojrzał stanowczo w ich stronę. Gdy tylko zostaliśmy sami, Namjoon podał mi tabletki przeciwbólowe i uspokajające. Nim zdążyłam popić je wodą, usiadł naprzeciwko i westchnął.
- Kto cię zaatakował? - zapytał
- Wydaje mi się, że to ten chłopak, który ukradł Ci telefon. - przyznałam.
- Cholera, to moja wina. - przeklął chłopak. - Gdybyś wtedy nie stanęła pomiędzy nami, nic by Ci teraz nie groziło.
- Namjoon, miałam dać mu zrobić to co chciał? - zapytałam. Chłopak spuścił głowę i przetarł twarz dłońmi, po czym spojrzał na mnie.
- Zrobię wszystko żeby cię obronić. - powiedział. - Od dziś nie będziesz sama, rozumiesz?
- Namjoon...
- Nie. - przerwał. - Ja sprawiłem, że jesteś w niebezpieczeństwie, więc teraz sprawię, żeby nic Ci się nie stało.
- Dziękuję Ci za wszystko. - przytuliłam go. - Pomimo tego, proszę cię, żeby nikt nie dowiedział się o naszej rozmowie. - powiedziałam. Chłopak niechętnie przytaknął i wyszedł za mną na korytarz.
- Zbliża się pora szkoły. - powiedziałam - Muszę już iść.
- Idę z Tobą. - powiedział Jeongguk. Skinęłam tylko głową, założyłam bluzę, którą mi podał i wyszłam z chłopakiem, kierując się do domu. Milcząc przez całą drogę, znaleźliśmy się w końcu w środku.
- Pójdę się wykąpać, a ty zamknij dom proszę i poczekaj na mnie w salonie. - przyznałam, po czym opuściłam chłopaka. Był jedną z tych osób, którym zaczęłam ufać.
Zmyłam z siebie resztki brudu i założyłam nowe ubranie, po czym zeszłam do Jeongguka, który siedział na kanapie.
- Możemy iść niedługo na uczelnię. - powiedziałam, przysiadając się do chłopaka i opierając głowę o jego bark.
- Odpocznij chwileczkę. - powiedział z troską w głosie. - Uczelnia poczeka.
Zamknęłam oczy i rozkoszując się ciszą, która panowała w mieszkaniu, zasnęłam.